Zaczęło się od zderzenia z hydrantem. Cadillac Escalade należący do Tigera Woodsa zatrzymał się dopiero na drzewie w ogrodzie sąsiada. Wezwany patrol policji znalazł zakrwawionego golfistę kilka metrów dalej, obok siedziała jego szwedzka żona Elin Nordegren. Śledztwo wykazało, że samochód Woodsa jechał wolno, a kierowca nie był pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Nordegren powiedziała, że wybiła tylną szybę auta kijem golfowym, żeby pomóc mężowi wydostać się na zewnątrz. Każda historia upadku wielkiej sportowej gwiazdy zaczyna się od bajki dla mediów.

Woods w 2007 r. na liście magazynu „Forbes" klasyfikującej najważniejszych sportowców i ludzi show-biznesu był na drugim miejscu, zaraz za Oprah Winfrey, David Beckham był 15. Podsumowano, że do tego czasu zarobił 550 milionów dolarów, wyliczano, że na koniec kariery uzbiera nawet sześć miliardów. Za sam występ w turnieju brał milion dolarów, założył firmę projektującą pola golfowe i zarabiał na wszystkim – reklamował American Express, Gatorade, Nike i General Motors. Od zegarków przez batony energetyczne po samochody. I wszystko skończyło się na hydrancie.

W bajkę z wypadkiem nie uwierzyły tabloidy. Zaczęły węszyć i rozdrapały historię rodzinną, która doprowadziła do upadku Woodsa. Golfista przyznał się, że zdradził swoją żonę z przynajmniej 120 kobietami, każdego dnia w gazetach pojawiały się pikantne opowieści kolejnych kochanek. Wybita szyba w cadillacu nie była próbą ratowania męża, ale sceną zazdrości. Woods zarabiał także na wizerunku troskliwego męża i ojca dwojga małych dzieci. Nagle wszystko runęło.

Niepokonany Tiger pokazał swoje ludzkie oblicze. Ameryka była w szoku, bo mimo wielu przypadków upadających z hukiem pomników lubi wierzyć w mity. Woods został sam, niby chciał posypać głowę popiołem, do wszystkiego się przyznać i rozpocząć program naprawczy, ale nie miał na to pomysłu. Na dwa lata zniknął z mediów, z wybranymi dziennikarzami spotkał się na konferencji, na której odczytał z kartki trzynastominutowe oświadczenie. Że żałuje, że mu wstyd i że pracuje nad zmianą, poprosił o wybaczenie tych, którzy wspierali go przez lata. Nie zgodził się na żadne pytanie, wychodząc z sali przytulił tylko swoją matkę Katildę.

Gillette i Tag Heuer wycofali reklamy, wielcy sponsorzy pozrywali kontrakty. W 2010 r. Woods znowu pojawiał się w spotach, ale wartość całorocznych przychodów golfisty oszacowano na 700 tysięcy dolarów, rok wcześniej zgarniał w ten sposób 70 milionów. Na niewierności Woodsa stracił także golf, którego oglądalność bez udziału wielkiego zawodnika spadła nawet o 60 proc.

Zaczął chodzić na terapię dla ludzi uzależnionych od seksu pozamałżeńskiego. Do dzisiaj Woods pozostaje jednym z najbogatszych sportowców w historii, ale przez długi czas nie udało mu się wrócić na szczyt w swojej dyscyplinie. Na pierwsze zwycięstwo czekał 30 miesięcy, później przyszły kolejne. Pojawili się także nowi sponsorzy, bo skoro Tag Heuer robi zegarki na czasy hossy, Rolex podpisał kontrakt z Woodsem, jako sportowcem po przejściach, który wraca do życia po prawdziwym rachunku sumienia.

Ameryka tak jak lubi wierzyć w mity, lubi też wierzyć w to, że człowiek potrafi się zmienić. Chociaż historia Woodsa określana jest jako największy upadek sportowej ikony w historii, a brukowce całkiem niedawno pisały o tym, że golfista ma kolejny gorący romans – tym razem z narciarką Lindsey Vonn, kilka dni temu pokazano zdjęcia Woodsa z byłą żoną Elin. Rozmawiali trzy godziny, byli w świetnych nastrojach. Tiger chciałby wrócić do żony, zaproponował nawet weksel na 100 milionów dolarów, który Nordegren mogłaby zrealizować, gdyby okazało się, że nie przestał zdradzać. Podobno zażądała 150 milionów.

Porywczy sprinter

Najnowsza legenda z większym hukiem upadła kilka tygodni temu w Johannesburgu. Pisana przez lata piękna opowieść Oscara Pistoriusa o tym, że nie jest niepełnosprawny, ale „inaczej funkcjonujący" i ma prawa do rywalizacji ze zdrowymi sportowcami, skończyła się śmiercią jego partnerki – modelki i celebrytki Reevy Steenkamp.