Spalanie, czyli gwałtowne utlenianie
Gdyby nie spalanie, nie mieliby co robić polscy strażacy z Pawlakiem na czele
Jacek T. podpalił w Warszawie kilkadziesiąt aut w trzech ratach, co wystarczyło, by trafił na żółty pasek w TVN 24. Bo... jego ojciec to znany adwokat Michał T. Tak sądzę, bo żeby samo podpalanie było aż tak ważne?
Spójrzmy na historię. Herostrates, który spalił jeden z siedmiu cudów świata, czyli świątynię Artemidy w Efezie (356 r. p.n.e.), miał być wymazany z pamięci, a trafił nawet do Szwejka w sławetnej przedmowie Haszka. Podpalaczem był Dymitrow, komunistyczny rzezimieszek, który podpaleniem Reichstagu – ze wspólnikami – dał Hitlerowi pretekst do pozbawienia Niemców praw cywilnych, a na pewno ich policyjnego ograniczenia.
Tfu, podpalaczami byli – wiem, że to herezja – liczni poprzednicy Benedykta XVI, z lubością podpalający stosy inkwizycji (liczone w setkach tysięcy, w tym ten najsławniejszy, Giordana Bruna).
Jacek T. być może podpalił 30 samochodów. To jest miara polskiej zbrodni. Rok temu w Berlinie spłonęło 300. Może sześć, siedem lat temu w Paryżu spłonęły ze 3 tys., co wywindowało ostrego i zdecydowanego szefa służb Sarkozy'ego na fotel prezydenta i do łóżka z niebrzydką modeleczką. Ba, w Afryce Północnej liczba spalonych aut przekroczyła ostatnio połowę tam używanych i dzięki Asadowi wciąż rośnie.
Na tle średniej współczesnej Jacek T., posługujący się zapalniczką, to jakiś niedorobiony dzieciak, pewnie chory na głowę. Inteligentny ojciec tego nie wyklucza.
A propos – znam obu. Młody zbierał moje autografy, lubił piłkę, którą się zajmuję. Poznałem go, jak był glutem, ojciec brał go na mecze, szukał mu zajęcia... Nie znalazł. Ojciec z kolei to były dziennikarz sportowy „Rzeczpospolitej". Potem wybitny i skuteczny prawnik. W ogóle „Rzepa" ma tradycje w wychowywaniu synów z żółtego paska... Tata „Starucha" też stąd. Zapytacie, gdzie wyląduje mój syn? No, nie liczę na wiele, poza tym że zostanie premierem. To najmądrzejszy człowiek, jakiego znam. Handluje naftą, ale nie z dystrybutora. I raz tylko przyniósł mi nieco wstydu. Było to w trakcie jego młodzieńczych występów z klasą w turnieju o Złotą Piłkę.
– Tato, tato! Mówili o nas w telewizji!
– A co się stało???
– Najwyższa porażka! 0: 13!
No, więc z dziećmi nigdy nie wiadomo...
Córka na przykład ostatnio zachwalała mi spotkanie z posłem od Palikota – Ryfińskim, bodaj Armandem. Że inteligentny. Wow, akurat w telewizji pokazano, że kłamca i oszust, bo usiłując wyłudzić zniżkę na mieszkanie dla pani Nadolnej, zapomniał powiedzieć, że to jego mamusia... Palikotowcy wszyscy tacy sami, szkoda, że córka dojdzie do tego po fakcie. Ale może na rekolekcjach u salezjanów, na które ją wysyłam (za 300 zł, szkoda, że Kościół nie płaci mi 500 za nieustające próby wychowania dziecka w wierze w dekalog i Boga).
No dobra, wracając do podpalacza – pewnie tata załatwi mu szpital i to byłoby najlepsze. A jeśli wam się wydaje, że tylko on podpala i spala... Ano spalanie to gwałtowne utlenianie. Wszyscy spalamy tłuszcz, nieprawdaż? Gdyby nie spalanie, nie mogłyby jeździć samochody i latać samoloty. Gdyby nie spalanie, nie mieliby co robić polscy strażacy z Pawlakiem na czele.
Żal mi wszystkich, którym Jacek T. podpalił auta (wiem, że Michał mnie oskarży o przesądzenie o winie przed wyrokiem – bądź chłopie poważny raz w życiu). Ale jako że jestem uczniem Korwina – wystarczy wyeliminować plastikowe tablice rejestracyjne, od których powstaje uliczny zapłon. I oprawki plastikowe. Zamienić na blaszane.
Wtedy Jacek T. mógłby latać po Warszawie i co najwyżej podpalić jakiś śmietnik.