Absolwenci na bezrobociu
Optymizm studentów zderza się z rzeczywistością: już co dziesiąty bezrobotny w Polsce ma wyższe wykształcenie
72 proc. młodych Polaków uważa, że studenci nie powinni płacić za swoją edukację. Ci sami ankietowani odpowiedzieli, że zdobywają na swojej uczelni umiejętności przydatne na rynku pracy (prawie 45 proc. ankietowanych). Dziwi to nieco w kontekście odsetka osób, które zmuszone są do zmiany kwalifikacji na rynku pracy. Polscy studenci przewidują dość długi czas oczekiwania na pracę, nawet do 10 miesięcy po ukończeniu studiów, i spodziewają się do 45 CV wysłanych podczas poszukiwania pracy, a młodzi Polacy są jedyną grupą, która ocenia swoje zarobki poniżej 10 000 euro rocznie za 44 godziny pracy tygodniowo.
Optymizm studentów zderza się z rzeczywistością tuż po ukończeniu studiów. Już co dziesiąty bezrobotny w Polsce ma wyższe wykształcenie. W miastach bezrobocie wśród ludzi po studiach sięga nawet 25 proc. Jeśli bezrobocie w 2013 r. znacznie przewyższy 13 proc., to odsetek bezrobotnych absolwentów przekroczy 30 proc. Wpływ na to ma rosnący odsetek osób wykształconych, pokolenie w wieku 25–34 lata należy do najlepiej wykształconych w Europie. Powodem wzrastającego bezrobocia jest także zły wybór kierunków. Uczelnie opuszcza coraz więcej absolwentów socjologii, historii, politologii czy specjalistów marketingu i zarządzania.
Jeszcze gorzej prezentują się badania w kontekście ogólnego bezrobocia wśród młodych. W grupie wiekowej 15–29 lat bezrobocie kształtowało się na poziomie prawie 47 proc. Wskaźniki zatrudnienia również nie wyglądały optymistycznie. Niecałe 40 proc. kobiet i 50 proc. mężczyzn w wieku 15–29 pozostaje w stosunku pracy. Nie wróży to dobrze osobom wchodzącym na rynek pracy. I dotyczy to także studentów z tzw. kierunków zamawianych, które są niczym innym jak próbą centralnego planowania gospodarki i często tworzą sztuczny popyt na specjalistów.
W kontekście przytoczonych danych trudno nie dziwić się działaniom rządu, który świadomie dąży do zwiększenia bezrobocia wśród młodych. Prawie 70 proc. młodych w wieku 15–24 lata zatrudnionych jest na umowach czasowych, a 20 proc. wszystkich zatrudnionych objętych jest umowami cywilnoprawnymi (umowa-zlecenie, umowa starannego działania czy umowa o dzieło); odsetek ten rośnie proporcjonalnie do zawężania grupy wiekowej. Z wyliczeń „Rzeczpospolitej" wynika, że po przejściu z umowy o dzieło za 1000 zł brutto na umowę o pracę zatrudniony zyska ubezpieczenia, ale straci około 400 zł. Zlikwidowanie takich form zatrudnienia nie tylko spowodowałoby tąpnięcie i wzrost bezrobocia wśród młodych Polaków aktywnych zawodowo, ale też pociągnęłoby za sobą wzrost bezrobocia także wśród starszych wiekiem.
Według najnowszych wyliczeń podwyższenie wieku emerytalnego do 67. roku życia jest niedostateczne. Okresy ochronne dla zatrudnionych, dobijających powoli do obowiązującego wieku emerytalnego, stałe odsuwanie granicy emerytury mają wpływ na zmniejszenie zatrudnienia osób młodych i „przechowanie" starszych na stanowiskach pracy w administracji publicznej. Znów tysiące młodych Polaków zmusi się do emigracji zarobkowej, a demografowie będą musieli pogodzić się z jeszcze większym niżem.