Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Śląsk kocha Niemców

Marcin Hałaś

Dla śląskich autonomistów Polska to małpa, która zepsuła zegarek

Podkreślanie i eksplorowanie niemieckich wątków historii Śląska to pole, na którym dziś wykazują się polscy historycy i muzealnicy w tym regionie. Natomiast według wicemarszałka województwa Polska to małpa, która zepsuła śląski zegarek. Do czego może prowadzić taka działalność?

Lata 1945–1989 to czas całkowitego milczenia o niemieckim dziedzictwie Górnego Śląska. Co więcej, w okresie tużpowojennym region ten przeżył intensywną akcję odniemczania. Z punktu widzenia dzisiejszych standardów niektóre jej aspekty uznać należy za naganne – na przykład skuwanie rytych gotykiem napisów na cmentarnych tablicach czy likwidowanie niemieckich inskrypcji w kościołach. Jednak z punktu widzenia emocji tamtych czasów zachowania te były zrozumiałe. Nie pojawiały się bowiem w próżni, ale w konkretnym czasie historycznym: tuż po zakończeniu koszmaru wojny. Ludzi, którym Niemcy zabili najbliższych, którzy widzieli płonącą Warszawą, którzy przez sześć lat napatrzyli się na ogrom hitlerowskich zbrodni, można zrozumieć, jeśli odreagowali usuwaniem niemieckich śladów, nawet jeżeli jednocześnie usuwali ważne – z dzisiejszego punktu widzenia – świadectwa kulturowo-historyczne.

Deutschland über alles

Sytuacja zmieniła się po 1990 r.; diametralny zwrot w tej kwestii mogliśmy obserwować zwłaszcza w pierwszych latach XXI w. Historycy, a w ślad za nimi także dziennikarze popularyzatorzy, odkryli niemieckie tropy w historii Górnego Śląska. Przyznać trzeba, że niektóre z nich można było uznać za ciekawe, a nawet fascynujące. Bo na Górnym Śląsku w czasach gwałtownej industrializacji rodziły się kariery na wzór amerykański – od zera do milionera. Prosty sztygar mógł zostać właścicielem kilkudziesięciu kopalni i hut oraz tytułu szlacheckiego. Nie było to zresztą odosobnione zjawisko w Europie – w tym samym czasie podobnie działo się w Galicji, w okolicach Drohobycza i Borysławia, zwanych polską Pensylwanią. W 1909 r. w Borysławiu sprzedano więcej szampana niż w Wiedniu, a tamtejsi magnaci naftowi potrafili dla fantazji jeździć w lipcu saniami (w tym celu kazali wysypać na ulicę kilka ton cukru).

Na Górnym Śląsku uznanie dla niemieckich dokonań idzie w parze z deprecjonowaniem polskiego dorobku na tych ziemiach

Na Górnym Śląsku uznanie dla niemieckich dokonań szybko zaczęto przekuwać w czyny. W 2003 r. w Chorzowie odbudowano pomnik hrabiego Friedricha Wilhelma Redena. Rok później w Katowicach nowej przelotowej arterii komunikacyjnej nadano imię Friedricha Wilhelma Grundmanna, natomiast w pobliskim Bytomiu w ramach obchodów 750. rocznicy lokacji za najbardziej zasłużonego obywatela w dziejach miasta uznano Georga Brüninga. Już wówczas można było zauważyć pewne niepokojące objawy – oto bowiem równocześnie ci sami historycy, skupiając się na wątkach niemieckich, zaczęli ignorować te polskie. Do tego dołączyły rozmaite publicystyczne akcje, które polskie karty Śląska wręcz deprecjonowały. Lokalny oddział (w całej dwuznaczności tego słowa) „Gazety Wyborczej" wziął się na przykład do „odbrązawiania" mitu wieży spadochronowej i obrony Katowic z września 1939 r. Jedyne źródło, na jakie się powoływano, to odnalezione pamiętniki generała Ferdinanda Neulinga, dowódcy niemieckich oddziałów, które zdobywały Katowice. To trochę tak, jakby weryfikować historię Auschwitz, biorąc za ostatecznie wiarygodny przekaz pamiętniki Rudolfa Hessa albo na nowo pisać historię powstania warszawskiego, opierając się na relacjach generała von dem Bacha. Wtedy strona polska potrafiła jeszcze zareagować – ukazały się protesty publicystów i części historyków. Udała się riposta w sferze graficzno-symbolicznej, ikonograficznej. Na łamach „Wyborczej" zaprezentowano bowiem fotografię mieszkańców Katowic, którzy we wrześniu 1939 r. witali kwiatami żołnierzy Wehrmachtu. Przeciwstawiono jej inne archiwalne zdjęcie wykonane z ukrycia w 1939 r.: grupy dawnych polskich powstańców i cywilów prowadzonych z podniesionym rękami na rozstrzelanie.

Poprzednia
1 2 3 4

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Ewa Bednarz

Kredyt z plastiku

Tylko część banków decyduje się na wydawanie przedsiębiorcom kart kredytowych. Znacznie chętniej oferują im dużo kosztowniejsze karty obciążeniowe