Oswajanie z odmiennością
W imię poprawności politycznej rząd promuje ideologię gender. Dla zaspokojenia żądań mniejszości wkrótce wmówi się społeczeństwu, że małżeństwa homoseksualistów są normalne
Kopernik była kobietą, Einstein też była kobietą" – krzyczały aktywistki Ligii Kobiet w kultowym filmie „Seksmisja", obalając argumenty Albercika usiłującego wyjaśnić, że wszyscy wybitni naukowcy, wynalazcy i humaniści byli mężczyznami. Przez całe lata tekst z filmu Juliusza Machulskiego śmieszył, a dziś zdaje się, że wizja z 1984 r. powoli się ziszcza. Coraz większą popularność zdobywa ideologia gender, według której płeć biologiczna nie determinuje tego, kim jesteśmy. W jej miejsce pojawiła się płeć kulturowa: mamy taką płeć, jaką chcemy. A zatem w każdej chwili mężczyzna może się stać kobietą, a kobieta mężczyzną. Zgodnie z tą ideologią Kopernik mógł być kobietą. Einstein też. Dlatego też nikogo nie powinno dziwić to, że Krzysztof Bęgowski w 2010 r. stał się Anną Grodzką, która w listopadzie 2011 r. została posłem na Sejm RP. Dla rządu Donalda Tuska, mainstreamowych mediów, rzeszy feministek i mniejszości seksualnych jest to norma. Oni po prostu modernizują kraj. Każdy, kto myśli inaczej niż oni, jest zwyczajnie pałowany i rozjeżdżany. Tak jak ostatnio zrobiono to z prof. Krystyną Pawłowicz, która ostro sprzeciwiała się ustawie o związkach partnerskich; z ks. prof. Franciszkiem Longchamps de Bérier, który ośmielił się wypowiedzieć kilka słów o in vitro. I tylko nieco mniej uwagi poświęcono wystąpieniu ks. Dariusza Oko w pewnym programie telewizji publicznej, gdzie wypowiadał się o filozofii gender i homoseksualizmie.
I ty możesz zostać facetem
W niedzielę 10 marca ulicami Warszawy przemaszerowała tzw. Wielka Manifa. Rzesza feministek demonstrowała pod hasłem: „O Polkę niepodległą". Na plakacie promującym akcję znalazła się kotwica Polski Walczącej wpisana w ciało kobiety. Uczestniczki marszu twierdziły, że „w Polsce macica jest polityczna", „życie poczęte jest polityczne", „rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem to sprawa prywatna, ale już rodzina, w której ludzie homo- lub heteroseksualni chcą żyć w związku partnerskim, to sprawa wagi państwowej – politycy wytoczą najcięższe działa, będą obrażać wszystkich »innych« i krzyczeć o zagrożeniu dla rodziny". Wśród protestujących czołowe polskie feministki i ideologistki gender. „Nie chcemy żyć w kraju, w którym koszty zmian i kryzysów spadają wciąż na barki kobiet, w którym politycy i Kościół próbują nas kontrolować i zastraszać, w którym daje się nam kwiaty nie jako wyraz szacunku, ale zamiast szacunku i równości" – takie słowa zapisały w tegorocznym manifeście. W gronie feministek sporo transseksualistów i homoseksualnych. Kolejna po homoparadzie impreza wpisana w strategię zmiękczania umysłów Polaków.
Ale genderterroryści i homoterroryści ten zmasowany atak na Polaków przypuścili już dawno.
W PRL o mężczyźnie mającym skłonności homoseksualne mówiło się „pedał". Dziś, w imię tzw. poprawności politycznej, mówi się „gej". Jeszcze w latach 90. XX w. widok całujących się na ulicy kobiet (nawet trzymających się za rękę) budził niesmak. Dziś takie zachowania stały się prawie normalne. Wydaje się nawet, że otwarte mówienie o swoich skłonnościach stało się modne. Coraz więcej osób publicznych przyznaje się do bycia gejem lub lesbijką. Uruchamiane są specjalne kampanie społeczne, które mają oswoić Polaków z odmiennością – ostatnio np. znany aktor Władysław Kowalski spogląda na rodaków z plakatu i wyznaje: „Mój syn jest gejem". Komu potrzebne są takie kampanie? Zdecydowanej większości społeczeństwa nie interesuje, że syn Kowalskiego jest gejem. To jego problem. Ale nie o Kowalskiego tu chodzi. Kampania społeczna to jeden z elementów starannie zaplanowanej strategii. Takie powolne drążenie umysłów, co jakiś czas podsycane konfliktem – Agnieszka Holland mówiąca, że nie zagłosuje na PO, bo premier nie spełnia obietnic w sprawie związków partnerskich (córka Holland jest lesbijką) – ma spowodować całkowitą zmianę myślenia w narodzie. Już za chwilę Polacy zaczną się użalać nad uciskanymi, będą mieli dość oskarżeń o homofobię. Zmiękną.