Franciszek z Buenos Aires
Papież Franciszek już podbił serca wiernych na całym świecie. Wrażenie robią jego skromność i odwołania do świętego z Asyżu. Ale czy to wystarczy?
W 2005 r., tuż przed konklawe, które wybrało Benedykta XVI, kardynałowi Bergoglio zarzucono, że współpracował z juntą. W 1976 r. miał przyczynić się do wydania w ręce wojskowych dwóch jezuitów. Jeden z nich, Orlando Yorio, zanim zmarł w 2000 r., oskarżył Bergoglio, że wydał go „szwadronom śmierci", bo w rozmowach z juntą nie udzielił poparcia ich działaniom. Obrońcy papieża twierdzą, że było wręcz przeciwnie – pomagał on prześladowanym przez reżim. A w wydanej kilka lat temu oficjalnej biografii można przeczytać, że to właśnie interwencja Bergoglio uratowała życie dwóm duchownym. W wywiadzie dla jednej z argentyńskich gazet w 2010 r. kard. Bergoglio bronił swojej postawy w czasach rządów junty. Tłumaczył wówczas, że pomagał ukrywać ludzi zagrożonych aresztowaniem lub porwaniem przez wojsko z powodu ich poglądów politycznych.
Po wyborze Bergoglio oficjalne stanowisko zajął w tej sprawie Watykan. – Nigdy nie skierowano pod jego adresem konkretnych, wiarygodnych zarzutów – zaznaczył ksiądz Federico Lombardi, odnosząc się do oskarżeń, jakoby Bergoglio nie wystąpił w obronie dwóch porwanych księży. – Podtekst antyklerykalny tej kampanii i innych zarzutów wobec Bergoglio jest znany i oczywisty.
Swój komentarz do sprawy nadesłał też ksiądz Francisco Jalics, drugi z porwanych przez wojskową juntę. Ksiądz mieszka obecnie w klasztorze w południowych Niemczech. „Na temat tego wydarzenia rozmawialiśmy (z Bergoglio) dopiero wiele lat później. Razem odprawiliśmy mszę i uściskaliśmy się serdecznie. Jestem pogodzony z tamtymi wydarzeniami i uważam sprawę za zamkniętą" – napisał Jalics.
Dajcie pieniądze biednym
W 1992 r. ksiądz Jorge Mario Bergoglio został mianowany przez papieża Jana Pawła II biskupem pomocniczym Buenos Aires. Nie wyprowadził się z niewielkiego mieszkania, które wybrał zamiast rezydencji. Służby mieć nie chciał i wolał sam sobie gotować. W wyjątkowych sytuacjach jeździł limuzyną, jako środek transportu wybierał raczej autobus albo rower.
3 czerwca 1997 r. został mianowany arcybiskupem koadiutorem z prawem następstwa, a w niecały rok później – 28 lutego 1998 r. – papież mianował go arcybiskupem metropolitą Buenos Aires. Nie zmienił wówczas stylu swojego życia. Dalej jeździł metrem i autobusem. Regularnie odwiedzał też fawele otaczające Buenos Aires. Bywał w szpitalach, gdzie leczone są osoby z AIDS. W 2001 r., zabiegając o zrozumienie i pomoc dla takich osób, pojechał do hospicjum i 12 chorym obmył stopy. Wielokrotnie wołał też do księży, by nie zapominali o tym, że Jezus Chrystus spotykał się z trędowatymi i ladacznicami. – Idźcie i dzielcie się swoim świadectwem. Idźcie do swych braci. Idźcie i pytajcie – mówił Bergoglio.
To nie zmieniło się nawet wtedy, gdy w 2001 r. Jan Paweł II mianował go kardynałem. Bergoglio miał wówczas prosić wiernych, by nie wydawali pieniędzy, jadąc za nim do Rzymu na uroczystości, tylko przekazali je organizacjom charytatywnym. Dokładnie to samo powtórzył teraz, gdy został papieżem. Ujawnił to na konferencji prasowej rzecznik Watykanu. Lombardi powiedział, że papież dwukrotnie zadzwonił on do nuncjusza apostolskiego Argentyny i powiedział: „Proszę, powiedz biskupom, żeby nie kupowali biletów na samolot i nie przyjeżdżali do Rzymu na inaugurację. Niech lepiej te pieniądze oddadzą biednym". – Papież nie zabronił oczywiście kategorycznie swoim biskupom przyjeżdżać na otwarcie pontyfikatu – powiedział ks. Lombardi. Co ciekawe, na konklawe Bergoglio przyleciał z Argentyny tanimi liniami lotniczymi.
Na tej samej konferencji prasowej ksiądz Lombardi zdradził też, jak papież zachowuje się w Domu Świętej Marty (będzie w nim mieszkał do czasu zakończenia remontu apartamentów papieskich). – Kiedy idzie na posiłki, siada na stołówce tam, gdzie jest wolne miejsce. Nie chciał, by było jakieś specjalnie dla niego wyznaczone – powiedział ksiądz Lombardi.