Lekcja historii w niemieckim wydaniu
Szanowna Redakcjo, chciałabym się odnieść do artykułu, który miałam okazję przeczytać w ostatnim numerze tygodnika. Sama okładka wywołała spore kontrowersja wśród mainstreamowych mediów.
Szerokim strumieniem płynęły komentarze o tym, jak to prawicowcy nie umieją właściwie zinterpretować przekazu filmu z niemieckiej TV, jak nie potrafią odpowiednio interpretować faktów historycznych. Cóż, jesteśmy sami sobie winni, że niewłaściwie dbamy o pamięć historyczną. Nie tak dawno furorę w naszych kinach robił film „Pokłosie", w którym Polacy zostali przedstawieni jako antysemici, którzy wymordowali Żydów. Film, pewnie zupełnie przypadkiem, powstał przy wsparciu finansowym Rosjan. Tak samo przypadkiem był on komentowany, reklamowany zarówno w Polsce, jak i na tzw. arenie międzynarodowej. Czy można zatem mieć pretensje o to, że Niemcy puszczają produkcję, która interpretuje historię w sposób dla nich wygodny? Sami Polacy wysyłają sygnały, że mają na to przyzwolenie. Pozwalamy w sposób świadomy bądź nie, by kaci stali się ofiarami, a ofiary wystąpiły w roli katów. Co więcej, dopóki nasz rząd i MSZ nie będą reagować na skandaliczne kłamstwa, nasi sąsiedzi będą opisywać historię na nowo w sposób, który jest dla nich wygodny i przyswajalny. Strategia budowania świadomości narodowej na oszustwie bardzo dobrze przyjmuje się wśród Niemców. A każda rozpaczliwa próba wyjaśnień z polskiej strony to oskarżenia o ksenofobię i niechęć wobec przyjaciół zza Odry. Ciekawe, kiedy przyjdzie nam przepraszać za wszystkie zbrodnie wyrządzone Niemcom w czasie II wojny.
Anna Mączyńska