Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Miller chciał IV RP

Anna Raczyńska

Wywiad z Ludwikiem Dornem, byłym marszałkiem Sejmu, wicepremierem oraz ministrem spraw wewnętrznych i administracji w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, posłem Solidarnej Polski

Panie marszałku, podział posmoleński tylko przysłania czy już wypiera podział na postsolidarność i postkomunę?

Problem jest bardziej skomplikowany. Podział postkomunistyczny nie zanikł. To wciąż żywe doświadczenie. Postkomuniści zaadaptowali się do nowej rzeczywistości znakomicie i współtworzyli ją o wiele bardziej podmiotowo, niż bym sobie tego życzył. Natomiast w 2005 r. polityczna reprezentacja obozu postkomunistycznego została zepchnięta na margines i straciła na znaczeniu. Scenę polityczną podzielił wówczas konflikt między PO a PiS. Z czasem z różnych powodów spowodował on również podział społeczny na „mohery" i „lemingi" i zdominował życie publiczne. Jednak linie tego podziału nie nakładają się na siebie. One się przecinają pod kątem ostrym. Każdy, kto ma zdrowy rozsądek i elementarną wiedzę, przecież wie, że korzenie sporej grupy „lemingów", czyli działaczy i wyborców Platformy, tkwią w „Solidarności". Rzecz w tym, że na ten podział nałożyła się tragedia smoleńska, która nadała mu nową, wyrazistą tożsamość i wypełniła go dramatyczną treścią.

Pogłębił się podział między III i IV RP?

Idea i hasło IV RP zanikło. Także po „moherowej", czyli PiS-owskiej, stronie.

To jest sygnał rezygnacji z odbudowy lub naprawy państwa?

Tragedia smoleńska zdarzyła się w czasie dość szczególnym. To, że do niej doszło, i to, co działo się później, po stronie prawicy utrudnia nawiązanie do realnej koncepcji politycznej przebudowy państwa, dystrybucji dóbr, funkcjonowania gospodarki i unieważnia związane z tym pytania. Bo gdyby ich nie unieważniało, to trzeba by spytać: jak długo można przegrywać wszystkie wybory? Czy należy śpiewać jak armia austriacka po Austerlitz: „Brali my w dupę, nie gadali nic, bo taką naturę od Boga już mamy, że w dupę bierzemy i nic nie gadamy", czy zastanowić się nad przyczyną całego ciągu powtarzających się porażek? Dla obecnego kierownictwa PiS były to pytania szalenie ambarasujące. Dlatego próba ich zadawania i próba szukania odpowiedzi przez poszczególnych ludzi lub środowiska, na przykład Solidarną Polskę, jest traktowana jako zdrada świętej sprawy i działanie na rzecz ludzi, którzy mają krew na rękach.

Jarosław Kaczyński wycofuje się ze sztandarowego hasła raz na zawsze?

Pierwszym, który uderzył w III RP z zamiarem jej likwidacji, nie był wcale Jarosław Kaczyński, tylko Leszek Miller. To on stwierdził: dość tego bałaganu – i postanowił pójść śladem Putina, czyli wziąć wszystko pod but. Rosja Jelcyna to czas słabej władzy politycznej i silnej pozycji oligarchów. Putin postanowił z tym bezhołowiem skończyć. Za jego rządów nadal można było kraść, a nawet łamać prawa człowieka, ale w ramach czytelnego porządku. I Leszek Miller zaczął robić to samo. Uznał, że dobrze, niech oligarchowie dalej łupią i się bogacą, ale w ramach pewnych reguł.

I przegrał...

Przegrał, bo miał wielką żądzę rządzenia, więc poszedł za daleko. Zagroził sieciowym interesom III RP. Taki obraz wyłania się przecież z afery Rywina, afery orlenowskiej, z całej wiedzy o nich. Ale poległ nie tylko Leszek Miller. Również III RP została mocno osłabiona. I wtedy pojawiło się hasło IV RP głoszone przez PO i PiS. Było niedookreślone merytorycznie, ale miało jasne polityczne intencje. Niestety, jego żywot zakończył się tak naprawdę w latach 2005–2007.

To była idea ważna także dla pańskiego obecnego środowiska, dla pana. Dlaczego więc pan z niej rezygnuje?

To była dla mnie idea bardzo ważna, bo kwestionowała ten ład polityczno-gospodarczy, który powstał po roku 1989. Ale w Polsce próbowano przeprowadzić rewolucję już dwukrotnie i choć warunki były bardziej sprzyjające, nic z tego nie wyszło. W tej sytuacji, patrząc na obecny rozkład sił, rewolucjonista może się pogrążyć we frustracji, w poczuciu niemocy i marzeniu, że kiedyś nadejdzie jego chwila, albo opuścić stanowisko rewolucyjne na rzecz dążenia do głębokiej reformy. I ja wybieram tę drugą drogę. Nie interesuje mnie ciągłe wznoszenie okrzyków i życie ze świadomością, że pod względem ideowo-moralnym to owszem, mam rację, ale rzeczywistość społeczna, gospodarcza i polityczna zmierza w inną stronę, więc ją potępię. Nie. Ja mam ją zmieniać. Choćby tak jak to robię w swojej książce. Analizując i opisując polską rzeczywistość.

Poprzednia
1 2 3 4 5

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Ewa Bednarz

Kredyt z plastiku

Tylko część banków decyduje się na wydawanie przedsiębiorcom kart kredytowych. Znacznie chętniej oferują im dużo kosztowniejsze karty obciążeniowe