Dziedzictwo Małgorzaty Wielkiej
Od lewego
Piotr Ikonowicz
Thatcher twierdziła, że nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo. Większość brytyjskiego społeczeństwa nie chciała płacić za jej bizantyjski pogrzeb. Po latach była premier przyznała, że zamykanie kopalń nie było podyktowane względami ekonomicznymi, lecz politycznymi. Chodziło o zdławienie potężnego na Wyspach ruchu związkowego. Tony Benn, który swego czasu zrezygnował z tytułu lorda, aby móc zasiadać w Izbie Gmin i walczyć z monarchią, opowiadał mi o tym, jak członkowie klasy średniej, którzy w latach 80. poparli Thatcher, teraz żałują i przepraszają Arthura Scargilla, przywódcę National Union of Mineworkers (Krajowego Związku Górników), za swą krótkowzroczność. Thatcher, gdy łamała opór górników walczących o utrzymanie swych miejsc pracy, miała sojusznika w generale Jaruzelskim, który chętnie w czasie strajku wysyłał węgiel do Wielkiej Brytanii. A niejaki Kaman z zespołu Miki Mousoleum śpiewał wtedy: „Brytyjscy górnicy nie mają już sił, bo śląskie pierony są uparte w pracy i wchodzą w dupę z węglem pani Thatcher...".
Kiedy Edek, działacz podziemnej „Solidarności" z Huty Warszawa, witał na początku transformacji Żelazną Damę w bramie kościoła św. Stanisława Kostki, jedną rękę podał pani premier, dziękując za wsparcie dla polskiej walki o niepodległość, a drugą wyrzucił w górę garść ulotek, które spadły jej na głowę. Było na nich napisane: „Brytyjskim i polskim górnikom – chleba i pracy!".
Marzenie o zaniku więzi społecznych ożywia serca Camerona, Tuska i Balcerowicza. Dlatego słynne zdanie Thatcher o nieistnieniu społeczeństwa brytyjska frakcja rządząca uczyniła tematem debaty w Izbie Gmin mającej upamiętnić zmarłą premier. Kiedy nie ma społeczeństwa zdolnego się organizować w związki zawodowe, stowarzyszenia, by walczyć o swe prawa, pozostaje już tylko zbiór bezbronnych jednostek, pracowników i konsumentów, z którymi pracodawcy i korporacje robią, co chcą. Na szczęście społeczeństwo jednak przetrwało, a piosenka „Wiedźma nie żyje" zajmuje pierwsze miejsce na liście hitów BBC.
Do prawego
Janusz Korwin-Mikke
Z okazji pogrzebu baronessy Małgorzaty Wielka Brytania podzieliła się niemal równo: połowa oddawała hołd kobiecie, która uratowała Zjednoczone Królestwo przed losem Zimbabwe, a połowa wyła z oburzenia, że urządzono jej pogrzeb z najwyższymi honorami. Bo ona „podzieliła Brytyjczyków". To prawda: podzieliła na tych, co myślą o tym, by ich dzieci i wnuki żyły w normalnym kraju, i na tych, co chcą się zadłużać, jeść, pić i popuszczać pasa – a długi? Co tam – dzieci spłacą. „Po nas – choćby potop!". Zresztą ci ludzie na ogół dzieci nie mają – a jeśli mają, to chętnie oddają w pacht państwu. Gdy lady Małgorzata rządziła, prawie 3/4 było za jej polityką – bo widzieli na własne oczy, jak staczało się Królestwo pod rządami Czerwonej Hołoty spod znaku Harolda Wilsona i innych. Minęło jedno pokolenie, nieustanna propaganda BBC i innych lewackich mediów – i teraz opinia podzielona jest po połowie. Za 20 lat już 3/4 ludzi będzie wierzyć, że ta straszna Thatcher zniszczyła świetnie rozwijającą się gospodarkę brytyjską...
Wybitny socjalista i praktyk demokracji, dr Józef Goebbels, wyraźnie przecież powiedział: „Wystarczy kłamstwo powtórzyć sto razy, a staje się ono prawdą!". To działa znakomicie. Gdy dziś David Cameron, premier rządu Jej Królewskiej Mości, chciał odrobinę ukrócić to socjalne rozpasanie – na ulice wyległy miliony ludzi domagające się, by Królestwo się zadłużało – i wydawało, wydawało pieniądze! Wydawało – czyli dawało im! A demonstrujący to bynajmniej nie byli jacyś zabiedzeni ludzie. Skąd! Były to tłuste byki, umiejące prośbą i groźbą demonstracji wyrywać kasę, by napchać swoje kałduny!
W Anglii jednak Prawica ma dostęp do mediów – i ma swoje gazety. Najpoważniejszy dziennik brytyjski, „The Daily Telegraph", odnotował obecność delegacji Kongresu Nowej Prawicy na pogrzebie lady Małgorzaty – nic natomiast nie napisał o oficjalnej delegacji III Rzeczypospolitej. Tak nawiasem: jaką czelność miał tam pojechać Jan Vincent (ps. Jacek Rostowski), uczeń skrajnie lewicowej London School of Economics, wbrew thatcheryzmowi uprawiający „rozwój" Polski poprzez zadłużanie?