Ukraińskie embargo na polski węgiel
Jak ustaliło „Uważam Rze", Ukraina wprowadza zakaz importu niektórych gatunków koksu z Polski, a w dodatku ignoruje przepisy wiążące ten kraj w relacjach międzynarodowych. Wicepremier Janusz Piechociński podjął interwencję w tej sprawie.
Dotarliśmy do listu w tej sprawie, jaki Piechociński wystosował do Jurija Bojki, wicepremiera rządu Ukrainy. W tonie dyplomatycznym, aczkolwiek stanowczym, 11 kwietnia br. zwrócił się o ponowne rozważenie krzywdzącej dla Polski decyzji.
Jak dowiadujemy się z dokumentu, wydana przez ukraiński rząd nowelizacja postanowienia o „zatwierdzeniu listy towarów, których eksport i import podlega licencjonowaniu, a także kwot na rok 2013" z 6 kwietnia 2013 r. ogranicza import trzech rodzajów węgla do 10,2 mln ton rocznie i całkowicie eliminuje dostawy czterech kategorii koksu i półkoksu z Polski na Ukrainę. Wprowadzone limity i zakazy oznaczają poważne problemy finansowe firm zajmujących się sprzedażą tych surowców, a szczególnie korporacji ArcelorMittal, która obsługuje 3/4 eksportu z Polski na Ukrainę. Dotychczas sprzedawano 450 tys. ton koksu o wartości 94 mln euro. Teraz wprowadzono całkowity zakaz importu tego surowca. „Ocena strony polskiej tej decyzji strony ukraińskiej nie jest pozytywna. W moim przekonaniu jest to bariera handlowa w dostępie do rynku ukraińskiego dla polskiego eksportu przedmiotowych wyrobów" – czytamy w piśmie Piechocińskiego.
Wicepremier wskazuje też na dotychczasową polsko-ukraińską współpracę w zakresie sprzedaży wskazanych surowców. „ArcelorMittal dokonuje dostaw wewnątrz swoich firm zlokalizowanych w Polsce i na Ukrainie – posiada także hutę w Krzywym Rogu na Ukrainie, do której dostarcza koks ze swoich polskich zakładów. ArcelorMittal jest inwestorem zarówno na rynku polskim, jak i ukraińskim. W ukraińskim zakładzie zatrudnia ok. 32 tys. pracowników. W Polsce ok. 16 tys." – pisze Janusz Piechociński. Jak podkreśla, dokument przyjęty przez ukraiński rząd nie jest zgodny z kilkoma regulacjami międzynarodowymi, wiążącymi w relacjach handlowych także Ukrainę. Przede wszystkim narusza reguły ustanowione przez Światową Organizację Handlu (WTO), które uniemożliwiają stosowanie zakazów lub ograniczeń handlu. Zgodnie z zapisami GATT (Układu Ogólnego w sprawie Taryf Celnych i Handlu) ograniczenia dostaw lub ich zakaz mogą być wprowadzone jedynie w efekcie postępowania ochronnego, i to po przeprowadzeniu konsultacji z innymi państwami członkowskimi WTO oraz wykazaniu przesłanek dla zastosowania restrykcji. Jak podkreśla Janusz Piechociński, żadna tego rodzaju procedura nie miała miejsca. Co więcej, jego zdaniem decyzja ukraińskich władz sprzeczna jest także z wiążącą Ukrainę umową o partnerstwie i współpracy z Unią Europejską oraz traktatem karty energetycznej, która zakłada liberalizację handlu produktami energetycznymi. – Być może usztywnianie się stanowiska Ukrainy wynika z zapowiedzi budowy Jamału II – komentuje poseł PiS Maks Kraczkowski. Jego zdaniem rząd w Kijowie próbuje wymóc na Donaldzie Tusku uwzględnienie ukraińskich interesów w negocjacjach gazowych z Rosją.
Piechociński ma nadzieję, że ukraińscy włodarze jednak zmienią zdanie, dlatego prosi o ponowną analizę celowości kontrowersyjnej nowelizacji. „Obawiam się, że tego typu działania ukraińskiego rządu mogą spotkać się także z krytyczną oceną Komisji Europejskiej i państw członkowskich UE. Nie będą także sprzyjały polepszeniu klimatu inwestycyjnego na Ukrainie" – stwierdza wicepremier. —ejż