Co oczywiście jest błędem. Champagne jest nazwą zastrzeżoną dla musujących trunków pochodzący z francuskiej Szampanii, które wytwarzane są w określony sposób. Pozostałe bąbelki, które wlewamy do kieliszka, to wina musujące. Do powitania nowego roku jeszcze daleko, nie zamierzam również opowiadać bajki o mnichu Dom Perignon, która jest idealnym chwytem marketingowym umożliwiającym sprzedaż butelek z bąbelkami po kilkaset złotych za sztukę. Temat jest wynikiem ewolucji, z jaką mamy do czynienia na naszym własnym winnym podwórku. Powoli zaczynamy odtwarzać zachowanie bardziej wyedukowanych winiarsko narodów i wina musujące zaczynamy otwierać nie tylko na specjalne okazje. Hiszpańskie cavy, włoskie prosecca, wina musujące z Niemiec, Czech oraz krajów Nowego Świata kupujemy

bez okazji, często jako świadomy wybór wina na zwyczajny wieczór. Przestaje nam również przeszkadzać, że wino musujące lub champagne nie strzela podczas otwarcia, na co zresztą nie pozwala winiarska etykieta i związana z nią sztuka otwierania, która nakazuje, żeby korek pozostał nam w ręku, a nie wylądował na balkonie sąsiada. Często również nie ma jak strzelić, bo zamiast typowych win spumante wybieramy delikatne frizzante, które zamykane są tradycyjnym korkiem, a niekiedy kapslem – jak piwo – który nazywany jest przez Włochów tappo corona. Być może dzięki tej ewolucji częściej jesteśmy w szampańskim nastroju.