Podwójny nelson
Rosja szykuje się do nowego podziału europejskiego rynku gazu
Memorandum pomiędzy EuRoPol Gazem a Gazpromem w sprawie możliwości budowy w Polsce odnogi gazociągu jamalskiego łączącej go z systemem gazociągów na Słowacji można analizować według rosyjskiego powiedzenia „i śmieszno, i straszno". Jest ono jednak papierkiem lakmusowym zmieniających się relacji strategicznych w Europie. Musi zastanawiać, że ani eksperci, ani komentatorzy dominujących mediów, ani politycy tego nie zauważają i nadal postrzegają i analizują rzeczywistość według schematów, które się wyczerpały.
Śmieszno
Wszelkie umowy, w tym memoranda, w sprawach strategicznych, a do takich z pewnością należą dostawy gazu do Polski, są bardzo istotne i najwyższe władze państwowe nie tylko powinny o nich wiedzieć przed ich podpisaniem, ale je dogłębnie rozumieć. Tymczasem po ogłoszeniu podpisania memorandum zarówno władze, jak i wielu komentatorów oraz polityków zaczęło deprecjonować jego znaczenie, jakoby miał to być mało znaczący dokument, mimo że już wcześniej prezydent Rosji Władimir Putin wypowiadał się o jego strategicznej roli.
Po pierwsze: jeżeli Putin mówi, że coś planuje (np. budowę gazociągu Nord Stream), to z reguły nie rzuca słów na wiatr. Z pewnością także nie udziela wsparcia mało znaczącym dokumentom. Za tym stoi autorytet jego i Rosji.
Po drugie: mimo że memorandum nie jest zobowiązujące, jest bardzo ważną umową pomiędzy strategicznymi spółkami. Memoranda z zasady podpisywane są także w dobrej wierze. W ogóle prezesi firm nigdy nie podpisują mało znaczących dokumentów, i to w złej wierze.
Po trzecie: jeżeli strona polska w instrukcjach dla swoich przedstawicieli w EuRoPol Gazie zgadzała się na podpisanie memorandum w złej wierze, jak to otwarcie sugerował były już minister Budzanowski, to przyznawanie się do tego jest czymś absolutnie niemądrym.
Po czwarte: po takim przyznaniu się, nawet jeśli postanowienia memorandum będą realizowane, strona rosyjska będzie mogła zarzucać Polsce (np. w jakichś innych relacjach czy kontaktach), że jest niewiarygodna i może działać w złej wierze, bo przecież minister Budzanowski właśnie tak opisał działania władz.
Po piąte: zarówno premier Tusk, jak i były minister Budzanowski wyszli w oczach świata na polityków, którzy nie mają realnej władzy, mimo że sprawują wysokie urzędy.
Po szóste: komentatorzy i politycy deprecjonujący znaczenie memorandów jako takich – a było ich całkiem sporo, w tym wielu o istotnej roli w życiu publicznym – robili wrażenie ludzi być może wspierających interesy rosyjskie, a z pewnością nie do końca przy zdrowych zmysłach. Przecież o znaczeniu i istocie memorandów można przeczytać w wielu publicznie dostępnych publikacjach.
To są pierwsze refleksje, jakie musi mieć obserwator polskiej sceny politycznej. Przez pryzmat takich właśnie wydarzeń oceniane są za granicą poziom elit politycznych oraz jakość rządzenia w Polsce.
Straszno, ale to dopiero początek
Spektakl z memorandum w roli głównej ma jednak dla Polski szersze konsekwencje na arenie międzynarodowej. Jak już wspomniano, przyglądają się nam politycy i analitycy w innych krajach, a także w dużych firmach. Obserwatorzy spoza Polski nie rozróżniają panujących u nas podziałów politycznych. Podobnie jak sami oceniamy inne narody, Norwegów, Kanadyjczyków czy Australijczyków, tak i nas w innych państwach ocenia się przede wszystkim jako jedną społeczność.
Polski rząd postrzega rzeczywistość według schematów, które już się wyczerpały
Kiedy zatem zmieni się rząd i nowi przywódcy będą usiłowali coś wynegocjować – np. w Norwegii, Danii, Szwecji, Kanadzie lub w innych nawet małych, ale istotnych krajach – będą postrzegani przez pryzmat kompetencji obecnie rządzących. Zmiana tej oceny zajmie długie lata. Inaczej mówiąc: w relacjach międzynarodowych obecny rząd swoimi działaniami wsadza następców na minę. Niestety, w Polsce przykłady niekompetencji obecnej władzy, tak reprezentatywne dla jej charakteru, są przyczyną zaledwie kilkudniowej wrzawy medialnej, natomiast za granicą mają długotrwałe, ciche następstwa, szkodliwe dla polskich interesów.