Początki Pratchetta
Zanim zasłynął jako autor cyklu o Świecie Dysku, zaczynał od krótkich form literackich i publicystycznych. Jego młodzieńcze opowiadania urzekają
Terry Pratchett przyszedł na świat 28 kwietnia (wszystkiego najlepszego z okazji zbliżających się 65. urodzin!) 1948 r. Miał to szczęście, że urodził się, gdy już od blisko trzech lat świat był wolny od hitlerowskiej nawałnicy. Imperium Brytyjskie powoli leczyło rany po II wojnie światowej.
Pisarz dobrze wspomina swoje dzieciństwo – był hołubionym jedynakiem, który czas wolny spędzał na czytaniu, zwłaszcza książek z biblioteczki swojej babci, m.in. twórczość H. G. Wellsa i Arthura Conan Doyle'a, ale nie pogardził też słownikami, m.in. ortograficznym czy wyrazów bliskoznacznych. To na pewno rozwinęło jego wrodzone zdolności językowe i uwolniło wyobraźnię. A tę – jak się wkrótce okazało – miał szczególnie wybujałą.
W wieku zaledwie 13 lat napisał swoje pierwsze oryginalne opowiadanie. Była to niby zwykła praca domowa, ale nauczycielowi tekst tak się spodobał, że nastoletni Terry dostał za niego maksymalną liczbę punktów (nie ma się co dziwić nauczycielowi – „Piekielny interes" jest literacką perełką; zabawną, erudycyjną przypowieścią z sus-pensem). Zachęcony szkolnym sukcesem poprosił ciotkę, która miała maszynę do pisania, o przepisanie opowiadania i wysłał je do wszystkich (trzech!) pism poświęconych fantastyce. Redaktor John Carnell przyjął tekst (ukazał się w „Science Fantasy" w lipcu 1963 r.), a za honorarium w wysokości 14 funtów rodzice (zapewne dokładając się do tego) kupili Terry'emu używaną maszynę Imperial 58. Terry Pratchett został pisarzem!
Pierwszą powieść napisał w wieku 17 lat. Był to „Dywan", który w druku ukazał się w 1971 r. Kilka lat wcześniej Pratchett dostał pracę reportera w „Bucks Free Press" – prowincjonalnej gazetce. To właśnie tam opublikował ponad 70 opowiastek (w latach 1965–1973) z cyklu „Dziecięcy krąg" – podpisywał je pseudonimem Wujek Jim. Część z nich, a także kilkadziesiąt innych krótkich tekstów złożyły się na fenomenalny tom „Mgnienie ekranu".
Książka ma układ chronologiczny, a zatem rozpoczyna się od wspomnianego wyżej „Piekielnego interesu" (zdumiewający, fascynujący tekst jak na 13-latka!). Ponadto wydawca podzielił teksty na te spoza Świata Dysku i te powiązane z cyklem. Czyta się to jednym tchem, robiąc przerwy na... salwy śmiechu. Bo nade wszystko są to bardzo śmieszne opowiastki (jak np. „Inkublamaż", który musiał mieć 100 słów, ni mniej, ni więcej). Choć sam autor przekonuje, że „za opowiadania płaci krwią i zazdrości ludziom, którzy piszą je dla zabawy".
Wyobraźnia Pratchetta wydaje się nie znać literackich ograniczeń. Oby choroba (szczególna odmiana Alzheimera) nie odebrała mu władzy nad tą wyobraźnią. Właśnie nakładem wydawnictwa Rebis ukazała się kolejna powieść Terry'ego Pratchetta zatytułowana „Spryciarz z Londynu". Dla fanów twórczości brytyjskiego pisarza – lektura obowiązkowa... ale może jeszcze chwilę poczekać. Warto bowiem sięgnąć najpierw do korzeni. Dlatego nim zaczytamy się w przygodach Dodgera, zatraćmy się w „Mgnieniu ekranu".
Terry Pratchett
Mgnienie ekranu. Zbiór opowiadań
Prószyński i S-ka