Niebo pełne sprzeczności
Mając ojca dokumentalistę i macochę reżyserkę, Sacha Polak chyba nie miała wyjścia i też musiała zająć się kinem.
W swoim nagrodzonym w Berlinie debiucie „Hemel" tytułowej bohaterce (Hannah Hoekstra po raz pierwszy na ekranie) – po niderlandzku to imię oznacza niebo – doskwiera niedoskonałość własnej egzystencji. Dojmujące poczucie wyobcowania jaźni, przez innych zagłuszane alkoholem albo narkotykami, ta młoda i piękna kobieta, silna i krucha zarazem, oswaja seksem z przygodnymi partnerami, potrzebnymi jej tylko na kilka godzin. Prawdziwie głęboką relację Hemel ma tylko z ojcem, który wychował ją samotnie. Gijs – bo tak się do niego zwraca po imieniu – jest szefem Działu Impresjonistów i Sztuki Współczesnej w amsterdamskim oddziale Christie's. On także skacze z kwiatka na kwiatek. Widać więc, że stosunek Hemel do mężczyzn odwzorowuje związki ojca z kobietami. Podoba jej się ich specyfika, bo Niebo jest o niego piekielnie zazdrosna. Dlatego gdy Gijs się zakochuje w podwładnej z Domu Aukcyjnego i chce, by się do niego wprowadziła – co się wcześniej nie zdarzyło i nie ma w tym nic dziwnego, bo Holendrzy pozostający w związkach najczęściej mieszkają osobno – Hemel czuje, że ziemia usuwa się jej spod stóp. Dla wszystkich tych subtelnych stanów psychologicznych, nie tylko bohaterki, ale nawet postaci drugoplanowych, Sacha Polak znalazła odpowiednie środki. Nawet bez konkretów w dialogach bardzo dobrze orientujemy się w odczuciach postaci, a to dzięki obrazowi – kolorom, światłu. Operatorem był tu Daniel Bouquet, autor zdjęć stylizowanych na niemiecki romantyzm w stylu Caspara Davida Friedricha w innym holenderskim filmie, sprzed trzech lat, także debiucie – „Nic osobistego" Urszuli Antoniak, naszej rodaczki od lat mieszkającej w ojczyźnie goudy. Inspiracją dla niego mogła być jej starsza i utytułowana koleżanka – belgijska współtwórczyni francuskiej Nowej Fali, Agnes Varda. W dramacie „Bez dachu i praw" Sandrine Bonnaire zagrała Monę, której decyzja o odrzuceniu stabilizacji i wyborze losu wagabundy doprowadza do tragicznego końca. Anne (zjawiskowa, rudowłosa Lotte Verbeek) z filmu Urszuli Antoniak także koczuje pod gołym niebem. Zerwawszy z dotychczasowym życiem w Amsterdamie, decyduje się na samotność totalną. Wybiera zachodni skrawek Irlandii i tam wędruje z namiotem, aż na malowniczym pustkowiu ujrzy stary dom. Zaproponuje jedynemu mieszkańcowi Martinowi (Stephen Rea) pracę „w domu i zagrodzie" w zamian za wikt. Potem zgodzi się na dach nad głową. Ale stawia jeden warunek – nie zajdzie między nimi nic osobistego. Nie poznają swoich imion, nie będzie zwierzeń ani bliskości. Czysty układ biznesowy. Wypełnienie kontraktu okaże się niemożliwe, ponieważ człowiek to zwierzę ciekawskie. Na dłuższą metę nie wytrzyma bez chęci poznania kogoś, z kim dzieli te same kilka metrów kwadratowych... i kawałek nieba.
Hemel
reż. Sacha Polak
Aurora Films
Nic osobistego
reż. Urszula Antoniak
Vivarto