
Podwójna gra prezydenta
Uwalniając politycznego przeciwnika Jurija Łucenkę, Wiktor Janukowycz stworzył nowy problem… opozycji
Jurij Witaljowicz Łucenko, ukraiński polityk i jeden z liderów pomarańczowej rewolucji z 2004 r., wychodząc po roku odsiadki, był ubrany w „wyszywankę", ukraińską ludową koszulę. „Nie będę marnował czasu na zemstę – mówił przed więzienną bramą.
– Będę pracował dla przyszłości". Ale dla jakiej przyszłości?
Ten absolwent Lwowskiej Politechniki rozpoczynał swoją karierę w fabryce Gazotron w Równem. Jak większość ukraińskich polityków wiedział, że w sektorze gazowym nie ominie go ciekawe życie „wyższych sfer". Nie pomylił się. W 1991 r. został członkiem Ukraińskiej Partii Socjalistycznej, a w maju 2002 r. wszedł w skład parlamentarnej frakcji UPS. Od 1997 do 1998 był wiceministrem nauki i technologii, doradzał także premierowi. W maju 2000 r., wyczuwszy negatywne emocje związane z ówczesnym prezydentem, stanął na czele akcji „Ukraina bez Kuczmy". Dwa lata później został członkiem komisji parlamentarnej do spraw infrastruktury, transportu i budownictwa.
Pomarańczowy szeryf
Gdy wybuchła pomarańczowa rewolucja, Łucenko poparł Wiktora Juszczenkę, dzięki czemu w 2005 r. został mianowany na stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Wtedy też zaczęto się pozbywać ludzi byłego prezydenta Leonida Kuczmy. Minister spraw wewnętrznych wydał polecenie aresztowania jednego z liderów Partii Regionów, późniejszego premiera Borisa Kolesnikowa. Został on zatrzymany na trzy miesiące w areszcie śledczym na podstawie oskarżeń o wymuszenia finansowe. Kolesnikow nigdy tego upokorzenia Łucence nie zapomniał. Ukraiński szeryf próbował również wezwać do MSW donieckiego oligarchę Rinata Achmetowa. Jednak biznesmen ani myślał zjawiać się na dywaniku u ministra. We wrześniu MSW oficjalnie przyznało, że Achmetow jest „czysty".
W tym samym miesiącu upadł rząd Julii Tymoszenko, mimo to Jurij Łucenko kontynuował swoją karierę likwidatora. Już w październiku 2005 r. ogłosił dumnie, że zwolnił 2 tys. pracowników milicji. To mu jednak nie wystarczało. Narażał się coraz to nowym środowiskom. Wciąż apelował o ponowne rozpatrzenie oskarżeń wobec Wiktora Janukowycza. Mało tego, zaczął wysuwać oskarżenia przeciwko kolejnej politycznej sile – Blokowi Julii Tymoszenko (BJuT). Zarzuty były poważne, dotyczyły podsłuchów zakładanych ukraińskim i rosyjskim urzędnikom przez SBU – ukraińską bezpiekę. Rozkaz do tych działań miał wydać szef SBU Aleksandr Turczynow należący do Bloku Tymoszenko.
Kłopoty z prawem
Po wyborach 2006 r. na Ukrainie doszło do patowej sytuacji. Nikt nie był w stanie sformować rządu. Przez kilka miesięcy trwały negocjacje pomiędzy partiami. Łucenko postanowił odejść z Ukraińskiej Partii Socjalistycznej, gdy jej szef Oleg Morozow stanął u boku Janukowycza, by uzyskać dla swojej partii fotel marszałka w parlamencie. Choć Łucenko bronił się rękami i nogami od współpracy z Partią Regionów, to i tak w końcu wszedł w skład rządu i objął swój stały posterunek w MSW. W końcu zrezygnował z prowadzenia polityki z „pomarańczowymi" ministrami. 1 grudnia 2006 r. parlament ukraiński odebrał Łucence stanowisko. W tym samym miesiącu Jurij Łucenko powołał własną partię – Narodową Samoobronę – i stanął na jej czele. 2 marca 2007 r. Generalna Prokuratura Ukrainy oskarżyła go o nadużywanie ministerialnych uprawnień oraz nielegalne przechowywanie, nabywanie i przekazywanie broni. W czasie przeszukania biura byłego ministra milicja znalazła trzy torby z materiałami wybuchowymi i bronią. W trakcie śledztwa do oskarżeń dochodzą kolejne – o lobbing na rzecz firmy telekomunikacyjnej. Po dojściu Wiktora Janukowycza do władzy prokuratura wszczyna kolejną sprawę, w której oskarża Łucenkę o sprzeniewierzenie państwowych pieniędzy w czasach, gdy kierował MSW. W styczniu 2011 r. przedstawiono mu już ostateczne zarzuty. Po rocznym procesie uznano go za winnego wszystkich zarzucanych czynów i wyznaczono mu karę czterech lat więzienia.