Najnowsza interwencja Uważam Rze

Butik

W meczu Manchesteru United z Realem Madryt turecki sedzia ukaral Naniego czerwona kartka za watpliwy faul

Na spalonym

Michał Kołodziejczyk

Sędziowie mylą się za często, a ich błędy kosztują fortunę. Nowoczesna technologia może pomóc, ale nie jest lekarstwem na całe zło

Był 27 czerwca 2010 r., upalne popołudnie w Bloemfontein w RPA. Anglia grała z Niemcami w 1/8 finału mistrzostw świata, mecz z trybun oglądał prezydent Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) Sepp Blatter. W 39. minucie, gdy Niemcy prowadzili 2:1, pięknym strzałem zza pola karnego popisał się Frank Lampard. Piłka odbiła się od poprzeczki, a później pół metra za linią bramkową. Lampard zaczął taniec radości, podobnie jego koledzy, ich świe-tne humory zepsuł jednak sędzia, który nakazał grać dalej, bo gola nie zauważył. Anglia przegrała 1:4, brytyjskie gazety pisały, że bramkę uznałby nawet Stevie Wonder, a Blatter postanowił, że taki skandal na najważniejszej piłkarskiej imprezie nie może się już powtórzyć.

Piłka z sensorem

Futbol dzieli się na dwie kategorie – taki, w którym gra się tylko o prestiż, i taki, w którym liczą się pieniądze. Odpadnięcie z mundialu to pokaźna strata finansowa, podobnie jak brak awansu do kolejnej rundy w klubowej Lidze Mistrzów. Blatter rozpisał konkurs dla firm, które są w stanie wyprodukować system pozwalający na natychmiastowe stwierdzenie, czy piłka przekroczyła linię bramkową czy nie. W lutym tego roku zatwierdzono, że metoda goal-line zostanie wprowadzona już na mundialu w Brazylii. Koszt wszystkich urządzeń niezbędnych do tego, by stwierdzić, czy piłka przekroczyła linię, wynosi ponad 200 tysięcy euro, jego instalacja na jednym stadionie trwa ponad tydzień. Piłka ma specjalny sensor w środku, ekipa montująca kamery do pomiaru połowę czasu traci na dokładne zmierzenie boiska i skalibrowanie sprzętu.

Na taki luksus pozwolą sobie w przyszłym sezonie także Anglicy w Premiership, trudno jednak sobie wyobrazić, by podobny system zainstalowano w Polsce czy innych, biedniejszych ligach. Przeciwnicy goal-line podkreślają, że tak dużo pieniędzy wydaje się na techniczny gadżet, który może nie być przydatny przez cały turniej. Gole, które zostały niesłusznie nieuznane na piłkarskich boiskach, zdarzają się bardzo rzadko. Blatter poszedł jednak krok dalej – do tej pory FIFA na telebimach na stadionie nie prezentowała spornych sytuacji, na mundialu, w przypadku goal-line, będzie inaczej. – Jeśli mamy już technologię umożliwiającą precyzyjne stwierdzenie, czy padła bramka czy nie, musimy być transparentni. W innym przypadku wprowadzenie jej nie ma sensu. Będziemy pokazywać kibicom zapis goal-line, bo tego właśnie potrzebuje obecnie piłka nożna – stwierdził. FIFA dała już licencję na produkowanie sprzętu czterem różnym firmom. Goal-line korzysta z rozstawionych na boisku kamer i generuje komputerową powtórkę obrazu niepozostawiającą wątpliwości.

Arbiter kibicuje na Twitterze

FIFA idzie w stronę nowoczes-nych technologii, ale odrzuca jakiekolwiek sugestie dotyczące analizy wideo przez sędziów prowadzących mecz. Według piłkarzy czy trenerów dodatkowy arbiter siedzący przed monitorem mógłby rozwiązać problem. Jednak FIFA boi się utraty statusu nieomylności, jaki mają sędziowie. Teraz, nawet jeśli okaże się, że gol padł po błędzie arbitra, nie można zweryfikować wyniku meczu. Zdaniem Blattera sporne sytuacje są elementem piłki nożnej, a skoro o tym, czy faul był czy nie, w telewizyjnych programach eksperci potrafią spierać się kilka godzin, trudno uwierzyć, że na boisku trwałoby to krócej.

Michel Platini z Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) nie chce inwestować nawet w goal-line. – Używanie tego systemu w rozgrywkach prowadzonych przez UEFA w ciągu pięciu lat kosztowałoby 50 mln euro. Wolę te pieniądze przeznaczyć na rozwój młodzieży niż na technologię, która rozstrzygnie wątpliwości co do jednej lub dwóch bramek rocznie. To zbyt kosztowne. Dodatkowy sędzia za każdą bramką, jeżeli ma dobre okulary, zobaczy, czy piłka minęła linię – twierdzi.

Od jakiegoś czasu w rozgrywkach europejskich mecze prowadzi sześciu sędziów. Jeden główny, jeden techniczny pilnujący zmian, dwóch liniowych i dwóch bramkowych. Wszyscy mają ze sobą łączność radiową, jednak i tak nie ustrzegają się błędów. Kosztownych, bo tych na wagę awansu do kolejnej rundy Ligi Mistrzów, gdzie gra się o dziesiątki milionów euro.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Hubert Kozieł

Czy Podesta zadławi się pizzą?

• SPISKOWA TEORIA WSZYSTKIEGO • Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych były wielkim zwycięstwem zwolenników spiskowej teorii dziejów. Potwierdziły bowiem wiele ich tez