Sawicka prawie winna
Szanowna Redakcjo, pozwolę sobie na kilka słów komentarza w sprawie wyroku Sawickiej.
Czy mógł zapaść inny wyrok wydany przez „niezawisły" sąd? Absolutnie nie. W kraju, w którym niemalże wszystkie dziedziny życia społecznego są podporządkowane kolesiom z partii rządzącej, nie ma mowy o choćby odrobinie rzetelności i przyzwoitości. Tu nie ma afer korupcyjnych, wyprowadzania państwowych pieniędzy, ustawiania przetargów, zatrudniania znajomych i rodziny. Czy była jakakolwiek afera w III RP? Czy ktoś został osądzony w sprawie choćby afery stoczniowej, hazardowej etc.? Wszystko jest sprytnie zamiatane pod dywan, a lud karmiony jest straszliwą wizją powrotu PiS i jego państwa policyjnego. Na to absolutnie premier, dla którego los przeciętnego Polaka jest sprawą priorytetową, dla którego bezpieczeństwo, uczciwość, honor to hasła nadrzędne, pozwolić nie może. Wszystkie działania służb w czasach rządów ludzi, którzy już dawno powinni stanąć (zdaniem niektórych) przed Trybunałem Stanu, były nielegalne. Co więcej, jak mieliśmy okazję nie tak dawno temu usłyszeć w uzasadnieniu przy okazji innego wyroku, metody stosowane przez ówczesne służby były iście stalinowskie. Na pocieszenie dodam, że w wyroku w sprawie Sawickiej dopatruję się swojego rodzaju odwilży, bo sąd uznał co prawda, że metody, którymi posługiwali się śledczy, nie były legalne, ale sama Sawicka jest osobą zdemoralizowaną. Z drugiej strony widzimy, że państwo Tuska działa bardzo prewencyjnie i do więzienia można trafić za niepotwierdzony donos (sprawa „Starucha") na kilka dobrych miesięcy.
A. Gawron