Wyssane z prasy
Aktor wystylizowany na agenta 007 promuje... lek na kaca. Hasło? „Już nigdy nie umieraj jutro".
Z niecierpliwością oczekujemy kolejnych odsłon tej błyskotliwej kampanii: „Pije się tylko dwa razy", „Pij i pozwól umrzeć" oraz „Śmierć nie nadejdzie jutro". Oby magiczny preparat działał też na kaca moralnego, bo taki powrót każdego aktora z pewnością przyprawiłby o ból głowy.
Ten sam tygodnik demaskuje Borysa Szyca, który od czasu głośnej sesji dla „Gali", gdzie gościł przyjaciół w świeżo otwartym lokalu Akademia, zaczął funkcjonować w mediach jako poważany restaurator. Niestety po tym, jak się okazało, że ta knajpa właściwie nie jest knajpą, a przyjaciele to może za duże słowo, wyszło na jaw, że lokal Akademia, owszem, istnieje, ale w ogóle nie należy do aktora. Cóż, może Borys Szyc zasłużył na miano Nikodema Dyzmy polskiego przemysłu kulinarnego, ale z pewnością nie na otrzymany niedawno tytuł najgorszego aktora roku, bo to była kreacja dekady!
Życie na gorąco" relacjonuje z kolei ciąg dalszy rozterek najbardziej kochliwego polskiego prezentera – Jarosława Kreta, który postanowił znacznie ochłodzić relacje ze swoim bliźniakiem. Pogodynek oskarżył brata o to, że nie przepuszcza kobiet w drzwiach. Jego niewybaczalne faux pas fotografują tabloidy, za co potem publicznie dostaje się Bogu ducha winnemu Jarosławowi. Nie ma wątpliwości, że to on najbardziej traci na tej relacji... W końcu kto jak kto, ale prezenter wśród kobiet cieszy się nieposzlakowaną opinią!
—ns