Niech nas zobaczą
Były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin i poseł Przemysław Wipler z PiS budują nową partię konserwatywną – ustaliło „Uważam Rze”
Masz dość obecnej sceny politycznej? Uważasz, że wolny rynek jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania państwa? Jesteś przekonany, że wartości etyczne zapewniają jego prawidłowy rozwój? A może jesteś wyborcą największej partii w Polsce, która nie ma swojego miejsca w parlamencie? „Innej partii", która niezmiennie zbiera w sondażach ponad 50 proc. poparcia?
Te pytania chcieli zadać Polakom Jarosław Gowin i Przemysław Wipler. Od ponad pół roku do mediów przeciekały informacje na temat koalicji młodych polityków tworzonej przez liberałów z PiS i konserwatystów z Platformy Obywatelskiej. Dobrze wykształceni, doświadczeni w polityce, outsiderzy w macierzystych partiach, potrafiący zawierać kompromisy pragmatycy odczytujący trafnie potrzeby społeczne. Mało tego – umiejący współpracować ponad obecnym podziałem sceny politycznej. Niestety, koalicja młodych energicznych propaństwowców się rozpadła, zanim ujrzała światło dzienne. A plan był prosty. Zgromadzić polityków dostrzegających, że obecny kurs prowadzi państwo do katastrofy. Zjednoczyć środowiska, które ratunek widzą w odblokowaniu Polakom możliwości bogacenia się i rozwoju. Twarzą projektu miał być Gowin. Mózgiem był Wipler, a popularność nowego ugrupowania mieli pomóc zbudować Paweł Kukiz i jego Zmieleni.
Projekt miał wystartować jesienią. Był na tyle sensowny, że akces do niego zgłosili m.in. Paweł Kowal, John Godson (wraz z kilkoma posłami PO), Stowarzyszenie Młodzieży Konserwatywnej Koliber i Unia Polityki Realnej. Problem w tym, że spiskowcy poczuli się zbyt pewnie i zamiast z dala od jupiterów budować struktury i szukać sojuszników, postanowili działać bez odpowiedniego zaplecza. Zarówno Donald Tusk, jak i Jarosław Kaczyński nie mogli wymarzyć sobie większego prezentu z ich strony. Wystarczył tydzień, żeby spacyfikowani spiskowcy grzecznie wrócili do roli partyjnych popychadeł. A inicjatorzy buntu – Gowin i Wipler – muszą się publicznie kajać i zapewniać o swojej lojalności wobec macierzystych partii.
Jak rodził się bunt
Jarosław Gowin (w grudniu skończył 52 lata) już od kilku miesięcy sondował możliwości dokonania secesji z Platformy Obywatelskiej. Nie krył się specjalnie ze swoimi działaniami. O frakcji konserwatywnej, której miał być liderem, pisały szeroko media. Gowin ma jednak świadomość, że kilka znanych nazwisk nie gwarantuje sukcesu wyborczego. Decydujący okaże się brak struktur i finansowania z budżetu, które mają partie parlamentarne. Gowin flirtował więc m.in. z PSL. Na przykład 18 lutego sondował w rozmowie z Januszem Piechocińskim, co ten zrobi, jeśli Gowin odejdzie z PO, niszcząc większość parlamentarną koalicji rządzącej. Sprawa była na tyle głośna, że premier Donald Tusk, nie znając tematu rozmowy, stwierdził, że Gowin sondował start z list PSL w kolejnych wyborach.
W ostatnich tygodniach Gowin prowadził także rozmowy z Pawłem Kowalem, liderem Polska Jest Najważniejsza. Partia ta ma co prawda śladowe (1–2 proc.) poparcie w sondażach, ale ma znanych europosłów (Marka Migalskiego i Pawła Kowala) i doświadczenie z ostatnich wyborów parlamentarnych, czyli struktury pozwalające zebrać podpisy i wystawić listy w całym kraju. – 23 kwietnia wysłałem list do Donalda Tuska, w którym napisałem, że Jarosław Gowin szkodzi Platformie i że trzy tygodnie temu ten konstytucyjny minister w rządzie spotkał się w Tarnowie z politykami PJN i byłymi politykami Samoobrony – mówił dziennikowi „Polska The Times" Mirosław Banach, przewodniczący PO w powiecie tarnowskim.
Równie niewesołą sytuację ma w PiS Przemysław Wipler (w lipcu skończy 35 lat). Ów młody polityk ma otwarcie zdroworozsądkowe, wolnorynkowe, konserwatywne poglądy. A PiS coraz ostrzej głosi hasła socjalne. W zamyśle Jarosława Kaczyńskiego wolnorynkowcy w PiS mieli być marginesem, który pozwoli przyciągać głosy zwolenników Janusza Korwin-Mikkego (z jego UPR wywodzi się Wipler) i nie pozwoli stworzyć wolnorynkowej, konserwatywnej alternatywy dla PiS na prawej stronie. Wipler jednak w ciągu półtora roku zbudował sobie bardzo silną pozycję w mediach, co sprawiło, że zaczął mieć kłopoty we własnej partii.