Polska jazda
To nie jest kraj dla motocykli – skarżą się policjanci i kierowcy jednośladów
Dać się zauważyć
Jan Szczęsny, bramkarz PKS Radość, trener piłkarski i motocyklista-pasjonat, uważa, że kurs doskonalący uratował mu życie. – Nauczyłem się tam, jak się zachować, kiedy wiesz, że nie zostałeś zauważony. Gdy parę lat temu z podporządkowanej wyjechał mi samochód, wiedziałem, jak się zachować, żeby odnieść jak najmniejsze obrażenia – mówi Jan Szczęsny. Prawo jazdy na motocykl ma czwarty rok, w sezonie z motocykla prawie nie schodzi. Zdarza mu się robić 600–700 km dziennie w drodze z Warszawy w Bieszczady i po tamtejszych drogach. Nietypowo jak na 25-latka porusza się szosowo-turystycznym suzuki V Strom – statecznym, niewymuszającym pozycji „na narciarza", nie najcięższym, bo 220-kilowym, o maksymalnej prędkości 180 km/h. Świadomie nie wybrał ścigacza: – Na pewno by mnie korcił, ale to nie jest sprzęt do jazdy w mieście. Jestem odpowiedzialnym kierowcą, nie chciałbym nikogo zabić. To tak jak z ferrari – wiadomo, że nie będziesz nim jechał 20 km/h. A jak masz jeździć wolno, to po co ci taka zabawka? – pyta Szczęsny. I tłumaczy, że motor turystyczny rozpędza się wolniej, hamując zapędy jeźdźca. Nie rozumie – jak ich nazywa – szpanerów na ścigaczach, którzy kupują ciężką maszynę o dużej mocy tylko po to, żeby popisać się przed dziewczyną czy kolegami, i psują opinię pasjonatom. Jadą na jednym kole, odkręcają tłumiki, wyprzedzają przy 200 km/h. Wojciech Pasieczny przyznaje, że to właśnie szpanerzy stanowią większość sprawców wypadków z winy motocyklisty.
Nadal giną
Teraz ma się to zmienić. Znowelizowana w tym roku ustawa o kierujących pojazdami zakłada, że pierwsze prawo jazdy na motocykl – kategorii A2 – przyznawano by od 18. roku życia na jednoślady o mocy do 35 kW. Prawo jazdy kategorii A, na wszystkie rodzaje motocykli, mogłyby uzyskać osoby w wieku 20 lat – pod warunkiem że co najmniej przez dwa lata miałyprawo jazdy kategorii A2 – albo osoby od 24 lat, bez kategorii A2 lub mające ją krócej niż dwa lata.
Komenda Główna Policji ma nadzieję, że jeszcze bardziej zmniejszy to liczbę wypadków śmiertelnych na motocyklach i poprawi statystyki. Od kilku lat co roku otrąbia bowiem kolejny spadek. W 2012 r. w 2395 wypadkach z udziałem motocyklistów zginęło 261 osób, a 2186 zostało rannych. Rok wcześniej w 2368 wypadkach (na 40 065 wszystkich wypadków drogowych) śmierć poniosło 309 osób, w tym 261 motocyklistów, a 2445 zostało rannych.
Były policjant Wojciech Pasieczny krytykuje propagandę sukcesu KGP. – To są liczby bezwzględne, a przecież motocykli jest w Polsce 18 razy mniej niż samochodów – w 2011 r. w Polsce było 1 061 950 motocykli i 18 125 490 samochodów. W dodatku jednoślady jeżdżą zaledwie kilka miesięcy w roku. Jeśli zawęzić obliczenia, okaże się, że motocykl jest wyjątkowo niebezpiecznym środkiem lokomocji – mówi. I przytacza, że z winy motocyklistów doszło w zeszłym roku do 994 wypadków, w których zginęło 151 osób, a 1046 zostało rannych, natomiast rok wcześniej w 1714 takich wypadkach śmierć poniosły 152 osoby, a 1631 odniosło obrażenia.
Jan Szczęsny uważa, że w dużej mierze winę za taki stan rzeczy ponoszą kierowcy aut. – Wciąż wielu nie chce pamiętać, że istnieją jednoślady. Nie mamy takiej kultury jazdy jak na Zachodzie. Przez zimę ludzie odzwyczajają się od patrzenia w lusterka i nie chcą ustępować pierwszeństwa – tłumaczy Szczęsny. Na Facebooku udostępnił ostatnio plakat akcji „Kierowco, patrz w lusterka!". Uważa, że trzeba o tym przypominać – nalepiać naklejki na tył samochodu, informować w mediach, powtarzać do znudzenia.
Krzysztof, stołeczny policjant i motocyklista, wierzy, że dzięki takim przypominajkom świadomość motocyklowa i kultura jazdy w Polsce stale rosną. – Jest lepiej niż jeszcze parę lat temu i o niebo lepiej niż w drugiej połowie lat 90., gdy na ulicach mieliśmy prawdziwą motocyklową rzeźnię – mówi Krzysztof. Dzisiaj coraz rzadziej auta spychają go z pasa, kierowcy zajeżdżają drogę, trąbią, straszą.