
Wydrukuj sobie świat
Już niebawem czeka nas nowa rewolucja technologiczna, jaką będzie masowe zastosowanie druku trójwymiarowego
Czeka nas także rewolucja w handlu internetowym. W przyszłości zamiast czekać na przesyłkę z zakupionym produktem, od razu dostaniemy przesłany za pomocą sieci projekt, który wydrukujemy u siebie w domu. Nie inaczej będzie w budownictwie. Już teraz kilka firm pracuje nad koncepcją domu, który zostanie wybudowany z elementów stworzonych w specjalnych drukarkach przestrzennych. Jeden z deweloperów, Softkill Design, stworzył projekt budynku, którego wydrukowanie zajmie trzy tygodnie, a zmontowanie gotowych elementów tylko jeden dzień.
Najciekawiej jednak zapowiada się rozwój druku przestrzennego na polu medycyny – realne stało się już drukowanie implantów i niektórych fragmentów kości, dzięki użyciu biodrukarek przełom czeka także transplantologię.
Serce z drukarki
Zespół naukowców z Washington State University pod kierownictwem prof. Susmity Bose opracował materiał zbudowany z fosforanu wapnia z dodatkiem krzemu i cynku zastępujący kość, który może być używany w implantach dentystycznych i chirurgicznych. Nowy materiał natryskiwany jest przez drukarkę w warstwach do 20 mikronów na łożu z proszku. W efekcie powstaje fragment „sztucznej kości", który wszczepiony w miejscu ubytku kości naturalnej powoduje w ciągu siedmiu dni rozpoczęcie narastania prawidłowych komórek kostnych. Podobna metodę opracował także zespół prof. Jake'a Barraleta z McGill University w Montrealu. Pozwala ona na odtworzenie całego elementu kości w ok. 10 minut. Drukarki 3D służą także do wytwarzania idealnie dopasowanych implantów. 18 lutego br. amerykańscy naukowcy wszczepili anonimowemu mężczyźnie sztuczny element, który zastępuje 75 proc. jego czaszki. Implant został wydrukowany z PEKK, czyli biokompatybilnego polimeru, którego właściwości mechaniczne są takie jak ludzkich kości.
Odmianą drukarek 3D są biodrukarki, tworzące tkanki z żywych komórek wyrzucanych przez dysze. Dzięki temu realna staje się budowa nowych, zdrowych organów do przeszczepów. Co ważne, biodrukarki pozwalają użyć w tym celu komórek macierzystych, dzięki czemu ryzyko odrzucenia przeszczepu jest minimalne. Precyzyjnie nakładane warstwy pojedynczych komórek, spajane specjalnymi żelami, łączą się w sposób naturalny i budują organ prawidłowy anatomicznie, na dodatek idealnie odpowiadający wszystkimi parametrami „oryginałowi".
Być może dzięki drukowi przestrzennemu w zapomnienie odejdą sztuczne bajpasy wszczepiane po zawale. Amerykańska firma Organovo, stosując biodrukarki, potrafi już wyprodukować naczynia krwionośne w ciągu zaledwie kilku godzin. Dodatkową przewagą biodruku nad tradycyjną hodowlą naczyń krwionośnych jest ich większa trwałość. Te wytwarzane standardowymi metodami potrafiły pękać, wydrukowanym komórkom to nie grozi, są bowiem wzmacniane sztucznymi składnikami. Naukowcy twierdzą, że na wydrukowanie innych, bardziej złożonych części ludzkiego ciała, takich jak serce czy wątroba, trzeba będzie poczekać jeszcze 10 lat. Z pewnością będzie to jednak możliwe.
Biodruk rozwija się także z zastosowaniem nanotechnologii. Pozwala to tworzyć nawet pojedyncze komórki. Brytyjskim naukowcom udało się m.in. wydrukować w pełni funkcjonalne neurony, co może być przełomem w leczeniu chorób takich jak alzheimer czy parkinson.
Specjaliści twierdzą także, że w ciągu 10–15 lat drukarki 3D staną się na tyle precyzyjne, że umożliwią wydrukowanie leków. – Gdyby naukowcy przysiedli i zastąpili plastik składowymi leków, to drukarka 3D jest w stanie ten sam proces, który dzieje się w laboratoriach, przeprowadzić na naszym biurku. Zrobi to tak samo dokładnie i bezpiecznie, jak robią to drogie laboratoria – przekonuje w rozmowie z PAP poznański wynalazca Bartosz Barłowski.
Warto także dodać, że opisana na początku artykułu wizja przyszłości w pewnym stopniu zaczyna się już ziszczać. Choć brzmi to mało smakowicie, inżynierowie z firmy Modern Meadow pracują nad stworzeniem sztucznego mięsa. Mięso ma być pozbawione szkodliwych substancji i być bogate w proteiny, a za proces jego wytwarzania odpowiedzialne będą właśnie drukarki 3D. Ambitny projekt został w zeszłym roku wsparty niebagatelną kwotą 350 tys. dol. przez ekscentrycznego miliardera Petera Thiela, który, jak sam twierdzi w wywiadach, dostrzegł w nim nadzieję na chociaż częściowe rozwiązanie problemu głodu na świecie.