Filadelfijczyk
Już pierwszy, prawie 10-minutowy utwór tytułowy („Wakin' on a Pretty Daze") pokazuje, że czeka nas ponad godzina smakowitego klasycznego rocka spod znaku Neila Younga, którego Kurt Vile podziwia.
Kurt Vile,
Wakin' On
A Pretty Daze,
Sonic
Records
Album skonstruowany zgrabnie i... symetrycznie, bo finał („Gold Tone") też trwa 10 minut, a na półmetku mamy rozpływające się w uszach (takie skojarzenie, przepraszam) dźwięki „Pure Pain" i „Too Hard". Ta płyta, piąta już w dorobku 33-letniego filadelfijczyka, gitarzysty, wokalisty i kompozytora, jest naturalną kontynuacją czterech poprzednich. Zadziwia łatwość, z jaką Kurt tworzy swe piosenki: lekko, bez pośpiechu.
—gb