Wszystkie zegarki ministra Nowaka
Tusk ruszy w Polskę, aby skonsultować z ludem, na co wydawać miliardy z UE. Im więcej obieca, tym mocniej ukręci sobie sznur
Mamy wreszcie wielki sukces rządowy i nie bardzo rozumiem, dlaczego premier Tusk, zamiast pokazywać zegarki ministra Nowaka na billboardach w całym kraju, wydaje się zmieszany i jakby nieswój. Jeżeli bowiem redakcja „Wprost" ma rację i kolekcja czasomierzy warta jest około 100 tysięcy, to przecież mamy wreszcie dowód, że komuś się w czasach kryzysu i bryndzy poprawiło, przybyło, wzrosło. A dostatek nie powinien być powodem do wstydu – w każdym razie w ekipie wytrwale poszukującej sukcesu, którym mogłaby się pochwalić przed rodakami.
Prawdę mówiąc, sam od dekady zegarków nie noszę, więc z góry uprzedzam, że się na nich nie znam. Rozumiem tylko, że noszenie na rączce czegoś o wartości przekraczającej roczne dochody zwykłej rodziny (ok. 60 proc. rodzin w Polsce) to dowód na prężność i ambicje władzy. Podobnie jak udział w imprezach za kilkadziesiąt tysięcy w jakimś prywatnym klubie należącym do firmy żyjącej z rządowych kontraktów. To dobrze świadczy o tej firmie – wzięli kilkadziesiąt milionów za umiejętne piarowanie Polaków, a zrewanżowali się zwykłą balangą. Oby tak dalej, a bilans kosztów i zysków jeszcze bardziej się poprawi. I to powinien być świetlany przykład dla innych, że z tą władzą warto.
Jak już zabraknie pomysłów na propagandę sukcesu, zawsze można wszystko zwalić na opozycję
Z góry więc uprzedzam – mnie to nie ekscytuje, nie zaspokajam niskich uczuć i ten felieton nie jest ani interwencyjny, ani śledczy czy spiskowy. To jest mój pierwszy felieton prorządowy. Darz bór władzy, bo przecież jak ona się dobrze bawi, to mniej się stresuje. Szczególnie kiedy czyta dane z Głównego Urzędu Statystycznego. Spada bowiem wszystko: zatrudnienie, dochody gospodarstw domowych, produkcja, zwłaszcza w budownictwie – o ponad 18 proc., sprzedaż towarów i usług, konsumpcja, wreszcie dochody budżetu państwa. Spada tak tendencyjnie, że światowi analitycy na gwałt przeszacowują swoje prognozy na ten rok. To jednak jakoś nie martwi rządu, który się pręży jak, nie przymierzając, główny rządowy kolekcjoner. Znany przecież nie tyle z sukcesów w budowaniu dróg czy modernizowaniu kolei, ile właśnie dzięki osobistej postawie. Opaleniznie. Fryzurom. I kolorowi koszul.
Rządowi też rośnie – dług publiczny i bezrobocie, ale tym jakoś chwalić się nie zamierza. I to też rozumiem. Od ukrywania prawdy o kondycji Polski są firmy potrafiące zamieniać szare na złote, zwykłe na nadzwyczajne, a jak już zabraknie pomysłów na propagandę sukcesu, zawsze można wszystko zwalić na opozycję i skierować ją in gremio do trybunału.
To jest właśnie polityka w wydaniu rządu i mediów mu sprzyjających. Do tej pory media, nazwijmy je, „braterskie" dla rządu, używały głównie wazeliny. Pragnę jednak podpowiedzieć, że na rynku pojawił się nowy produkt. Pewien krem reklamowany jest w sposób niebywały – wtarty rozprasza światło i ukrywa zmarszczki. Producent nie udaje, że krem ujędrnia, odświeża, regeneruje – nie, on zmienia tylko optykę, czyli to, co widzimy. A raczej – czego nie widzimy. Genialne. Człowiek natarty specyfikiem nadal jest starym, zużytym rzeszotem, ale bliźni są przekonani, że widzą nówkę, model poddany renowacji, odpicowany na medal. Wypisz wymaluj jak medialna propaganda rządu Tuska – ona też rozprasza światło i ukrywa wszystko to, czego publika oglądać nie powinna.
Taki krem przyda się głównie ministrowi od dróg, bo – jak podają media mu nieżyczliwe – jego sukcesy w bankrutowaniu polskich firm drogowych doprowadziły do znakomitych efektów: w nowych przetargach startują już w zasadzie wyłącznie firmy niepolskie. Premier musi być dumny ze swojego ministra. Nareszcie koniec kłopotów z protestującymi przedsiębiorcami, z niesfornymi robotnikami i całą tą bandą niewykazującą zadowolenia z rządu. Niech się teraz na polskich drogach wykończą Niemcy, Austriacy, Hiszpanie i Czesi. I to będzie nasz wkład w ratowanie Unii, a minister Sikorski wyda komunikat, jak ten z 2012 r., jakie wspaniałe zyski z prac w Polsce osiągają nasi zachodni sąsiedzi. Im się teraz po prostu poprawi i to będzie kolejny, wiekopomny sukces tej ekipy.