Bratobójcza wojna na prawicy
Wśród prawicowych dziennikarzy trwa bezpardonowa walka o czytelnika i widza. Z hasłami patriotyzmu i Bogiem na sztandarach
Prawicowe media od pół roku są w stanie wojny. Z jednej strony tygodnik „Do Rzeczy" z redaktorem Lisickim, z drugiej „Sieci" z braćmi Karnowskimi. Pierwszych wspiera Telewizja Republika i „Gazeta Polska", drugich imperium medialne ojca Rydzyka. Dla jednych głównym partnerem finansowym jest Platforma Mediowa Point Group, która wydaje lewicujący tygodnik „Wprost", a dla drugich SKOK-i kontrolowane przez senatora PiS Grzegorza Biereckiego. Obie strony co chwila wzajemnie się podgryzają. I aż trudno uwierzyć, że chodzi o to samo – odsunięcie od władzy Platformy Obywatelskiej.
Podzieleni
Jeszcze pół roku temu dziennikarze „Do Rzeczy" wespół z ludźmi „Sieci" zgodnie tworzyli tygodnik „Uważam Rze". Tąpnięcie nastąpiło jesienią 2012 r. w wyniku afery trotylowej, którą na łamach „Rzeczpospolitej" rozpętał tekst Cezarego Gmyza. Nie wnikając w szczegóły sporu – sprawa zakończyła się zwolnieniem z „Rzeczpospolitej" redaktora naczelnego Tomasza Wróblewskiego, Cezarego Gmyza oraz kilku dziennikarzy. Paweł Lisicki (ówczesny naczelny „Uważam Rze") nie podporządkował się zaleceniom wydawcy i teksty Gmyza publikował. Skończyło się tak, że Grzegorz Hajdarowicz zwolnił Lisickiego. Wraz z nim z „Uważam Rze" odeszła cała redakcja, m.in. Piotr Semka, Rafał Ziemkiewicz, Robert Mazurek, Wiktor Świetlik. I wielu innych cenionych publicystów.
Trzeba jeszcze dodać, że w międzyczasie Michał Karnowski, zastępca naczelnego „Uważam Rze", wspólnie z bratem bliźniakiem Jackiem budowali na boku nowy produkt medialny: dwutygodnik „W Sieci", który zadebiutował na rynku w listopadzie. W marcu zmienił nazwę na „Sieci".
Ekipa „Uważam Rze" się podzieliła. Karnowscy zabrali ze sobą m.in. Piotra Zarembę, Roberta Mazurka, Grzegorza Górnego i Jerzego Jachowicza. Z kolei za Lisickim poszli m.in. Rafał Ziemkiewicz, Piotr Semka, Waldemar Łysiak, Bronisław Wildstein. Podzielone środowisko natychmiast rzuciło się do ostrej roboty. Karnowscy zdecydowali o przekształceniu dwutygodnika w tygodnik i świętowali sukces. Ich pismo rozchodziło się w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy (w tym samym czasie sprzedaż „Uważam Rze" poszła ostro w dół). Ale nie próżnowała też ekipa Lisickiego, która ogłosiła, że rozpoczyna budowę nowego pisma pod roboczą nazwą „Tygodnik Lisickiego" – ostatecznie w styczniu 2013 r. na rynku pojawił się tygodnik „Do Rzeczy", który osiągnął sprzedaż ponad 100 tys. egzemplarzy.
Rozpoczęła się bratobójcza walka o czytelnika i jego pieniądze. Ale jak przystało na porządną wojnę, ma kilka frontów: papierowy, audiowizualny i finansowy. Zacznijmy od papieru. Oba pisma sprzedają się świetnie – ostatnie dane ZKiDP mówią o poziomie ok. 120 tys. egzemplarzy. Jak przewidują eksperci, sielanka nie potrwa długo (zastrzegam: nie życzę nikomu źle). Ich zdaniem, któryś z tygodników za moment wpadnie w finansowy dół, z którego się nie podźwignie. Który? Nie wiem. Po rynku medialnym od kilku tygodni chodzi plotka o kłopotach finansowych SKOK-ów („Sieci"), ale i „Do Rzeczy" też podobno cienko przędzie. Plotki oczywiście mogą być rozpuszczane przez konkurencję – w tym wypadku także wydawcę „Uważam Rze". Ale w każdej plotce jakieś ziarno prawdy jest. Sęk w tym, że nikt nie ma odwagi publicznie wystąpić i zapytać. Wprawdzie w marcu odważył się na łamach „Do Rzeczy" Waldemar Łysiak, ale zrobił to jakoś delikatnie. Zasugerował, że część nakładu tygodnika Karnowskich ktoś na rynku kupuje i w ten sposób sztucznie winduje sprzedaż. Plotka taka, owszem, jest, ale dowodów brak. Karnowscy i SKOK-i milczą.
Patent na prawdę
Prawdziwa walka idzie jednak na froncie audiowizualnym. Tu występują już nieco silniejsi i sprawniejsi gracze. Środowisko Lisickiego oprócz tygodnika zapragnęło też telewizji na wzór amerykańskiej Fox News. Na czele stacji, która zadebiutowała na rynku 10 kwietnia, stanął Bronisław Wildstein. I co w tym złego? Z mojego punktu widzenia nic. Ale odbiorcą prawicowej, konserwatywnej telewizji będzie w zdecydowanej większości człowiek związany z religią, Kościołem. To może oznaczać, że telewidza straci stacja kierowana przez ojca Tadeusza Rydzyka, czyli Telewizja Trwam.