Czy bitcoin to nowe złoto?
Cyfrowa waluta cieszy się coraz większym zaufaniem jako niezależny środek płatniczy
Bitcoin – istniejąca od kilku lat cyfrowa waluta – coraz częściej przebija się na łamy mediów. Szczególny wzrost zainteresowania nią nastąpił po zamieszaniu wokół konfiskaty części depozytów w cypryjskich bankach. Cena cyfrowej waluty zaczęła wtedy gwałtownie rosnąć i na początku kwietnia za jednego bitcoina trzeba było zapłacić ponad 800 zł. Połowa kwietnia przyniosła sporą przecenę – bitcoina można było już kupić za niecałe 200 zł. Ostatnio natomiast jego cena oscyluje wokół 350 zł. Chociaż dla niektórych cyfrowa waluta to produkt inwestycyjny, został on pomyślany jako nowy między-narodowy uniwersalny pieniądz – niezależny od rządów nowy standard złota. Czy ma szansę naprawdę osiągnąć status złota z XIX w.?
Udany światowy eksperyment
Bitcoin to bardzo specyficzne dobro – żeby je wyprodukować, trzeba rozwiązać skomplikowany problem matematyczny, używając mocy obliczeniowej komputerów. Im więcej go w obiegu, tym problem do rozwiązania staje się trudniejszy. Całość jest pomyślana tak, żeby nie wyprodukowano nigdy więcej jednostek tej waluty niż określona z góry wartość. Sposób konstrukcji systemu bardzo utrudnia możliwość fałszowania cyfrowych środków płatniczych. Jeśli mamy już bitcoiny, możemy ich używać w wymianach z innymi użytkownikami tej waluty. Sposób weryfikacji wymian pozwala zachować względną anonimowość użytkowników. Do danych na ich temat trudno także dobrać się władzom.
Pierwszym użytkownikom bitcoina spodobała się zapewne przemyślana informatyczna konstrukcja całości i dlatego chcieli zapłacić pewną ilość dolarów czy euro, aby kupić sobie cyfrowy pieniądz i stać się częścią ciekawego eksperymentu. Wkrótce powstały platformy wymian, na których można było sprzedawać i kupować bitcoiny, na najważniejsze waluty świata. Dzięki temu powstała baza do tego, by móc przeliczać ceny innych dóbr i usług na bitcoiny właśnie. Stopniowo rośnie liczba firm, które przyjmują cyfrową walutę jako zapłatę od swoich klientów. Powstają nawet specjalne sklepy, w których można płacić tylko nią. Jedna z takich instytucji – Bitcoinstore – oferuje ponad 500 tys. artykułów z zakresu elektroniki, za które można płacić tylko w cyfrowej walucie.
Płatności w niej akceptują także niektóre dość znane organizacje. Jeden z najpopularniejszych serwisów blogowych na świecie – WordPress – zaczął niedawno przyjmować płatności w bitcoinach, bo chciał m.in. obejść ograniczenia dewizowe utrudniające prowadzenie działalności w niektórych państwach. Jeśli zaś wybierzemy się na wycieczkę po Berlinie, to w modnej dzielnicy Kruezberg można spotkać kluby czy kawiarnie, gdzie za piwo lub kawę bez problemu zapłacimy bitcoinami. Na razie bitcoina trudno nazwać pieniądzem – nie jest to środek wymiany, który byłby akceptowany powszechnie. Ciągle jest niewielu ludzi, którzy o swoim majątku myśleliby w kategoriach liczby bitcoinów – dolar, euro czy złoty dalej wyznaczają standardy naszego myślenia o gospodarce. Nie zmienia to jednak faktu, że coraz większe grono osób używa cyfrowej waluty.
Na złość rządom i bankierom
Skąd ta popularność? Wydaje się, że bitcoiny są najbardziej popularne wśród libertarian i wśród tych, którzy nie mają za grosz zaufania do współczesnego systemu bankowego. Kiedy w 2008 r. okazało się, że instytucje finansowe na całym świecie są w kiepskiej kondycji, politycy postanowili za wszelką cenę ratować bankierów, nie zważając na to, jakimi obciążeniami będzie to skutkować dla podatnika. Uprzywilejowana pozycja banków nie podoba się ludziom i wielu chętnie zaprzestałoby korzystania z usług tych instytucji. Bitcoin jest tutaj wygodnym rozwiązaniem – praktycznie bez kosztów można realizować przelewy ze swojego elektronicznego portfela bez pośrednictwa bankierów i bez narażania się na los osób, które powierzyły swoje oszczędności cypryjskim bankom.