Bezkarna malwersacja
Blisko 1200 poszkodowanych na ćwierć miliarda złotych, które dosłownie wyparowało. Oskarżeni dostaną wyroki w zawieszeniu albo zarzuty wobec nich się przedawnią
Większość klientów WGI bezpowrotnie straciła oszczędności życia. Najwięcej utopił w WGI warszawski hurtownik – ponad 8 mln zł, 24 inwestorów straciło po milionie złotych. Grupa wierzycieli starała się w sądzie administracyjnym o stwierdzenie nieważności wydania licencji na działalność maklerską. Bezskutecznie. Nie mogą więc wytoczyć Skarbowi Państwa powództwa za poniesione straty.
Krystyna i Bogdan Cierpioł nie wierzą w sprawiedliwość. Wpłacili do WGI 342 tys. zł. Z rekompensat dostali tylko 56 tys. zł, kolejne 8 tys. zł kosztował ich prawnik. Efekty? – Trudno powiedzieć, żebym czuł się rozczarowany postawą oszustów, że mnie okradli i nic nie oddali ani nie wyrazili skruchy. Nie po to kradli, żeby oddawać – mówi Bogdan Cierpioł. Najgorsze jest dla nich poczucie bezsilności. – Jeśli prokuratorzy, sędziowie latami potrafią działać na korzyść bogacących się na oszustwach aferzystów, to należy zadać sobie pytanie, czy są aż tak nieudolni, żeby nie powiedzieć: głupi, czy też świadomie z pobudek materialnych depczą elementarne poczucie sprawiedliwości. Ale jeśli za takie postępowanie nie obawiają się żadnej kary, bo kruk krukowi oka nie wykole, to skąd mieliby czerpać motywację do czynienia sprawiedliwości za marne kilka czy kilkanaście tysięcy miesięcznie, skoro mogą sobie do tego co nieco dorzucić. A etyka, sprawiedliwość to w tym środowisku wymiaru niesprawiedliwości puste słowa, z których się można śmiać do rozpuku. A może totalny brak etyki to standard działalności polskiego państwa? – pyta Bogdan Cierpioł.
W listopadzie 2009 r. były dyrektor Departamentu DM w KPWiG Marek Sz. zeznał przed sądem (w procesie cywilnym, jaki wytoczył przewodniczący KNF m.in. Maciejowi S.), że w marcu 2006 r. Łukasz K. opowiedział mu o podwójnej księgowości w WGI. Ale takie informacje nie znalazły się w notatce służbowej ze spotkania, jaką dołączono do akt. Przykładów nieudolności organów ścigania w sprawie WGI jest znacznie więcej. Prokuratura powołała też na świadka osobę będącą jednocześnie biegłym badającym dokumentację księgową WGI. W efekcie śledztwo opóźniło się prawie o trzy lata – ze szkodą dla wierzycieli. Zabezpieczony przez prokuraturę majątek Macieja S., okazała rezydencja w Wawrze, już do niego nie należy. Wartość hipotek (w tym m.in.
5-milionowej pożyczki ojca Włodzimierza S.) przewyższa jej wartość. Praktycznie żadnego majątku nie mają też Łukasz K. i Andrzej S. Pierwszy zarabia 3 tys. zł brutto, a jego mieszkanie w Warszawie licytuje właśnie komornik. Maciej S. nigdy nie porzucił profesji związanej z pieniędzmi. Jeszcze niedawno robił karierę jako dyrektor w spółce Opulentia, a potem menedżer ds. private equity. Kilka miesięcy później KNF wpisała Opulentię na czarną listę (ostrzeżeń publicznych), w wyniku czego spółka upadła. S. pracuje dziś w firmie żony Katarzyny. Nie ma żadnego majątku.
Podwójnie oszukani
– Nasze państwo pozwala ludziom, którzy okradli kilka tysięcy osób, pozostawać na wolności i nie czyni absolutnie nic, by ich ukarać. Może gdyby choć raz przy podobnej aferze ukarano przykładnie złodziei, nie powtarzałyby się one tak często? – zastanawia się jedna z poszkodowanych. – Czuję się podwójnie oszukana: przez WGI, a co gorsza – także przez państwo.
W listopadzie ubiegłego roku sąd umorzył prywatny akt oskarżenia przeciwko urzędnikom z KPWiG. Wierzyciele odwołali się i pod koniec marca sąd okręgowy uznał, że mogą skarżyć Komisję Nadzoru Finansowego (następcę prawnego KPWiG). „Nie można bagatelizować faktu, iż Komisja Papierów Wartościowych i Giełd pełni funkcję gwarancyjno-ochronną w zakresie obrotu
papierami wartościowymi. Niewątpliwie zaniechanie organu powołanego do nadzoru nad przestrzeganiem zasad uczciwego obrotu papierami wartościowymi mogło doprowadzić bezpośrednio do narażenia na szkodę oskarżycieli subsydiarnych. Nie ulega wątpliwości, już nawet w oparciu o treść zarzutów postawionych oskarżonym, że ich działanie mogło rzutować bezpośrednio na interes prywatny inwestorów (klientów) DM" – uznał sąd. Wierzycieli czeka wieloletnia batalia o ukaranie winnych.