Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Ugoda perejaslawska zawarta 18 stycznia 1654 r. pomiedzy Rada Kozacka i Bohdanem Chmielnickim a Wasylem Buturinem, wyslannikiem Aleksego I. Ukraina zostala poddana jurysdykcji Rosji

Rosyjski „potop”

Jerzy Matusiak

Późną wiosną 1653 r. – 360 lat temu – Rosja rozpoczęła koncentrację wojsk na granicy Rzeczypospolitej. Skutkiem był rosyjski „potop”, bardziej niszczycielski i groźny niż dobrze pamiętany szwedzki

Trylogia, jak pamiętamy, mówi też o najeździe tureckim i o wojnie kozackiej, ale o równym skalą działań wojennych z potopem szwedzkim najeździe i zaborze moskiewskim wspomina jedynie epizodycznie (ze zrozumiałych względów – carska cenzura wykluczała taką możliwość). A przecież wojna polsko-rosyjska 1654–1667 to grabieże i okrucieństwa nieustępujące szwedzkim.

Wojna o książkę

O co właściwie w tej zapomnianej wojnie chodziło? O nic innego jak o moskiewską rację stanu i o poszerzenie strefy wpływów, o przejęcie ziem i dóbr Rzeczypospolitej. Choć oficjalnie powodem do wojny stała się... książka. Ambasador cara w 1650 r. zażądał zniszczenia całego nakładu książki o przewagach bitewnych Władysława IV w walkach z Rosją i kary śmierci dla jej autora. Przy okazji zażądano ziemi smoleńskiej, ogromnych odszkodowań, a także egzekucji Jeremiego Wiśniowieckiego. Pod presją bliskiej wojny senatorowie zgodzili się na wydarcie karty, na której nie wymieniono wszystkich tytułów cara (powód obrazy dla Rosjan). Był to więc, jak widać, typowy polityczny szantaż, wykorzystanie pozycji silniejszego wobec słabszego. Ten schemat postępowania rosyjskiej dyplomacji trwa do dziś. Używanie kłamstw, podstępów, gróźb to dla niej stały repertuar. Analogie współczesne nasuwają się same – rozliczenie morderców z Katynia, sprawa tragedii smoleńskiej, szantaż gospodarczy (np. blokada eksportu towarów). We wrześniu 1939 r. armia sowiecka także występowała w „słusznej sprawie", zajmując pół Polski, broniła przecież ludu pracującego przed „polskimi panami". Paradoksalnie szantaż mógł się dla cara źle skończyć. Usłyszawszy bowiem o rosyjskim ultimatum, wiosną 1650 r. chanat krymski zaproponował Rzeczypospolitej wspólną (razem z Kozakami) wyprawę na Rosję. Zgadzał się na nią Chmielnicki, który domagał się jedynie, aby podczas walk wojska Rzeczypospolitej nie zajmowały kontrolowanych przez niego ziem. Polacy nie wykorzystali szansy. Zamiast wspólnie pomaszerować na Moskwę, zmusili Rosjan do zachowania pokoju. Trzy lata później za tę politykę ustępstw przyszło nam słono zapłacić.

Znamienną cechą rosyjskiej polityki jest wykorzystywanie konfliktów wewnętrznych dla swoich własnych celów. W tym wypadku Moskwa wsparła separatyzm Bohdana Chmielnickiego. Po kilku miesiącach przygotowań w 1653 r. car Aleksy w styczniu 1654 r. uczynił go swoim poddanym, ogłaszając przejęcie we władanie całości ziem ukraińskich. Chmielnicki szybko zaczął tego sojuszu żałować. Wkrótce potężna armia rosyjska wkroczyła na Ukrainę. Tymczasem sytuacja wewnętrzna Rzeczypospolitej nie wyglądała dobrze. Jan Kazimierz musiał się borykać z wrogą mu koalicją magnacką z hetmanem Januszem Radziwiłłem, wspartym przez Lubomirskich i Opalińskich. Polskie wojska, osłabione wcześniejszymi wojnami, na początku kampanii nie były dla ponad 150-tysięcznej armii rosyjskiej i sprzymierzonych z nią Kozaków równorzędnym przeciwnikiem. Na szczęście Tatarzy (dokładnie chanat krymski) stanęli niespodziewanie po stronie Polski, a chan Girej podpisał z nią traktat.

Gwałt i rabunek

Już na początku długiej wojny Rosjanie wykazali się wyjątkowym okrucieństwem, dokonując masowych mordów, tzw. rzezi Trubeckiego. Moskwa szybko zajęła Witebsk i Smoleńsk, mimo często zażartej obrony, w której stosowano „broń biologiczną" w postaci zrzucanych na atakujących uli z pszczołami, co czasem zmuszało napastników do ucieczki. Moskwa przejęła dużą część Litwy i dzisiejszej Białorusi. Z podbitych ziem Rosjanie wywozili tysiącami szlachtę i chłopów, bo w spustoszonej epidemiami Rosji potrzeba było rąk do pracy. Wywieziono wszystkich rzemieślników, co zaowocowało później tzw. schłopieniem Białorusi (do dziś jest to głównie kraj rolniczy). Tę metodę pozyskiwania darmowej siły roboczej rozwinął Stalin w sowieckich obozach pracy – cóż, tradycja nie ginie. W sierpniu 1655 r. Rosjanie zdobyli Wilno i przez trzy dni wyrzynali jego mieszkańców. W sumie zabili ok. 20 tys. ludzi. Do gwałtu doszedł i rabunek – zabierano wszystko, co cenne: meble, dywany, metalowe dachy, kościelne dzwony. Wilno było wówczas bardzo bogatym miastem – na koniec doszczętnie je spalono. Płonęło 17 dni. Straty, szczególnie architektoniczne, nigdy nie zostały naprawione. Po upadku Wilna padło także Grodno, a car Aleksy ogłosił się wielkim księciem Litwy. Opatrzność Boża czuwała nad innym, strategicznym dla Rzeczypospolitej militarnie i cywilizacyjnie miastem – Lwowa nie zdobyto.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Artur Osiecki

Brexit mobilizuje regiony

Województwa chcą przyspieszyć realizację nowych programów regionalnych zarówno ze względu na zbliżający się przegląd unijny, jak i potencjalne negatywne konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej

Intermedia

• MYŚLI I SŁOWA • BEATA SZYDŁO