
Bitwa o euro
Mimo że 62 proc. Łotyszy nie chce euro, ryska mennica już ma gotowe nowe monety. 1 stycznia 2014 r. Łotwa jako 18. państwo przyjmie wspólną walutę
Ostatnie, majowe sondaże są nieubłagane. W badaniu przeprowadzonym przez TNS Latvia pozytywnie o euro wypowiada się jedynie 36 proc. ankietowanych. To i tak sukces kampanii prowadzonej przez rząd Valdisa Dombrovskisa. Jeszcze pod koniec zeszłego roku zwolenników finansowego aliansu z Brukselą było 10 proc. mniej. Ambicją rządu jest uzyskanie do grudnia poparcia połowy obywateli.
Nastroje społeczne w bałtyckiej republice bardzo przypominają te nad Wisłą. Według marcowego badania CBOS przeciwnych wprowadzeniu wspólnej waluty w naszym kraju jest 64 proc. ankietowanych. Podobnie jak Łotysze boimy się wzrostu cen i pogorszenia warunków życia. W odróżnieniu od Łotwy Polska nie spełnia jednak kryteriów przyjęcia euro. No i nam się nie spieszy, a Łotyszom – wręcz przeciwnie.
Prymus strefy euro
Paradoksalnie ten najbiedniejszy – obok Bułgarii i Rumunii – kraj Unii Europejskiej pod względem kryteriów stanie się prymusem strefy euro. Na podkreślenie zasługuje fakt, że dzieje się tak tuż po drastycznym tąpnięciu gospodarki w wyniku kryzysu finansowego. W 2009 r. gospodarka tego kraju skurczyła się prawie o 18 proc., a deficyt budżetowy wzrósł o 10 proc. Rząd poczynił wtedy bardzo odważne kroki, m.in. zmniejszył o 20–40 proc. płace w sektorze publicznym oraz świadczenia socjalne. I tego powinien się nauczyć polski minister finansów.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Dziś jedynie w Finlandii, Estonii i właśnie na Łotwie deficyt budżetowy nie przekracza 3 proc. PKB, a dług publiczny jest mniejszy niż 60 proc. PKB. Według danych Komisji Europejskiej łotewski deficyt wynosi zaledwie 1,2 proc. PKB, a dług niewiele ponad 40 proc. PKB. Bardzo niska jest inflacja – 1,6 proc., a długoterminowa stopa procentowa to 4 proc. 80 proc. pożyczek prywatnych i komercyjnych jest już denominowanych w euro.
Stabilny system finansowy był podstawą sukcesu transformacji gospodarczej krajów bałtyckich. Łat (najsilniejsza waluta w regionie) był powiązany z euro od 2004 r. Dwa lata wcześniej z euro związali swojego lita Litwini, którzy spodziewają się wejścia do strefy w 2015 r. Euro mają już Estończycy, więc Ryga w większym stopniu oczekuje stabilizacji, przyciągnięcia nowych inwestycji i pobudzenia gospodarki niż takich kłopotów, jakie mają Grecja czy Cypr. Czy słusznie? Ulica jest podzielona.
Zdecydowała polityka
W Daugavpils, drugim co do wielkości łotewskim mieście, ze świecą szukać znanych z Polski tabliczek informujących o projektach realizowanych przy wsparciu UE. Jak jeszcze się dodatkowo zadłużać, gdy brakuje pieniędzy na wypłatę emerytur, tak jak w ostatnich kilku latach? Można odnieść wrażenie, że cała unijna kasa poszła do stolicy, a to 100-tysięczne miasto w Łatgalii zostawiono na pastwę losu. Według oficjalnych statystyk 52 proc. mieszkańców to Rosjanie, 15 proc. – Polacy, 7,6 proc. – Białorusini, a jedynie 18 proc. to Łotysze. Zważywszy że na marginesie społeczeństwa żyje w tym kraju 300 tys. Rosjan, a na ulicach słychać jedynie rosyjski, można się spodziewać, że mieszka tu trzy razy więcej Rosjan niż Łotyszy. – Euro będzie dla nas korzystne, bo zwiąże nas na stałe z Europą i uniezależni od Rosji – uważa Mieczysław Żełobowski, Polak mieszkający w Daugavpils. – Kiedy za Sowietów mówiłeś w tramwaju po polsku, zwracano ci uwagę i mogłeś trafić na milicję. Dziś Polacy są tu szanowani – tłumaczy Żełobowski.
Właśnie argumenty polityczne, a nie ekonomiczne przeważają w debacie o wspólnej walucie. Mimo że mieszkańcy obawiają się, iż ceny mogą pójść w górę i wcale nie będzie się żyło lepiej, strach przed wpływami potężnego sąsiada jest znacznie większy. Logika jest prosta: lepiej być najbiedniejszym krajem strefy euro niż najbogatszą rosyjską strefą wpływów.
Daugavpils leży na styku trzech granic, na strategicznym szlaku transportowym z zachodniej Europy do Rosji i Białorusi. Stąd do litewskiej i białoruskiej granicy jest ok. 30 km, a 120 km dalej przekracza się granicę z Rosją. Mimo wielu zalet miasto jest kompletnie niedoinwestowane. Stan lokalnych dróg woła o pomstę do nieba. Mające powstać lotnisko cywilne – Lociki – od lat czeka na swoją szansę. Ku zadowoleniu mieszkańców miasto kupiło nowe tramwaje i remontuje posowiecką trakcję. Remontowane są także XIX-wieczne wały przeciwpowodziowe, pełniące funkcję... głównych arterii miasta. Jedne i drugie są tu bardzo potrzebne. Tej wiosny, gdy nagle się ociepliło, Dźwina wystąpiła z brzegów, rozlała się na pobliskie domy i groziła wylaniem.