
Bitwa o euro
Mimo że 62 proc. Łotyszy nie chce euro, ryska mennica już ma gotowe nowe monety. 1 stycznia 2014 r. Łotwa jako 18. państwo przyjmie wspólną walutę
Łotysze są bardzo przedsiębiorczy. Ich gospodarka na wykresie przypomina sinusoidę – raz na wozie, raz pod wozem – i podobnie dzieje się w biznesie. Firmy powstają i upadają. Handel napędza pobliskie centrum, gdzie sprzedaje się towary z Azji, Turcji czy Polski. Ale widać też, że w pustostanach powstają nowe zakłady, warsztaty samochodowe czy hurtownie. Nawet emeryci nie siedzą bezczynnie w domu. Gdy tylko stopnieją śniegi, wylegają na ulice i handlują kwiatami, warzywami ze swoich ogródków czy złowionymi w jeziorach rybami. – Ładny szczupak, rano złapałem – zachęca mnie uliczny sprzedawca.
Paradoksalnie zwykłym ludziom po wymianie waluty pieniądze mogą się rozmnożyć w portfelu. 1 euro to ok. 0,7 łata, więc nominalnie Łotysze będą mieli więcej. Problem w tym, co będą mogli za to kupić. Ceny są wyższe niż w Polsce, a także na sąsiedniej Litwie. Wielu mieszkańców nie stać na kupowanie w supermarketach, więc nawet w żywność zaopatrują się na bazarach, gdzie sprzedaje się kontrabandę z Białorusi.
Łotwa coraz bardziej rosyjska
1 czerwca odbyły się wybory samorządowe, które nie tyle zmieniają oblicze miast, ile mają przemożny wpływ na politykę na szczeblu centralnym. Znów górą okazali się Rosjanie, którzy wzięli nawet łotewską stolicę! W Rydze ugrupowanie Centrum Zgody – Honor Służyć Rydze będzie miało aż 39 z 60 mandatów. Przywódcą ugrupowania jest obecny mer miasta, 36-letni Nił Uszakow. Centrum Zgody wygrało także ostatnie wybory parlamentarne w 2011 r., kiedy zdobyło 28 proc. głosów, ale nie zdołało utworzyć rządu. Drugie miejsce w stolicy zajęli narodowcy i ugrupowanie obecnego premiera Valdisa Dombrovskisa. Wybory na Łotwie nabierają wybitnie etnicznego charakteru: Centrum Zgody oficjalnie współpracuje z prokremlowską Jedną Rosją.
Kolejny paradoks: oprócz walki o uznanie rosyjskiego jako drugiego języka urzędowego czy o przywileje dla rosyjskojęzycznych szkół promoskiewskie ugrupowania są zażartymi obrońcami... narodowej waluty. Podczas gdy konserwatyści i narodowcy spieszą się do Europy, Rosjanie wraz z zielonymi i rolnikami chcą się opierać planom Brukseli. Podkreślają, że niezależność banku centralnego uchroniła Łotwę przed poważniejszymi skutkami kryzysu finansowego, a dla przeciętnego obywatela wspólna waluta oznacza więcej niepewności niż korzyści. Najbardziej eurosceptyczną partią jest Związek Zielonych i Rolników (ZZR), wbrew nazwie partia centrowa, a nie lewacka czy ekologiczna. Rolnicy są zażartymi przeciwnikami zarówno euro, jak i coraz większych praw dla mniejszości rosyjskiej. Godzą się na przyjęcie euro, ale wyłącznie wtedy, gdy minimalna płaca przekroczy 300 łatów, a poziom bezrobocia nie będzie większy niż 5 proc. (obecnie jest ponaddwukrotnie wyższy).
Deputowana ZZR Iveta Grigule w myśl partyjnego sloganu „Jedno państwo, jeden język, jeden łat" zapowiedziała zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem referendum w sprawie przyjęcia euro, mimo że wcześniej politycy odrzucili ten pomysł. Według Grigule do inicjatywy wystarczy zebranie 30 tys. podpisów, jednak konstytucjonaliści uważają, że na referendum musi się zgodzić w Sejmie ponad połowa posłów, a tylu głosów nie mają ani ZZR, ani Centrum Zgody. Zresztą politycy rządowej koalicji uważają działania opozycji wyłącznie za polityczny show przed przyszłorocznymi jesiennymi wyborami.
Z kolei analitycy są zdania, że odwlekanie przyjęcia euro i zaniechanie reform gospodarczych zdestabilizowałoby kraj na długie lata. Agencja ratingowa Fitch jest przekonana, że Łotwa bez problemu zostanie przyjęta do klubu, bo nie zdarzyło się jeszcze, aby kraj, który spełnia kryteria, został odrzucony. Dla polityków sygnałem ostrzegawczym powinna być jednak najniższa w historii frekwencja, która w wyborach samorządowych wyniosła jedynie 46 proc. W 2009 r. frekwencja w wyborach parlamentarnych sięgnęła 81 proc. Łotysze są więc najwyraźniej zdegustowani polityką. Skoro najważniejsze sprawy dla ich portfeli, a więc zmiana waluty, nie są z nimi konsultowane, wkrótce mogą się odwrócić od rządzących.