Amazońska utopia Forda
Pod koniec lat 20. ubiegłego wieku słynny amerykański przedsiębiorca postanowił wybudować w sercu brazylijskiej dżungli prywatne miasto – Fordlandię
Główną przyczyną upadku Fordlandii nie były jednak różnice cywilizacyjne. Sytuacja w tej kwestii zaczęła się nawet z czasem normować. Całkowicie przegrano jednak walkę z przyrodą. Mimo że warunki klimatyczne w Amazonii są podobne do panujących w Azji Południowo-Wschodniej, azjatyckie insekty i choroby drzew ignorują południowoamerykańskie kauczukowce. Brytyjczycy mogli więc posadzić je w ciasnych rzędach i dzięki temu nawet z niedużej plantacji zbierać tysiące litrów mleczka kauczukowego. W swojej ojczyźnie kauczukowiec brazylijski rósł jednak w zupełnie innych warunkach. Posadzony blisko siebie stawał się bardziej podatny na choroby. Henry Ford zignorował jednak ten fakt i postanowił założyć w Fordlandii plantacje na wzór tych azjatyckich. Na dodatek drzewa posadzono bardzo gęsto. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Grzyby i pasożyty rok w rok dziesiątkowały plantacje. Nie pomagały nawet nowatorskie techniki opracowane przez botaników Forda, polegające m.in. na przeszczepianiu koron zdrowych drzew.
Koniec marzeń
Mimo starań pracowników Fordlandii opłacalność całego przedsięwzięcia była od początku wątpliwa. Plantacja nieprzerwanie przynosiła straty. Szacuje się, że Ford Motor Company straciło na inwestycjach w Fordlandię i Belterrę około 20 mln dol. (około 300 mln dzisiejszych dol.). Henry Ford nie chciał się jednak przyznać do porażki. Projekt wegetował aż do 1945 r., kiedy to nowy prezes koncernu Henry Ford II zdecydował o odsprzedaniu obu plantacji niemalże za bezcen rządowi brazylijskiemu. Dziś w tym rejonie nikt już nie uprawia dzrzew kauczukowych (ich miejsca zajęły pola soi). Belterra jest jednym z wielu małych amazońskich miasteczek. W Fordlandii mieszka garstka dawnych pracowników Forda i zajmuje się uprawą przydomowych poletek. Okazjonalnym źródłem dochodu stają się także turyści, którzy coraz częściej zaglądają w te rejony, szukając reliktów utopijnego projektu słynnego przedsiębiorcy.
—Krzysztof Jóźwiak