Opole 50+
W tym roku od 14 do 16 czerwca po raz 50. w Opolu zabrzmi sygnał Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki
Rok 1965 to nagroda dla Anny German za wykonanie piosenki „Zakwitłam różą" i dla Wojciecha Młynarskiego za „Światowe życie". 1966: „Powrócisz tu" Ireny Santor i kolejna nagroda dla naszego mistrza za „Och, ty w życiu". Rok 1967 to przede wszystkim „Dziwny jest ten świat" w brawurowym wykonaniu Czesława Niemena. 1968 r. – debiut Maryli Rodowicz i „Takie ładne oczy" w wykonaniu Czerwonych Gitar, które rok później zdobywają nagrodę za „Biały krzyż". Rok 1969 to także nagroda dla Marka Grechuty i zespołu Anawa za „Wesele" i dla Skaldów za „Medytacje wiejskiego listonosza". W 1970 r. przebojami zostają: „Ach, co to był za ślub" grupy
Quorum, „Zielono mi" Andrzeja Dąbrowskiego i „W żółtych płomieniach liści" w wykonaniu Łucji Prus, Jacka Zielińskiego i (znów) Skaldów. Rok 1971 przynosi trzy wspaniałe występy i trzy znakomite, choć jakże różne piosenki: „Korowód" Marka Grechuty i grupy Anawa, „Z tobą w górach" Maryli Rodowicz i od pierwszych taktów i słów rozbrajającą publiczność „W Polskę idziemy, drodzy panowie" w niezapomnianej kreacji Wiesława Gołasa, który w pewnym momencie „przysypia" na scenie „z głową wtuloną w kotlet schabowy, panierowany"! Rok 1972: „Zegarmistrz światła" w wykonaniu Tadeusza Woźniaka i Alibabek i jedna z najpiękniejszych polskich piosenek – „Jej portret" Bogusława Meca. 1973 r. to przede wszystkim przejmująca „Jaskółka uwięziona" Stana Borysa, „Bo z dziewczynami" Jerzego Połomskiego i nagroda dla poznańskiego kabaretu Tey, czyli m.in. dla Zenona Laskowika i Bohdana Smolenia, a 1974 r. – „Zaproście mnie do stołu" Elżbiety Wojnowskiej, „Gdzie ci mężczyźni" Danuty Rinn i „Radość o poranku" Grupy I z tekstem Jonasza Kofty, który zastrzegał się publicznie, że... skłamał, gdyż radość wstawania o poranku jest mu organicznie obca. W 1975 roku „trzynastka" okazała się jednak pechowa, bo pomimo zawziętego „oduroczania", które na początku wzięli na swe barki Krystyna Sienkiewicz, Krzysztof Materna i Jan Tadeusz Stanisławski, nie wylansowano wielkiego przeboju. 1976 r. to „Zenek blues" Andrzeja Rosiewicza i nagroda dziennikarzy dla Grażyny Łobaszewskiej. Kolejny rok przynosi jedną wielką sensację i dwie wspaniałe piosenki. Ta sensacja to nagroda dla gwiazdy polskich bazarów i wakacyjnych ognisk („Beata", „Siedem dziewcząt z Albatrosa") Janusza Laskowskiego za „Kolorowe jarmarki", które kilka lat później przyniosą nagrodę także Maryli Rodowicz. A te dwie piosenki? „Hop, szklankę piwa" Marka Grechuty (pochodząca z wystawionego w krakowskim Teatrze STU spektaklu „Szalona Lokomotywa" do tekstów Witkacego) i „Song o ciszy" Jonasza Kofty w jego wykonaniu. XVI festiwal odbył się pod wodzą Jerzego Wasowskiego, a nagrodę dziennikarzy zdobył Okolicznościowo-Rozrywkowy Syndykat Wały Jagiellońskie. Rok 1979 to „Walc Embarras" Ireny Santor i nagroda dziennikarzy dla Ewy Demarczyk, a 1980 r. to... pierwsze w kraju niepokoje i nadzieje oraz nagroda dziennikarzy dla Jacka Kaczmarskiego za „Obławę", autorską wersję słynnej ballady Włodzimierza Wysockiego „Obława na wilki". Piosenkę... wycięto (!) z telewizyjnej transmisji koncertu laureatów. Komuś najwyraźniej się nie spodobała. Rok 1981. W kraju wrzało, a w Opolu emocje panowały na czterech koncertach konkursowych – „Premierach", „Przebojach sezonu", „Koncercie wykonawców" i „Maratonie kabaretowym". I to właśnie „Maraton" (ewidentny znak panujących w Polsce nastrojów) zdecydowanie zdominował ten XIX już festiwal. Za przebój sezonu uznano utwór Jana Pietrzaka „Żeby Polska była Polską", drugą nagrodę w konkursie kabaretowym (pierwszej nie przyznano) zdobył bard „Solidarności" Jacek Kaczmarski za oparte na pieśni „Kult jednostki" Włodzimierza Wysockiego „Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego". Nagrodę dziennikarzy otrzymała Krystyna Prońko za „Psalm stojących w kolejce", pochodzący ze spektaklu „Kolęda nocka", do którego muzykę skomponował Wojciech Trzciński, a tekstami przepięknie przyozdobił Ernest Bryll. Wały Jagiellońskie tym razem obdarowane zostały kuflem „Solidarności", więc nic dziwnego, że za rok, w stanie wojennym, festiwal po raz pierwszy (i jedyny) się nie obył. Władzom tym razem jakoś nie po drodze było z „nową" polską piosenką śpiewaną przez „polską młodzież". I to już właściwie... prawie wszystko, bo pomimo starań przez kolejnych 30 lat festiwal nie odzyskał swej dawnej świetności.