Mowa nienawiści
Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, napuścił policję na kibiców Śląska Wrocław protestujących przeciw wizycie w ich mieście eksstalinowca Zygmunta Baumana. To akurat żadna sensacja, wszyscy o tym gardłują od ponad tygodnia.
Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że ten sam prezydent zaprosił pół roku wcześniej tych samych kibiców do udziału w otwarciu ronda Żołnierzy Wyklętych, sprawa zaczyna być interesująca. Jak wtedy wyznał: „Udział w jego uroczystym otwarciu będzie sprzyjać wielu wspólnym refleksjom dotyczącym historii najnowszej naszego kraju. Będzie też zachętą dla najmłodszej generacji Polaków do poznawania dorobku oraz pielęgnowania pamięci o tradycjach i ideałach narodowego oręża". Jakkolwiek by patrzeć, chłopaki ze Śląska Wrocław wzięli na poważne kwestię „refleksji", czego raczej nie można powiedzieć o Dutkiewiczu.
Miłośnikiem historii lubiącym grzebać w archiwach jest za to bez wątpienia dziennikarz „Gazety Wyborczej" Mariusz Szczygieł. W zbudowanej przy zachowaniu wszelkich zasad thrillera szpiegowskiego opowieści przypomniał światu historię zakatowania dziecka przez macochę – do sytuacji doszło 30 lat temu – po czym jej bohaterkę wystawił jak na widelcu publiczności. Ta okazała się czynną nauczycielką i pracownicą Ministerstwa Edukacji Narodowej. Niestety biedaczka nie ma na nazwisko Bauman, więc – mimo że w odróżnieniu od wspomnianego eksstalinowca odsiedziała swoje w więzieniu – czeka ją wyrzucenie z pracy, ostracyzm, o braku zaproszeń na polskie uniwersytety nie wspominając. Panie Mariuszu, skoro się już pan zabrał tak odważnie za dziennikarstwo historyczne, podpowiadam kolejny temat: Ozjasz Szechter. To jest temat, a nie jakaś niemogąca się bronić szara myszka. Miej pan trochę ambicji.
No dobra. Czas wrócić do najdłuższego serialu tego roku. Jarosław Gowin jeszcze w zeszłą środę się zarzekał, że wystartuje na szefa Platformy Obywatelskiej dopiero wtedy, gdy pozna zasady wyboru. Widać coś w nocy doczytał, bo rankiem zjawił się w Sejmie i zgłosił swoją kandydaturę. Być może kiedy państwo czytacie ten tekst, wycofał ją w ramach typowego dla siebie zdecydowania i hardości w działaniu. Tego nie wiem. Wiem za to, co łączy go z Wiplerem. Ten też lubi stawać przed kamerami, mając za plecami nieopierzonych wyrostków.
Nie jest to zresztą jakiś nowy trynd. Zapoczątkował go Jarosław Kaczyński swoimi „aniołkami", ale to był czysty przypadek, bo gdyby nie oddolny pozapartyjny ruch „aniołków Kaczyńskiego", który zobaczył kiedyś na ulicy, w życiu by na to nie wpadł. W każdym razie swoje „aniołki" zamierza stworzyć Solidarna Polska. Pretendentki, o dziwo, wyglądają całkiem smacznie i bez trudu mogą przyćmić urodą pierwszą damę PiS, czyli Krystynę Pawłowicz. Jednak biorąc pod uwagę, że Ilona Klejnowska – jeden z „aniołków Kaczora" – podprowadziła Mariusza Kamińskiego jego żonie, na miejscu Patrycji Koteckiej obawiałbym się nowego pomysłu.
Poseł Pawłowicz pojawiła się bez grama uszczypliwości. Mało tego, wszystkim oko zbieleje, kiedy skończy rozpoczętą właśnie dietę. Jaką? No chyba nikogo nie zdziwi, że znana z uwielbienia dla słowa „profesor" wybrała mało skuteczną, za to prestiżowo brzmiąca dietę Cambrige. Pani poseł, bez siłki to i Massachusetts Institute of Technology nie pomoże.
Wracając do Wiplera. Chłop tak się znudził czekaniem na Gowina, że postanowił sam się do niego zgłosić. I słuszna to koncepcja, gdyż starszego nie wypada prosić o ukłony. Co prawda zespół Gowina, do którego przyłączył się Wipler, brzmi nieco jak Zespół Downa, ale co tam. Była to swego czasu całkiem zacna kapela. Sukcesów, co prawda, nie odniosła, było za to o niej głośno. Przez chwilę.
Głośno też było w ostatnim tygodniu za sprawą bomb podkładanych przez nieznanych sprawców. Alarmy zabrzmiały w 21 punktach w całym kraju. Planowano ponoć wysadzić między innymi prokuraturę i szpital. Rząd zadziałał błyskawicznie i znalazł sprawców, zanim zdołał zwołać błyskawiczną konferencję. Szybko wyjaśnił obywatelom, jak bardzo byli zagrożeni, po czym zatrzymanych wypuszczono na wolność, żeby dalej mogli sobie szaleć. Coś mi mówi, że to ci sami osobnicy tworzyli gang Brunona K. Czyżby Bartłomiej Sienkiewicz planował reformę ABW?