Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Co zjada nasze pieniądze?

Piotr Wojda

Dzisiejszy system monetarny opiera się jedynie na rządowych obietnicach. W takiej sytuacji kryzys zadłużenia to tylko kwestia czasu

Siła nabywcza pieniądza to pojęcie, które wielu polityków chętnie wyrzuciłoby ze słowników. Oznacza realną wartość pieniądza, czyli w praktyce ilość towarów i usług, które można kupić za daną walutę. W pewnym uproszczeniu wartość siły nabywczej jest odwrotnie proporcjonalna do wskaźnika wzrostu cen, czyli inflacji. Tej samej inflacji, w której cudowną moc uzdrowienia nas od kryzysu wierzą politycy, a przed którą chroni nas złoto.

Jak inflacja i spadek siły nabywczej działają w praktyce? Doskonale obrazuje to przykład dolara amerykańskiego. Za rzecz wartą w 1950 r. ok. 1 USD dziś musimy zapłacić ok. 10 USD. Spadek siły nabywczej amerykańskiej waluty jeszcze wyraźniej widać na przestrzeni ostatnich 100 lat. Warto przytoczyć dwie daty. Pierwsza to powołanie do życia w 1913 r. amerykańskiego banku centralnego, czyli FED, druga zaś to ostateczne odejście od standardu złota w 1971 r. Przed 1913 r. siła nabywcza dolara pozostawała w dość stabilnych granicach, po powołaniu FED zaczęła systematycznie spadać. Z kolei rok 1971 przyniósł prawdziwy rajd w dół. Do początku XXI w. dolar zdążył stracić ponad 92 proc. swojej siły nabywczej. Dla kontrastu powiedzmy, że w tym czasie złoto zyskało na wartości ponad 40-krotnie. Jednocześnie jego siła nabywcza jest dość stabilna. Zyskuje na wartości wobec słabnących walut, pozostając twardą walutą. Pozostańmy jednak przy kwestii siły nabywczej walut w konfrontacji ze złotem.

Złoty punkt odniesienia

Z raportu Światowej Rady Złota jasno wynika, że rok 2012 mimo nieco mniejszego popytu na złoto był rekordowy pod względem wartości zakupów. Co więcej, po kwietniowej korekcie cen (i trwającej właśnie kolejnej) inwestorzy nadal kierują swój kapitał w stronę złota. Dlaczego nie zraziły ich informacje o ubiegłorocznych stratach poniesionych przez inwestujących w królewski kruszec? Wszystko wynika z tego, że straty dotyczyły złota wycenianego w złotówkach lub... forintach. Zacznijmy jednak od początku. Rok 2012 to przede wszystkim umocnienie złotówki w stosunku do dolara. Podobnie jak na węgierskim forincie, na złotówce można było sporo zyskać. Obie waluty łączyła jeszcze polityka banków centralnych. W 2012 r. chodziło między innymi o dość wysokie stopy procentowe w Polsce i na Węgrzech. Rządy obu krajów rzucały na szalę potencjalne osłabienie eksportu mocną walutą, głównie ze względu na obsługę długu zagranicznego. Umocnienie wobec euro czy dolara to szansa na niższe raty w spłacaniu ogromnego zadłużenia. W zeszłym roku trend luzowania walut do wspomnianych krajów po prostu jeszcze nie dotarł. Dziś już wiemy, że to właśnie obniżki stóp procentowych mają nakręcić kredyty w gospodarce. Efektem ubocznym będzie zapewne osłabienie waluty, spadek jej siły nabywczej i wzrost inflacji. Ale dla ekonomistów głównego nurtu to zjawiska naturalne.

Co w tym czasie działo się z innymi światowymi walutami i jak to się ma do złota? Złotówkę trudno uznać za walutę mającą znaczny wpływ na światowe finanse. W wypadku złota możemy mówić o walucie w pełni wymienialnej i aprobowanej. Zobaczmy zatem, ile złoto zyskiwało w stosunku do głównych walut, które w zasadzie są dziś „puste" (umocowane jedynie gwarancjami rządowymi, których znaczenie doskonale widać na przykładzie Grecji). Okazuje się, że niewiele z nich wychodzi z tej konfrontacji obronną ręką. Siła nabywcza większości wiodących walut w 2012 r. osłabła w stosunku do złota. W ślad za głównymi walutami poszło wiele lokalnych środków płatniczych. W sumie w stosunku do żółtego kruszcu siłę nabywczą osłabiło 94 proc. światowych walut (czyli ponad 150). Średnio każdy z nominałów tracił w stosunku do królewskiego kruszcu 7 proc. swojej mocy nabywczej. Euro straciło 4,6 proc., dolar 6,4 proc. Sporo walut traciło po kilka lub kilkanaście procent.

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy