
Strzały przy Poznańskiej
70 lat temu zginął wybitny aktor Kazimierz Junosza-Stępowski. Stanął w obronie żony – konfidentki gestapo, na którą polski ruch oporu wydał wyrok śmierci
Po śmierci męża Jadwiga Stępowska trafiła na pewien czas do szpitala psychiatrycznego w Tworkach w Pruszkowie. Próbowała walczyć tam ze swoim nałogiem, być może chciała także ukryć się przed światem, który stawał się dla niej coraz bardziej niebezpieczny. Dla Niemców była już spalona. Przerwali współpracę, nie dostarczali narkotyków, śledztwo w sprawie zabójstwa Stępowskiego szybko umorzyli. Wyrok na konfidentkę jednak ciągle obowiązywał. Błąd, który popełniono w lipcu 1943 r., podziemny sąd naprawił niespełna 10 miesięcy później. 20 marca 1944 r. do mieszkania przy Poznańskiej, do którego Jadwiga wróciła z Tworek, zapukała młoda dziewczyna. Przedstawiła się jako asystentka prezesa Banku Handlowego, który jest zainteresowany kupnem kilku obrazów. Stępowska była bez grosza przy duszy, zgodziła się na spotkanie. Następnego dnia o umówionej porze odwiedził ją „prezes" wraz z „sekretarką". Tym razem pluton egzekucyjny był bezbłędny. Była już konfidentka otrzymała dwa postrzały, w serce, i w skroń. Zginęła na miejscu. Spoczęła obok swojego męża na cmentarzu Bródnowskim. Na pogrzebie było zaledwie kilka osób.
Korzystałem z książek Czesława Michalskiego „Pitaval filmowy" i Małgorzaty Szejnert „Sława i infamia".