Jak żyć?
Popkultura chętnie wmawia nam, że w Polsce „B" i „C" żyje się wprawdzie skromnie, ale pogodnie.
Joanna Fabicka
Second Hand
W.A.B.
Jak to „u Pana Boga za piecem", ewentualnie „w ogródku". W śląskich familokach takoż: ludzie niezamożni, ale serdeczni, wypięci na wielką politykę i warszawkę, pochłonięci powszednią krzątaniną. Otóż nie i jeszcze raz nie – woła wielkim głosem Joanna Fabicka w powieści „Second Hand", gdzie rysuje sztafetę kilku pokoleń kobiet, które życie odwirowało na margines. Jak ktoś klepie biedę przez dłuższy czas, to bieda rzuca mu się na mózg i duszę. Zmiany są nieodwracalne i przechodzą na następne pokolenia.
Oto maleńkie Podlewo – tysiące takich w ojczyźnie – gdzie zastosowanie znalazło powiedzonko: „Dlaczegoś głupi? Boś biedny. Dlaczegoś biedny? Boś głupi". Tu bieda sprowadza na ludzi wszelkie rodzaje upośledzenia.
Komu życie dojadło, szuka elementarnej równowagi i sprawia sobie najprostsze przyjemności. Zaprawia się gorzałą, aby tak bardzo nie bolało, i ciągnie babę do wyrka. „Tu nawet mleko matki i kupa niemowlaka walą gorzałą, ale co robić?". Parkową alejkę platanów oblepiają chroniczne pijaczki – każdy oparty o swój pień, z musztardówką przezornie przywiązaną do gałązki: „Tu nikt nie ma ważnych spraw, niecierpiące zwłoki jest tylko napicie się, zanim złapie telepka".
W co młodszych głowach buzuje wielki świat. Jeden taki młody dostał obsesji na punkcie rastafarianizmu. Ale tak mu on nie przystaje do jego osobistego Babilonu, że kręci powróz i biegnie się z rozpaczy wieszać. Inna znowu panienka posłyszała Presleya i tak ją nakręcił, że robi oszałamiającą karierę szansonistki na dancingach, gdzie lokalni sekretarze przepijają do ginekologów. Oczywiście do czasu, aż się rozedmie w sobie i dostanie żylaków.
Do tego wszystkiego jeszcze ksiądz proboszcz – którego biskup naciska, żeby dawał więcej katolickich ślubów i pogrzebów, ale ten rozkłada ręce: tu wierni żyją „aby do jutra", a nie do niedzielnej mszy. A jak proboszczowi zamarzy się na tej rozpitej i zdemoralizowanej dziczy msza w stylu gospel – żeby rozruszać ziewającą gawiedź – to zaraz ma inspekcję i cudem tylko nie dochodzi do zawieszenia w czynnościach. Dlatego na plakatach zwołujących młodzież na coś w rodzaju rekolekcji pisze z przekonaniem: „No future".
Do Podlewa raczej nie pofatyguje się z centrali nikt ważny. Nie ma więc kogo zapytać: „Jak żyć, panie premierze, jak żyć?".