Polacy cenią sobie wolność
Nie chcemy takich przepisów, które zbytnio naruszają nasze prawo wyboru – wynika z badań CBOS, przeprowadzonych dla Instytutu Globalizacji.
Badanie zrealizowano w ramach kampanii „Prawo dla ludzi", akcji koordynowanej przez Polski Instytut Myśli Gospodarczej. Kampania występuje przeciw nadmiernemu ograniczaniu swobód obywatelskich i wprowadzaniu takich przepisów, które są niezgodne z interesem opinii publicznej.
Tylko w czterech pierwszych miesiącach tego roku instytucje unijne uchwaliły ponad 400 aktów prawnych – były to głównie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego, Rady Europy i Komisji Europejskiej, a także dyrektywy KE i inne decyzje unijnych organów, przeważnie o charakterze aktów podstawowych. Instytut Globalizacji ocenia, że już ponad 90 proc. wprowadzanego prawa w Polsce ma swoje źródło w Brukseli.
Aż 66 proc. Polaków uważa, że Unia Europejska w niewystarczający sposób konsultuje z obywatelami wprowadzanie regulacji prawnych mających bezpośredni wpływ na życie obywateli.
15 proc. nie zgadza się z tym stwierdzeniem, a 19 proc. ankietowanych nie ma własnego zdania. Konsultacji społecznych domagają się przede wszystkim osoby dojrzałe, w średnim wieku, urzędnicy i przedsiębiorcy. Na pytanie: „czy coraz większa ilość regulacji prawnych UE ogranicza wolność wyboru obywateli oraz wolność prowadzenia działalności gospodarczej przez przedsiębiorstwa w Polsce?", twierdząco odpowiedziało 57 proc. ankietowanych. 25 proc. było przeciwnego zdania, a 19 proc. badanych nie udzieliło żadnej odpowiedzi. Twierdząco na zadane pytanie odpowiedziało aż 84 proc. respondentów deklarujących się jako osoby religijne, praktykujące. 71 proc. ankietowanych myślących w ten sposób swoje poglądy polityczne określiło jako prawicowe.
69 proc. ankietowanych uważa ponadto, że ograniczenie dostępności używek nie prowadzi do zaprzestania ich stosowania, lecz powoduje zastąpienie konsumpcji produktów legalnych produktami nielegalnymi – pochodzącymi z czarnego rynku lub przemytu. Jedynie co piąty ankietowany był odmiennego zdania. Przeciw ograniczaniu dostępności używek częściej opowiadali się mieszkańcy dużych ośrodków (odpowiednio 72 proc. mieszkańców miast pow. 100 tys. oraz 79 proc. osób z metropolii o ludności pow. 0,5 mln). Przeciwnikami prohibicji częściej byli też kierownicy i specjaliści z wyższym wykształceniem, właściciele firm i osoby dobrze zarabiające.