Napiszmy własną ordynację
Kodeks wyborczy wypływa z ducha partyjniactwa. Jego kościec to partyjne przywileje, centralizm oraz typowe dla postkomunistycznej Polski przegadanie i nadmierny formalizm
Wybory powinny się odbywać w 460 jednomandatowych okręgach. Zgłaszać się powinien sam kandydat – żaden „komitet wyborczy" nie jest tu konieczny jako podmiot prawny. Podobnie kandydat powinien sam odpowiadać za przestrzeganie rygorów finansowych, w czym może mu oczywiście pomagać wyznaczony przez niego pełnomocnik. Jeśli partia ogólnokrajowa chce sobie powołać komitet wyborczy dla wspierania swoich kandydatów w poszczególnych okręgach, niech to uczyni. Ale nie powinny być to podmioty prawa wyborczego.
Rzucam tylko kilka zagadnień, nad którymi należałoby się zastanowić publicznie, pisząc projekt ordynacji JOW. Taka publiczna dyskusja – w odniesieniu do obecnie obowiązujących – będzie miała także ten walor, że pokaże na przykładzie konkretnych rozwiązań, jak naturalny i rozumny jest system JOW i jak głupie, sztuczne są bariery wbudowane w obecny system wyborczy III RP. Do takiej dyskusji zachęcam.