Cenniejsza niż złoto
Inwestowanie w sztukę to dziś przede wszystkim kwestia prestiżu, kreowania własnego wizerunku i bezpiecznej lokaty kapitału
USA przodują też, jeśli chodzi o podaż: kulturowa mozaika służy przenikaniu się tradycji estetycznych i daje ogromną szansę zaistnienia inspiratorom nowych prądów, równocześnie zaś to swoisty rezerwuar dzieł reprezentujących kierunki historyczne, kolejne pokolenia emigrantów bowiem przybywały tu nie zawsze z pustymi rękami. W Ameryce wraca w końcu na rynek najwięcej obiektów uznanych za „utracone". Chodzi tu na przykład o prace artystyczne, które różnymi drogami trafiały do muzeów, by cieszyć oczy zwiedzających, ale pozostać poza zasięgiem indywidualnych nabywców piękna, lub o te, co do których panowało przekonanie, iż uległy zniszczeniu. Ku skrywanej radości właścicieli kolekcji muzea od czasu do czasu popadają w tarapaty finansowe i w walce o przetrwanie pozbywają się części zbiorów za pośrednictwem domów aukcyjnych, a „zniszczone" artefakty mają cudowną właściwość powracania z niebytu w najbardziej odpowiednim ekonomicznie momencie i natychmiast osiągają rekordowe ceny.
Zachód to także niektóre z potęg europejskich, przede wszystkim Wielka Brytania, ale również Francja, Niemcy i Szwajcaria. Tutaj większą rolę niż kumulacja kapitału odgrywają potwierdzany trwałością prestiż instytucji i po prostu bogactwo dziedzictwa artystycznego. Kraje Europy Środkowej i Wschodniej nie zaliczają się do tego kręgu z powodów, o których będzie jeszcze mowa. O znaczeniu europejskich członków „zachodniego rynku sztuki" decyduje też niekwestionowana pozycja ich muzeów. Zgromadzone w nich zbiory obejmują nie tylko spuściznę narodową, ale i imponującą część dorobku kulturalnego najstarszych cywilizacji, pozyskaną dzięki przedsiębiorczości europejskich podróżników, poszukiwaczy skarbów i przywódców wojskowych i politycznych. O zawartości tych składnic sztuki śnią inwestorzy na całym świecie.
Trudniej zdefiniować na tej mapie wschód. To obszar świeży i dynamicznie zmieniający granice. W środku, zgodnie z nazwą, leży Państwo Środka, czyli Chiny. Trudno nie dostrzec korelacji między ogólnym rozwojem gospodarczym a rozkwitem rynku sztuki. Chiny są czarnym koniem, który niedawno pozbawił Amerykę pierwszego miejsca w rankingach, co na zachodzie zrodziło niepokój, nowe apetyty i odważne prognozy, ale kryzys nie ominął azjatyckiego smoka i uspokajający ład został przywrócony. Niemniej Chiny nawet po regresie zajmują drugą lokatę i z pewnością bez walki z tego miejsca nie ustąpią. A o swój kawałek tortu coraz skuteczniej upomina się także Rosja – to tutaj powstawały ostatnio kolejne oddziały największych domów aukcyjnych.
Mapa nie byłaby dokładna bez nałożonej na nią siatki historycznej. Brak tu miejsca, by rekonstruować dzieje handlu sztuką. Wystarczy wspomnieć, że rynek w nowoczesnym kształcie powstawał w Europie. Artyści epoki dworów i kondotierów, wbrew obiegowym opiniom, rzadko tworzyli dla idei. Potrzebowali zleceniodawców i sponsorów, bo potrzebowali pieniędzy. Dzisiejszy rynek ma więc swoje korzenie w instytucji mecenatu, opieki finansowej możnowładcy bądź ośrodka władzy nad artystami. W drugiej połowie XVIII w., przełomowego dla gospodarki europejskiej, pojawiły się pierwsze przedsięwzięcia zajmujące się kupiectwem w zakresie sztuki, przede wszystkim w Anglii: Sotheby's, Christie's i Bonhams. Były to te same firmy, które kontrolują ponad 80 proc. rynku obecnie. Któż nie zaufa takiemu wzorowi ciągłości w interesach?
Już na początku XX stulecia masowy (z zachowaniem proporcji) odbiór sztuki dał impuls do rozwoju rynku i rozbudowania sieci powiązań między poszczególnymi jego elementami. Twórczość artystyczna stała się przedmiotem aktywności ekonomicznej, a sprzedający włączyli się w proces nie tylko jej upowszechniania, ale i wspierania w różnych formach. Z drugiej strony jednak to wciąż wyobraźnia artystów, nie koniunktura handlowa, odświeża tę sferę duchowego przeżycia i mobilizuje rynek. W ten sposób narodziła się nowoczesna symbioza dwóch pozornie biegunowo oddalonych od siebie dziedzin ludzkiej inwencji.