
Rodzinne parki rozrywki
Podczas gdy dla wielu Polaków jedyną szansą rozrywki jest weekendowa wizyta w galerii handlowej, Ukraińcy tłumnie odwiedzają powstające w ich kraju etnoparki
Na początku lipca Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych opublikowała raport, z którego wynika, że najbardziej zagrożone upadłością są polskie firmy z branży związanej z kulturą, rozrywką i rekreacją – do końca roku splajtować może nawet 57 takich firm. – Winą za wysoki poziom upadłości w tej grupie można obarczyć głównie podmioty związane z działalnością rekreacyjną. Popyt na ich usługi jest szczególnie wrażliwy na wahania kondycji finansowej gospodarstw domowych – wyjaśnia KUKE.
W etnoparkach rozrywka i rekreacja nieodłącznie wiążą się z nauką historii
Tymczasem rodzinna rekreacja to dziś nad Dnieprem jeden z najpewniejszych rodzajów biznesu.
Biznes dla każdego
Na Ukrainie rodzinne parki rozrywki są niemal w każdym większym mieście. Do ich założenia nie potrzeba wiele. Na początek wystarczy solidna łapówka dla urzędnika i można stać się dzierżawcą paru hektarów ziemi z podupadłego kołchozu gdzieś na skraju miasta czy alejek w głównym miejskim parku. Tak naprawdę bardziej liczy się tutaj pomysł, niż pieniądze. A klientów, mimo zataczającego coraz szersze kręgi kryzysu, szukać nie trzeba – po ciężkim tygodniu pracy człowiek musi odpocząć. Ukraińskie centra rozrywki oferują więc przyjemności dla każdego – niezależnie od wieku i płci. Zasada jest prosta: kombinaty muszą zarabiać na swojego właściciela non stop. Stąd zróżnicowanie oferty, która powinna zaspokajać potrzeby wszystkich członków rodziny. Są wśród ukraińskich centrów rekreacyjnych prawdziwi giganci – jak choćby Mamajewa Słoboda położona kilka kilometrów od centrum Kijowa. Są średniacy – Rybacka Wioska z przedmieść Symferopola na Krymie. Większość jednak to samorzutnie powstające konglomeraty, czyli efekt działania wolnego rynku niezduszony jeszcze przez rządzącą na Ukrainie oligarchię. Na 9 hektarach niedaleko od centrum Kijowa kilka lat temu wyrósł XVII-wieczny kozacki chutor – Mamajewa Słoboda. Pomyślano go jako miejsce wypoczynku dla całej rodziny, w którym rozrywka i rekreacja nieodłącznie wiążą się z nauką historii.
Plany jej utworzenia garstka entuzjastów miała jeszcze na początku lat 90. zeszłego stulecia, wtedy też teren pod inwestycję wydzieliły im władze miasta. Zdziczały dawny sad z rzeczką i stawami dostarczający niegdyś świeżych owoców na stoły oficjeli partii komunistycznej nadawał się doskonale do odtworzenia atmosfery sprzed wieków. Ciągłe problemy z pieniędzmi sprawiły jednak, że ostatecznie nietypowy kompleks rekreacyjny udało się otworzyć dopiero po 20 latach. Jednak teraz stanowi jedną z największych atrakcji Kijowa. Niemal setka budynków, replik realnie istniejących niegdyś obiektów, złożyła się na jedyny w swoim rodzaju etnopark przypominający „Wesołą wioseczkę" z kultowego „Tytusa, Romka i A'Tomka" – miejsce rozrywki dla tych, którzy chcą poznać kulturę Ukrainy. W Mamajowej Słobodzie odwiedzający wcielić się mogą w dzielnego kozaka, nauczyć się któregoś z XVII-wiecznych rzemiosł czy wziąć udział w rekonstrukcji starodawnych obrzędów. – Najważniejsze to znać i szanować swoje obyczaje i historię, bez tego nie można posuwać się do przodu. Chcemy przywrócić kozactwu jego sławę – tłumaczy pomysłodawca projektu i szef kompleksu Kostiantyn Olejnyk.
Na przedmieściach stolicy Krymu – Symferopola – tuż przy trasie łączącej to miasto z Kijowem przez dziesięciolecia wegetował kołchoz. Po upadku ZSRR popadł w kompletną ruinę. Dziś zaniedbany kołchoz to tętniące życiem centrum rozrywki – Wioska Rybacka, przyciągająca gości możliwością łowienia ryb bezpośrednio ze stojących nad jeziorkiem altanek. Ryby można potem na miejscu przygotować samemu lub zlecić to kucharzowi z miejscowej restauracji. W czasie kiedy ojciec rodziny zajmuje się „zdobywaniem pożywienia", jego dzieci mogą wyszaleć się w otwartym zoo, a potem w towarzystwie mamy wykąpać się w basenie i poopalać na słońcu. Dla starszych wieczorem otwiera swe podwoje klub taneczny.