Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Państwo nie wygra z rzemiosłem

Anna Raczyńska

Wywiad z Jerzym Bartnikiem, prezesem Związku Rzemiosła Polskiego

Co jest dziś wrogiem polskiego rzemieślnika?

Jest ich paru. Największy wróg to oczywiście brak polityki państwa wobec małych i średnich przedsiębiorstw. Ale nie mniejszym jest kryzys i wielkie załamanie rynku produkcji, usług oraz wszystko to, co wiąże się ze sferą zamówień publicznych. Rzemieślnicy stanowią dużą grupę podwykonawców, a więc to w nich uderza problem zatorów płatniczych. Już zresztą sama treść ustawy o zamówieniach publicznych, stawiane w niej warunki i ograniczenia powodują, że życie rzemieślnika nie jest łatwe. Zwłaszcza że przetargi wygrywają nie ci, którzy powinni.

Czyli?

Czyli ci, którzy nie mają sił wytwórczych, tylko koneksje. Najpierw wygrywają przetargi, a dopiero potem szukają podwykonawców. Z tego wynika wiele patologii. Widzieliśmy to na przykładzie autostrad. Rzemieślnicy autostrad nie budują, ale remontują szkoły, stawiają niewielkie obiekty, a więc również podlegają zamówieniom publicznym i tym samym uczestniczą w nierównej grze. Bo jeśli w ofercie wskazano 6 zł za godzinę, a minimalna płaca plus obciążenia wynosi 12 zł, nie muszę mówić, co to oznacza, jeśli ta oferta wygra. Podwykonawca stoi też zawsze na końcu kolejki, która ustawia się po zapłatę za pracę i faktury.

Samorząd rzemieślniczy na tę patologię nie reaguje?

Wielokrotnie sygnalizowaliśmy problem rządzącym i mamy deklaracje, że zostanie on uregulowany. Że wartość zamówień, które są w dyspozycji samorządów, wzrośnie nawet dwukrotnie. I teraz czekamy na spełnienie tej obietnicy. Gminy będą mogły wówczas zatrudniać lokalne firmy, które dadzą pracę miejscowym i wyeliminują pośredników. Rzecz w tym, że władza nie rozumie lub nie chce zrozumieć prostej zależności między uregulowaniem tych spraw a likwidacją negatywnych skutków dla gospodarki, rynku pracy, dla budżetu. Mam też wrażenie, że nie dostrzega, jak silną częścią gospodarki jest rzemiosło.

W PRL rzemiosło umiało wejść w każdą niszę. Uzupełniało niedobory towarów. A dzisiaj dało się wypchnąć nawet z takiej działki jak wyrób pamiątek regionalnych. Nad morzem kupuje się muszelki z etykietkę „made in China"...

...a w Zakopanem laskę z Chin.

Rzemiosło nie miało czasu, by znaleźć sobie miejsce i wypracować mocną pozycję?

Zdefiniujmy więc, czym jest rzemiosło. Pamiątki stanowią zaledwie 3 proc. produkcji rzemieślniczej. Dominuje natomiast rzemiosło przemysłowe – budownictwo, asortyment spożywczy, czyli piekarze, cukiernicy, wędliniarze. I każda z tych grup ma na rynku odrębne uwarunkowania. To prawda, że część wytwórstwa polskiego rzemiosła została zastąpiona przez import chiński. Dotyczy to tekstyliów, obuwia i pamiątek. Jesteśmy jednak w Unii Europejskiej, więc musimy stosować obowiązujące w niej prawo. Chińczycy nic nie muszą. Nie obowiązują ich żadne z nakładanych na nas regulacji. Nie jesteśmy też w stanie konkurować z nimi ani ceną surowców, ani ceną energii czy robocizny.

Nie możemy wygrać jakością?

Żyjemy w kraju, w którym jest dużo biedy, więc cena jest dla konsumenta pierwszym kryterium wyboru. A cena produktu chińskiego to jedna czwarta polskiego i choć jego jakość jest nieporównywalnie gorsza, przeciętny Kowalski wybiera towar tańszy.

Czy jakość polskich wyrobów jest u nas doceniana?

Niestety, bardziej docenia ją klient zachodni. Dla 95 proc. Polaków najważniejsza jest cena. Jesteśmy też bardzo podatni na wszelkiego rodzaju negatywne kampanie propagandowe. Jeśli ktoś wykryje nawet małą nieprawidłowość, natychmiast media rozdmuchują to jako wielką aferę, której skutki odczuwa w kieszeni wiele małych przedsiębiorstw z tej branży.

W jakich dziedzinach oprócz branży spożywczej polskie rzemiosło ma niezachwianą pozycję?

W produkcji masowej jesteśmy na straconej pozycji. Są jednak takie obszary, gdzie odnoszą sukces realizujący swoje pasje designerzy. Cenione jest polskie wzornictwo, kaletnictwo. Podczas Expo 2010 w Szanghaju miałem okazję widzieć, jak wielkim zainteresowaniem cieszą się polskie projekty. Często je fotografowano, by potem, po wprowadzeniu drobnych zmian, wyprodukować i rzucić na rynek jako własny towar. O tym, jaki jest ich poziom, świadczy przykład Ewy Minge. Przecież to rzemieślniczka, która ponad 20 lat temu zatrudniała w swojej pracowni w Swarzędzu dwie osoby, a dziś ma markę znaną w całej Europie. Inny znakomity przykład to sukces Olgi Werbeniec, jedynej kobiety w Polsce, która jest zarazem projektantką i dyplomowanym mistrzem kaletnictwa. Każdy jej wyrób to od początku do końca dzieło autorskie, najczęściej wykonane w jednym egzemplarzu, na indywidualne zamówienie. Niedawno tego typu zamówienia złożyła u niej ambasada saudyjska.

Poprzednia
1 2 3 4

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Artur Osiecki

Brexit mobilizuje regiony

Województwa chcą przyspieszyć realizację nowych programów regionalnych zarówno ze względu na zbliżający się przegląd unijny, jak i potencjalne negatywne konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej