Po co nam wybory?
Szanowna Redakcjo, w tzw. sezonie ogórkowym aktywność polityków i tematów, którymi żyje prasa, jest zdecydowanie mniejsza.
Z tym większym zainteresowaniem przyjęłam słowa naszego prezydenta (bez cienia wątpliwości mogę go nazwać Pierwszym Erudytą III RP) na temat nowej formy walki o polityczne stołki. Otóż zdaniem prezydenta walka przejawia się teraz w referendach. Muszę przyznać, że tak ciekawej koncepcji filozoficzno-społecznej chyba nie słyszeliśmy od czasów Karola Marksa (on coś wspomniał o walce klasowej). Nasz prezydent, którego intelekt i błyskotliwość wypowiedzi znane są już nie tylko w kraju nadwiślańskim, ale i za granicą, tworzy nowy trend myśli politycznej. Analizując dogłębniej słowa naszego prezydenta, możemy pójść krok dale: po co nam w ogóle wybory – przecież to przejaw jeszcze bardziej zaciekłej walki. Mam nadzieję, że prezydent wystąpi wkrótce z inicjatywą ograniczenia wyborów do niezbędnego minimum, a więc na przykład ogłoszenia, bez przeprowadzenia głosowania, że zwycięzcą została ponownie PO i będzie nam rządzić do końca świata i o jeden dzień dłużej. A my, Polacy, możemy wsiąść wówczas na rowery i rozkoszować się pięknem naszego kraju, organizując wycieczki na wały przeciwpowodziowe (wszak ścieżek brak, a z braku laku, to i...).
Marta Jaworska
Do i od redakcji: redakcja@uwazamrze.pl