Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Rafal Otoka-Frackiewicz

Mowa nienawiści

Rafał Otoka-Frąckiewicz

Niestety, media już dawno spsiały. Pamiętamy, jak bohaterem programów publicystycznych został bezdomny Hubert H. tylko dlatego, że lżył prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Poszukiwany był przez policję przez kilka miesięcy, ale dzielnym dziennikarzom udało się go zaprosić do opiniotwórczych programów" – wyznała na łamach „Gazety Wyborczej" Monika Olejnik. Każdemu, kto czytając to, przeciera oczy, pragnę zwrócić uwagę na notowania PiS. Przekroczyły już dawno 35 proc. Można obstawiać w ciemno, że przy 40 proc. Monika Olejnik zacznie chadzać na miesięcznice smoleńskie, a przy 50 proc. będzie leżała krzyżem i płakała rzewnie nad „zdradzonymi o świcie".

Powyższe słowa padły w tekście na temat napaści na Grzegorza Miecugowa, który został pchnięty kilka razy przez mało stabilnego intelektualnie młodzieńca zbyt dosłownie biorącego do siebie hasło „Róbta, co chceta". Można by, parafrazując prezydenta Komorowskiego, stwierdzić „jaki prezenter, taki atak", ale sprawa okazała się bardzo poważna. W mediach można było przeczytać o „brutalnym pobiciu", sam Miecugow wspomniał coś o Holokauście i poczuciu bycia Żydem z „40 roku". Nie wspomniał jedynie, po której stronie Bugu.

Głos zabrał też oczywiście Tomasz Lis, który z typową dla siebie bitnością stwierdził na antenie Tok FM: „Podziwiam Grzegorza, który zachował się bardzo dobrze, że nie zareagował. Ja chyba nie byłbym w stanie nad sobą zapanować. Wstałbym i nie nadstawiał drugiego policzka, tylko w mordę bym dał". Panie Tomku, najpierw to niech pan obetnie obiecany na tej samej antenie kawałek języka i dopiero wtedy składa kolejne obietnice. Ale faktem jest, że Miecugow zachował się jak ostatnia łajza. Na antenie z lubością obija twarze moherów, a kiedy przyszło co do czego, najpierw skulił się jak trusia, a kiedy niebezpieczeństwo minęło, strosząc piórka, poszedł naskarżyć do przedszkolanki.

Tak swoją drogą warto by prześledzić, co opowiadały mądre głowy, kiedy dziennikarkę „Gazety Polskiej" Ewę Stankiewicz zaatakował Stefan Niesiołowski. Że jak? Że sama się prosiła? No tak...

W każdym razie debata o terrorze politycznym trwa w najlepsze i szkoda jedynie, że prowadzą ją osoby, które kilka lat temu z godziny na godzinę zamiotły pod dywan sprawę morderstwa Marka Rosiaka z PiS. Kiedy ktoś słusznie zauważył to na facebookowym profilu Moniki Olejnik, usłyszał, że „PiS jak zwykle musi sobie zawłaszczyć każdą tragedię". I jak tu nie szanować Stanisława Lema, który twierdził, że dzięki internetowi można szybko zrozumieć, z jakich przygłupów składa się społeczeństwo.

Wszystko wskazuje jednak na to, że już wkrótce sprawę policzkowania przykryje o wiele grubszy format. Jak wiadomo, Donald Tusk z okazji 11 listopada planuje zorganizować walki uliczne, w których nasi narodowcy zetrą się ze światowym lewactwem. Impreza ma nosić nazwę Szczyt Klimatyczny i przyciągnąć na polskie ulice międzynarodowe media. Osobiście liczę jednak na powtórkę sprzed kilku lat, kiedy to w Warszawie odbył się Europejski Szczyt Gospodarczy i zamiast oczekiwanych ulicznych zadym miasto było puste niczym w wakacje.

Wielbiciele zabaw na świeżym powietrzu nie zamierzają zresztą czekać do zimy, szykuje się bowiem ciekawa jesień. W lasach walki w mieście ćwiczą kibole, w kopalniach na przodkach trwają debaty, jak się dobrać Tuskowi do tyłka, policja zaś wzmacnia siły i kupuje nowy sprzęt do rozganiania tłumów. Wszystkie trzy grupy w kalendarzach na czerwono zakreśliły wrzesień. Swój wkład w imprezę chce mieć też warszawski ratusz, który zainstalował w całym mieście system nagłośnieniowy o dużej mocy pozwalający na ogłaszanie komunikatu władz i zagłuszanie tłumu. Jeśli wszystko odbędzie się zgodnie z planami rządu, już w październiku będzie można przykręcić śrubę niezadowolonym, a listopadowe święto w ogóle się nie odbędzie.

Podobnie jak referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. To znaczy ono się może i nawet odbędzie, ale zgodnie z tym, co pisałem kilka miesięcy temu, wszystko wskazuje na to, że zamiast wyborów nowego prezydenta Warszawa doczeka się zarządu komisarycznego. Zanim jednak do tego dojdzie, prowodyra zamieszania, burmistrza Ursynowa Piotra Guziała, czekają ciężkie dni. W sztabie PO postanowiono ostro zabrać się za wyrastającego ponad przeciętną przeciwnika i już wkrótce należy się spodziewać „przecieków prasowych" ujawniających jego nieślubne dzieci, tajemniczych sponsorów spłacających jego długi i problemy z narkotykami. Ile w tym prawdy, przekonamy się już wkrótce.

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Adam Maciejewski

Polski kapitał na Kaukazie

Od 2014 r. w Armenii działa fabryka polskiej spółki Lubawa. Nawiązanie współpracy z rządem Armenii było możliwe dzięki promocji naszego przemysłu za granicą, wspieranej przez dotacje z UE