Przedsiębiorcy uciekli Palikotowi
Byli posłowie Ruchu Palikota uważają, że przewodniczący oszukał nie tylko ich, lecz także wyborców
Czy w takim przypadku zrzeczenie się mandatu nie byłoby racjonalne? Oczywiście chodzi tu bardziej o zdolność honorową aniżeli wymóg formalnoprawny. Jeśli ktoś składa akces do jakiejś wspólnoty, to w przypadku partii politycznej siłą rzeczy akceptuje formalne i nieformalne reguły dominujące w tej partii. Wyobraźmy sobie szkołę, z której co chwila odchodzą kolejni uczniowie, bo coś nie spodobało się rodzicom, albo nauczyciela, który rezygnuje z nauczania klasy. – Przecież wszystkie partie w Polsce mają demokratyczny charakter, istnieją odpowiednie miejsca i procedury, gdzie można kontestować przywództwo partyjne, domagać się zmiany linii politycznej partii. Jak pokazują różne przypadki partii politycznych, absolutnie możliwe jest w polskiej polityce odwołanie kierownictwa partii – podkreśla Chwedoruk. Podaje przykłady niedawnego odwołania kierownictwa PSL czy aksamitnej zmiany kierownictwa w SLD po przegranych wyborach. Więc bez względu na to, o której partii mówimy, czy mówimy bardziej o motywacjach ideowych czy bardziej osobistych, to w interesie polskiej demokracji i systemu partyjnego jest trzymanie kciuków za kierownictwa partyjne.
Przedsionek politycznej śmierci
Członkowie Inicjatywy Dialogu już teraz się zastanawiają, jak mogą przedłużyć swój byt polityczny. Zdani na siebie długo nie pociągną. Podkreślają, że najprawdopodobniej jeszcze w tym roku będą musieli się określić co do partii, w której skład będą mogli wejść. – Rozmawiamy z posłami innych partii. Głosujemy cały czas, więc konsultujemy się przed wszystkimi głosowaniami – potwierdza Bartłomiej Bodio. – W jednym głosowaniu wybieramy PO, w innym SLD. Ostatnio nawet poparliśmy bardzo kontrowersyjny projekt PiS dotyczący bankowego nakazu egzekucyjnego, który wydał nam się rozsądny i wspomagający polskich przedsiębiorców. Dzięki naszym głosom projekt trafił do komisji mimo wniosku o odrzucenie go w pierwszym czytaniu – podkreśla Bodio.
Nic dziwnego, że przewodniczący Inicjatywy Dialogu taki nacisk kładzie na głosowania. Uciekinierzy muszą mieć jakąś wartość w głosowaniach lub być wystarczająco liczni. Powinni jak najczęściej trafiać na takie głosowania, w czasie których PO nie będzie miała bez nich większości. Teraz muszą tylko liczyć na to, że PO lub jakaś inna partia (chociaż to mało prawdopodobne) przyjmie ich ofertę współpracy i odpłaci miejscami w czasie wyborów czy stanowiskami w administracji i samorządzie. Zresztą w sejmowych kuluarach nowo powstałe koło poselskie jest nazywane „Ruchem Poparcia PO" lub wręcz „Buldogami Tuska". Łukasz Gibała mówi wprost o porozumieniu z Platformą. W samej PO z kolei nic nie wiedzą na ten temat, a przynajmniej nie chcą się wypowiadać.
Trudno tu wymyślić inną drogę. Nie lada wyczynem w dzisiejszych czasach jest wylansowanie marginalnego polityka jako rozpoznawalnego w skali kraju lub przynajmniej w skali okręgu wyborczego. Dla większości z nich obecna sytuacja jest przedsionkiem śmierci politycznej, a PO jest jedyną partią, która może reflektować na ich współpracę i może cokolwiek, oprócz uścisku ręki prezesa, zaoferować.