Dobre, bo polskie
Polscy producenci autobusów z powodzeniem rywalizują z zagraniczną konkurencją i rozwijają się dzięki eksportowi
Europejski rynek autobusowy, podobnie jak cała strefa euro, znajduje się w stagnacji. W pierwszej połowie roku zakupy zmalały o 8 proc. – do 14,7 tys. sztuk. Zarząd MAN, dużego producenta autobusów, spodziewa się malejącego popytu w Europie. Co prawda w pierwszym półroczu sprzedaż autobusów MAN wzrosła o 6 proc. (do 659 mln euro), ale dział autobusowy zanotował w tym okresie 36 mln euro straty, o 20 mln więcej niż w pierwszej połowie 2012 r. Daimler i Volvo zdołały zrównać wydatki z wpływami w działach autobusowych, jednak nie spodziewają się poprawy sytuacji. Marża działu autobusowego Volvo wyniosła zaledwie 0,3 proc. Z kolei autobusowy dział Daimlera w drugim kwartale tego roku – przy obrotach sięgających 900 mln euro – zarobił ledwo 27 mln euro. I zarząd jest z tego dumny, bo rok wcześniej firma zanotowała niemal 60 mln euro straty. W Stuttgarcie nie strzelają jednak korki szampana. Cięte są koszty, a restrukturyzacja działu autobusowego będzie kosztować Daimlera w tym roku – wg ocen samej spółki – do 30 mln euro.
Solaris w natarciu
Właśnie na takim rynku walczą o klienta polscy producenci autobusów. – Nie mamy wyjścia, bo krajowy rynek jest mały. Nie jesteśmy w stanie się na nim utrzymać. Sprzedaż wynosi 550 nowych pojazdów, podczas gdy używanych sprowadza się nawet trzy razy więcej – wyjaśnia Zbigniew Palenica, członek zarządu Solaris Bus & Coach. Pesymistycznie ocenia krajowy rynek także analityk Aleksander Kierecki z firmy JMK. Wskazuje, że pierwsze półrocze zakończyło się prawie 17-procentowym spadkiem sprzedaży, a w drugiej połowie roku nie oczekuje odbicia.
Tymczasem Solange Olszewska, prezes Solaris Bus & Coach, zapewnia, że jej firma w tym roku wyprodukuje więcej autobusów niż w rekordowym 2011 r., gdy z zakładu wyjechało 1205 pojazdów. Wzrost sprzedaży tłumaczy rosnącym popytem klientów zagranicznych i ucieczką miast przed droższymi autobusami z silnikami Euro VI. Zgodnie z wymogami Unii Europejskiej od stycznia przyszłego roku nowy pojazd będzie można zarejestrować tylko z homologacją Euro VI. – Użytkownicy boją się wyższych kosztów nowych technologii i wybierają sprawdzone modele Euro V lub EEV. Przybyło nam pracy także dlatego, że budujemy 200 autobusów dla Belgradu. Są to przegubowce, co oznacza, że spawalnia musi wykonać dwa razy więcej pudeł niż w wypadku autobusów solowych. Już nie mieściliśmy się z produkcją kratownic w naszej spawalni w Środzie Wielkopolskiej przy ul. Kórnickiej. Powierzchnię hali tego zakładu powiększamy niemal dwukrotnie, do ponad 7 tys. mkw. – wyjaśnia pani prezes.
Rozbudowa zostanie ukończona w listopadzie. W razie potrzeby w powiększonej fabryce będą spawane również kratownice tramwajów. Właśnie rusza produkcja szynowych pojazdów zamówionych przez Brunszwik i Olsztyn, a trwają dostawy do Jeny. Rosnący popyt wynika też z poszerzenia oferty o międzymiastowy model Inter-urbino. Oprócz produkcyjnych stanowisk spawalniczych i blacharskich w rozbudowanej hali znalazło się miejsce na kształcenie młodzieży. W tym roku Solaris przyjął do pracy prawie 100 osób, głównie spawaczy, lakierników i mechaników. Nadal poszukuje konstruktorów pojazdów szynowych.
W Niemczech Solaris jest najchętniej kupowaną zagraniczną marką autobusów
Solaris zdobył się tą inwestycją na poważny wysiłek finansowy, bo spółka czuje spowolnienie na rynku. Jej przychody w 2012 r. zmalały o 15 proc. (do 1,3 mld zł) w porównaniu z poprzednim rokiem. Zysk operacyjny skurczył się o 33 proc. – do 49 mln zł. Tymczasem prace budowlane kosztują 10 mln zł, a wyposażenie 4 mln zł. Pieniądze na inwestycje generuje głównie eksport. Gdyby nie on, firma nie miałaby zysku. W 2012 r. 62 proc. przychodów Solarisa pochodziło z eksportu. – W tym roku będzie to 75–80 proc. – przypuszcza Zbigniew Palenica. Sukces Solarisa na zagranicznych rynkach wyjaśnia on umiejętnym podejściem. – Z taką samą uwagą uzgadniamy kontrakt na dwa autobusy i na 200. Potrafimy spełnić potrzeby zarówno dużych, państwowych przewoźników, którzy wymagają wszechstronnej obsługi, jak i mniejszych, prywatnych. Dobrym przykładem są prywatni operatorzy ze Szwecji, którzy dzięki naszemu taborowi wygrywają przetargi na obsługę przewozów samorządowych. Musimy zapewnić samochody wysokiej jakości, aby przez 8–10 lat kontraktu zagwarantować przewoźnikowi odpowiednią marżę i zyski. Z kolei wśród dużych zamówień możemy wymienić kontrakt wygrany wspólnie ze škodą na 125 trolejbusów do Rygi – mówi Palenica. W poprzednich latach Solaris dostarczył po kilkaset autobusów m.in. do Aten i Berlina. Niemieccy operatorzy chętnie przyznają, że w polskich autobusach koszt przejechania kilometra jest niższy niż w pojazdach niemieckiej konkurencji. W Niemczech Solaris jest najchętniej kupowaną zagraniczną marką autobusów.