Szczyt szczytów
Donald Tusk rozmyślnie chce doprowadzić do zadym 11 listopada. Ogłosi się wówczas obrońcą demokracji i jeszcze mocniej ograniczy prawa
Donald Tusk postanowił, że 11 listopada zacznie się w Warszawie szczyt klimatyczny. Na dwutygodniową konferencję organizowaną pod egidą ONZ ma przyjechać do stolicy 15–20 tys. polityków z całego świata. Celem owego szczytu ma być nowe porozumienie regulujące emisję dwutlenku węgla we wszystkich krajach świata po 2020 r. Globalne ocieplenie to bzdura. Nie ma żadnych naukowych dowodów, że ostatnie zmiany klimatyczne mają związek z działalnością człowieka. Straszenie zmianą klimatu ma być – obok terroryzmu – jeszcze jednym pretekstem, żeby odbierać ludziom wolność w XXI wieku. Globalne ocieplenie to nowa lewacka religia. Gdyby szczyt odbywał się w innym dniu niż narodowe święto Polski, i tak można byłoby się spodziewać masowych protestów i zadym.
Termin szczytu to ordynarna prowokacja, gdyż jest oczywistą oczywistością, że dojdzie wówczas do starć pomiędzy uczestnikami organizowanego w tym dniu Marszu Niepodległości a agresywnymi lewackimi grupami, które w związku ze szczytem przyjadą do Warszawy. Gdy na tę cyniczną zagrywkę zwrócił uwagę Jarosław Kaczyński, Tusk ripostował, że „trzeba mieć chorą wyobraźnię i taką skłonność do obsesyjnej nieufności, żeby wymyślać takie czarne scenariusze".
Abstrahując od całego sporu, jaki rozpętał się wokół szczytu, to nie był przypadek. Tusk świadomie wybrał 11 listopada, aby doprowadzić do zadym. Chodzi o to, by przedstawić ludzi świętujących tego dnia jako zakapiorów, niebezpiecznych dla zwykłych obywateli. Wiadomo, że dojdzie do zadym. Wiadomo, że straty Warszawy sięgną setek tysięcy, a może milionów złotych. Tusk ogłosi się wówczas obrońcą demokracji i jeszcze mocniej ograniczy prawa. O odpowiedzialność za zadymy oskarży tych, którzy będą organizowali patriotyczne marsze tego dnia. Decydując się na taki krok, Tusk przekracza kolejne granice. Tego typu zamieszek, jakie wybuchną, nikt nie będzie w stanie kontrolować. Prawdopodobnie będą ofiary śmiertelne. A na pewno będą ranni i inwalidzi. Odpowiedzialność za to ponosi osobiście Donald Tusk.