Zawłaszczanie papieża
Liberalno-lewicowe media wykorzystują słowa Franciszka do własnych interesów
Chociaż od powrotu papieża Franciszka z Brazylii minęło już kilka dni, wciąż nie milkną echa jego konferencji prasowej na pokładzie samolotu. Emocje w dalszym ciągu budzą słowa papieża dotyczące rozwodników oraz homoseksualistów. Lewicowo-liberalne media w Polsce na swój sposób usiłują je przerobić i dopasować do głoszonych przez siebie idei. W komentarzach pojawiają się zachwyty, że oto papież próbuje przeprowadzić w Kościele rewolucję i dostosuje nauczanie do wymogów współczesnego świata. Mówi o ponownych małżeństwach dla rozwiedzionych, oddaje też należny szacunek homoseksualistom. Słowa papieża pewien kłopot sprawiły także prawicowym publicystom, którzy usiłowali – mniej lub bardziej przekonująco – wytłumaczyć, o co Franciszkowi chodziło. Nikt przy tym nie zwrócił uwagi na nie mniej ważne słowa, które padły na pokładzie papieskiego samolotu, a które dotyczyły aborcji oraz związków między osobami tej samej płci.
Lewicowi dziennikarze pospieszyli się z wnioskiem, że Kościół dopuści małżeństwa jednopłciowe. To błędna interpretacja
Zacznijmy od osób rozwiedzionych. Na pytanie dziennikarza, czy istnieje możliwość, by Kościół dopuścił do sakramentów osoby, które żyją w nowych związkach, papież najpierw mówi o miłosierdziu. Tłumaczy, że skoro Bóg „nie przestaje przebaczać, to my nie mamy innego wyjścia niż to: przede wszystkim leczyć zranionych". Dalej zaś wyjaśnia, że osoby rozwiedzione, które nie żyją w nowym związku, wciąż mają prawo do przyjmowania sakramentów. Ale jego zdaniem na cały problem należy spojrzeć przez duszpasterstwo małżeństw. Dziennikarze chętnie podłapali słowa papieża o prawosławnych, którzy zezwalają na drugie małżeństwo, i wyciągnęli wnioski, że oto Franciszek będzie zabiegał o taką możliwość także w Kościele katolickim. Tymczasem papież mówi jasno i wyraźnie: duszpasterstwo małżeństw. Nad tym Kościół musi w najbliższym czasie pracować, bo małżeństwa zawierają „ludzie niedojrzali, pobierają się, nie zdając sobie sprawy, że to do końca życia, albo biorą ślub, ponieważ powinni się pobrać ze względów społecznych". Dalej zaś mówi o kwestiach prawnych dotyczących orzekania o nieważności małżeństwa.
Spójrzmy w tym miejscu na statystyki. Tylko do sądów biskupich w Polsce trafia rocznie niemal 3,5 tys. wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Zgodnie z Annuario Statisticae Ecclesiae (Rocznik Watykański) liczba spraw zakończonych wyrokiem orzekającym w Polsce w 2010 r. wyniosła 2369. W 2007 r. takich spraw było 2171, w 2006 r. – 1961, a w 1999 r. – 1265.
Widać zatem tendencje wzrostowe. Z jednej strony składa się na to większa świadomość społeczeństwa, które wie, że istnieje możliwość zbadania ważności swojego małżeństwa. Z drugiej zaś rosnąca liczba wyroków stwierdzających nieważność małżeństwa każe spojrzeć na jakość przygotowania do tego sakramentu przez specjalne nauki przedmałżeńskie. Bo o ile jeszcze kilka lat temu główną przyczyną nieważności małżeństwa było zawarcie go pod przymusem, o tyle dziś sądy najczęściej uzasadniają nieważność tzw. psychiczną niezdolnością do zawarcia sakramentu. Kuleje zatem proces przygotowania do małżeństwa, ale także niewielka oferta duszpasterstwa dla rodzin. I właśnie ten problem dostrzega papież: „Zmierzamy ku głębszemu duszpasterstwu małżeństw" – mówi i zapowiada, że najbliższy synod biskupów ma być poświęcony właśnie tej sprawie. Nieuzasadnione są więc twierdzenia, jakoby Franciszek myślał o dopuszczeniu do ponownych małżeństw osób rozwiedzionych, choć nie można wykluczyć tego, że Kościół będzie się nad tym w przyszłości zastanawiał.
Gej księdzem?
Dużo większe emocje budzą jednak słowa papieża dotyczące homoseksualistów. Mówiąc o lobby gejowskim w Watykanie, Franciszek powiedział, że dotychczas nie znalazł nikogo, kto by się do tego otwarcie przyznawał. Dalej zaś stwierdził: „Jeśli ktoś jest homoseksualistą, a poszukuje Pana Boga i ma dobrą wolę, kimże ja jestem, aby go osądzać? Katechizm Kościoła katolickiego wyjaśnia to bardzo pięknie, że tych osób nie należy z tego powodu marginalizować, powinny być włączone do społeczeństwa. Problemem nie jest posiadanie tej skłonności, nie – musimy być braćmi".