
Ostatni exodus zimnej wojny
W sierpniu 1989 r. obywatele NRD zaczęli masowo opuszczać kraj, by wreszcie znaleźć się w wolnym świecie. Była to ucieczka z ważnym polskim etapem
Dla tysięcy wschodnich Niemców droga na Zachód wiodła przez Budapeszt, Pragę i Warszawę. Spędzili tam kilka tygodni, zanim zachodnioniemiecki rząd Helmuta Kohla wymusił na władzach NRD zgodę, by specjalnymi pociągami wolności przetransportować ich do RFN. Gdy pociąg z Berlina Wschodniego do Warszawy opuścił granice NRD, jeden z polskich pasażerów powiedział do siedzącego naprzeciwko młodego człowieka: „Hej, jesteś już wolny! Nie musisz się bać!". Thorsten Heinhold, który od dwóch godzin znajdował się w stanie wewnętrznego napięcia, mógł wreszcie odetchnąć – był już poza zasięgiem NRD-owskiego reżimu. Dzielący z nim przedział Polacy gratulowali mu i życzyli powodzenia. Zaledwie pół godziny później drzwi do przedziału otworzył polski konduktor, który na wieść, że Reinhold jedzie na gapę, wystawił mu darmowy bilet. Po raz drugi Heinhold poczuł solidarność Polaków, gdy kilka godzin później stał pod ambasadą RFN na Saskiej Kępie razem z kilkuset innymi rodakami czekającymi na dokumenty umożliwiające wjazd do RFN.
Zanim wschodni Niemcy dostali się do RFN, spędzili w Polsce kilka tygodni. Podobnie było na Węgrzech i w Czechosłowacji, gdzie w sierpniu i we wrześniu 1989 r. znalazło się ponad 300 tys. obywateli NRD. Mimo politycznych zmian zainicjowanych w Polsce i na Węgrzech sowiecki blok nadal istniał i obowiązywały umowy między jego członkami.
Obywatele mają dość
Pierwsze miesiące 1989 r. nie zapowiadały zmian. W państwie wciąż sprawnie działała tajna policja polityczna Stasi, a Berlin nadal dzielił mur, symbol opresyjnego państwa. Jeszcze w styczniu przywódca NRD Erich Honecker deklarował na łamach „Neues Deutschland", organu Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED), że mur „będzie istnieć za 50, a nawet za 100 lat". Przez 28 lat jego istnienia śmierć poniosły dziesiątki uciekinierów. Jednym z nich był 20-letni Chris Gueffroy, zastrzelony 5 lutego 1989 r. podczas próby sforsowania muru. Zaledwie miesiąc później, 8 marca 1989 r., podobny los spotkał 33-letniego Winfrieda Freudenberga.
Pod pozorami politycznego spokoju krył się coraz większy kryzys gospodarczy NRD. Szef komisji planowania Gerhard Schürer informował członków biura politycznego, że dług NRD rośnie co miesiąc o 500 mln zachodnioniemieckich marek, a państwo staje w obliczu gospodarczego bankructwa. Na półkach sklepowych ubywało towarów, a ceny rosły. Wschodnioniemieckie fabryki coraz częściej pracowały z przestojami, bo brakowało części i surowców, które kupowano za dewizy. Poziom życia w NRD systematycznie się obniżał. Pierwsze poważne głosy krytyki systemu rozbrzmiały w kwietniu ze strony środowisk opozycyjnych i kościelnych. Krytyka uległa nasileniu, gdy w trakcie wyborów komunalnych 7 maja na jaw wyszły fałszerstwa władzy. Przez Lipsk przeszła pierwsza, kilkutysięczna, demonstracja przeciwko oficjalnym wynikom wyborów. Ekipa Honeckera zdołała wyciszyć antysocjalistyczne niepokoje.
Jednak u progu lata frustracja społeczeństwa sięgała zenitu. Niemcy mieli dość komunizmu i kryzysu, ale przede wszystkim świadomości, że nic nie mogą zmienić. Nie bez znaczenia były wiadomości z Węgier i z Polski.
2 maja węgierskie władze rozpoczęły demontaż zasieków na granicy z Austrią, a w Polsce odbyły się obrady Okrągłego Stołu, zakończone historycznym kompromisem władzy z opozycją. Gdy zatem przyszło lato i okres wakacyjnych urlopów, wielu obywateli wschodnich Niemiec myślało o wyjeździe z kraju, i to na zawsze. Ponieważ mogli bez wiz dostać się na Węgry i do Czechosłowacji, wybrali je na miejsce wakacji z pełną świadomością, że już nie wrócą.
Po Budapeszcie Praga
Już w lipcu węgierskie miasta i miejscowości w pobliżu granicy z Austrią zaroiły się od NRD-owców czekających na okazję do ucieczki na wolność. Istotnym
argumentem było, że na jesieni władze NRD planowały ponowne zaostrzenie przepisów wizowych. Jednak demontaż zasieków na granicy węgiersko-austriackiej nie oznaczał jeszcze, że była ona w pełni wolna. Pogranicznicy nadal łapali uchodźców i odsyłali do Niemiec lub odpowiednio stemplowali paszporty. W końcu lipca porzucili jednak te praktyki, więc władze NRD wzmocniły kontrole obywateli udających się na Węgry. W sierpniu co noc granicę z Austrią przekraczało średnio 200 z nich. 19 sierpnia, podczas wielkiego Paneuropejskiego Pikniku w okolicach węgierskiego Sopronu, 700 wschodnich Niemców szturmem przedostało się do Austrii, dołączając do prawie 6 tys. rodaków. Ci, którym skończyły się pieniądze, szukali pomocy w Ambasadzie RFN w Budapeszcie. Ta jednak szybko została zablokowana, gdy na jej teren wdarło się 130 niemieckich uciekinierów. Niebawem w węgierskich ośrodkach wypoczynkowych i w ambasadzie RFN w Budapeszcie przebywało 20 tys. obywateli NRD. Sytuacja na Węgrzech była napięta. Po kilku tygodniach, pomimo protestów Honeckera, Węgrzy postanowili ją ostatecznie rozwiązać i w nocy z 10 na 11 września, po konsultacjach z Wiedniem i Bonn, węgierskie władze zdecydowały się na całkowite otwarcie granicy. Punktualnie o północy tysiące NRD-owców przewędrowało na drugą stronę. W tłumie ktoś otworzył butelkę szampana, częstując innych. Ktoś inny niósł transparent z napisem „Dziękuję Wam, Węgry!". Exodus dobiegał końca.