Najnowsza interwencja Uważam Rze

Świat

Instalacja ?Przez Warszawe ku wolnosci? upamietnia pomoc, jakiej Polacy udzielili uchodzcom z NRD w 1989 r.

Ostatni exodus zimnej wojny

Leszek Pietrzak

W sierpniu 1989 r. obywatele NRD zaczęli masowo opuszczać kraj, by wreszcie znaleźć się w wolnym świecie. Była to ucieczka z ważnym polskim etapem

Ale uciekinierzy pojawili się także w Pradze. Pod koniec sierpnia było ich już prawie 3,5 tys. Przyjeżdżali trabantami, z całymi rodzinami i tym, co mieściło się do aut. W rejonie Ambasady RFN w Pradze robiło się z dnia na dzień coraz tłoczniej. Czechosłowacka bezpieka i wysłannicy Stasi starali się nie dopuścić ich na teren ambasady, gdzie mogli dostać dokumenty uprawniające ich do wyjazdu do RFN i osiedlenia się tam. W świetle zachodnioniemieckiego prawa każdy Niemiec, który znalazł się na terytorium RFN, a takim była właśnie ambasada, miał szansę na obywatelstwo. Pod ambasadą w Pradze działy się dantejskie sceny. Desperaci przeskakiwali przez płot, widząc interweniującą czechosłowacką milicję. Ale jeszcze większym problemem było opuszczenie terytorium Czechosłowacji. Tamtejsze władze nie były tak liberalne, jak węgierskie, i nadal starały się literalnie wypełniać wszystkie umowy z NRD. Tymczasem warunki bytowe na terenie ambasady pogarszały się z dnia na dzień. Sytuacja coraz bardziej wymagała rozstrzygnięcia, i to na poziomie rządów. Zupełnie inaczej było w Warszawie.

Przyjazna Warszawa

Niemcy zaczęli przybywać do polskiej stolicy w drugiej połowie sierpnia, po tym jak Honecker nakazał zamknięcie granicy NRD z Czechosłowacją. Niektórzy jechali do Polski legalnie, za zaproszeniami. Inni przedzierali się przez zieloną granicę, czyli przez Odrę i Nysę Łużycką, w których tamtego lata poziom wody był bardzo niski. Ci czasami mogli liczyć na pomoc Polaków, którzy ich karmili i nocowali. Ale udającym się tą drogą nie zawsze towarzyszyło szczęście. Wielu już po polskiej stronie zostało ujętych przez żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza – formacji podległej szefowi MSW gen. Czesławowi Kiszczakowi. Kiszczak reprezentował twarde stanowisko w sprawie respektowania umów z NRD jako obowiązku strony polskiej. Wielu zatrzymanych przez wopistów wracało do ojczyzny, gdzie natychmiast trafiali do aresztu, jak np. Thomas Przybylski, który po kilku dniach trafił w ręce Stasi. Praktyki resortu Kiszczaka zostały zarzucone, gdy o takich przypadkach zaczęła pisać polska prasa. Dopiero w połowie października wopiści dostali nieoficjalne zalecenie, by nie łapać uciekinierów. Tymczasem od końca sierpnia rejon Ambasady RFN na Saskiej Kępie się zagęszczał, a okoliczne ulice zablokowały porzucone trabanty i wartburgi. Niebawem na terenie ambasady tłoczyło się 1,4 tys. osób, a co najmniej drugie tyle oczekiwało na taką możliwość. Ku swojemu zaskoczeniu, uciekinierzy spotykali się z przejawami sympatii i gościnności. Warszawiacy częstowali ich herbatą, zapraszali na obiad, udostępniali toalety w swoich domach, a czasami nawet nocowali.

Już na początku września ambasada zaprzestała normalnej pracy, koncentrując się na organizowaniu czasowego pobytu uchodźcom. Jako pierwszy z pomocą przyszedł Polski Czerwony Krzyż (PCK), który zorganizował pomoc dla prawie 2,5 tys. osób. Pomocy udzielił także kościół. Decyzją prymasa Józefa Glempa kilkudziesięcioosobowa grupa znalazła dach nad głową w budowanym wówczas seminarium duchownym na warszawskim Tarchominie. Potem zachodnioniemieckim dyplomatom udało się dotrzeć do premiera Tadeusza Mazowieckiego, który zwrócił się do szefa MSW gen. Kiszczaka o pomoc w rozwiązaniu sytuacji. Ale Mazowiecki, który nadal czuł się niepewnie w roli premiera, nie chciał za bardzo nagłaśniać sprawy. Polska była jeszcze członkiem Układu Warszawskiego, a na jej terytorium stacjonowały wojska sowieckie. Poza tym nikt z ekipy Mazowieckiego nie wyobrażał sobie podejmowania działań, których nie zaakceptowałby komunistyczny aparat. Tak czy inaczej przybyszów udało się umieścić w należących do MSW podwarszawskich ośrodkach, gdzie mieli oczekiwać na dalsze rozstrzygnięcia.

Od sierpnia do października przez prawie 80 polskich ośrodków przewinęło się prawie 6 tys. obywateli NRD. Jednak podczas gdy w Pradze uciekinierzy byli pałowani przez milicję, w Warszawie mogli czuć się w miarę bezpiecznie.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Piotr BOŻEJEWICZ

Może i koniec, ale nie świata

• TAKO RZECZE [P] •Skoro Obama nawet w części nie okazał się takim cudotwórcą, jak przepowiadali eksperci, to czemu Trump miałby być taki groźny, jak go malują ci sami ludzie?

Ewa Bednarz

Kredyt z plastiku

Tylko część banków decyduje się na wydawanie przedsiębiorcom kart kredytowych. Znacznie chętniej oferują im dużo kosztowniejsze karty obciążeniowe