Ten dźwięk, jedyny taki na świecie
46. Tomaszewski Cup, tenisowy turniej kadetów na kortach Legii, rozpoczęty!
Na początek wspomnienie. Rok 2003, korty Warszawianki i międzynarodowy tenisowy turniej kobiet. Na korcie Venus Williams. Powstaje reportaż dla Polskiego Radia. Mikrofon tuż przy korcie, nagrywamy dźwięki toczącej się walki. Okrzyki, oddechy, szuranie butów i ten jedyny taki na świecie dźwięk, dźwięk odbijanej rakietą puchatej tenisowej piłeczki, i inny, kiedy przez ułamek sekundy dotyka kortu. Wieczorem słuchamy tego nagrania w domu. Słuchamy i wszystko... widać! Każda akcja jest czytelna. Dzień później dzielę się tym wrażeniem z którymś z kibiców, a on wskazuje mi mężczyznę, który siedzi na trybunie tuż obok mnie i... też słucha. Pan Edward. Słucha, bo od lat nie widzi, ale chodzi na mecze tenisa, piłki nożnej i na boks. Posłuchać to... zobaczyć.
W dniach 1–7 września na kortach warszawskiej Legii już po raz 46. zostanie rozegrany tenisowy turniej kadetów o puchar redaktora Bohdana Tomaszewskiego. Oficjalna nazwa „Tomaszewski Cup". To od wielu już lat turniej międzynarodowy, a od ubiegłego roku ma I kategorię Europejskiej Federacji Tenisowej. Z kilkunastu krajów przyjadą do nas najlepsze młode tenisistki i tenisiści, którzy nie ukończyli 16. roku życia. Weźmie w nim udział imponująca liczba 150 zawodników. Oprócz gości z tradycyjnie wysyłających na ten turniej krajów w tym roku zjawią się po raz pierwszy dwaj bracia z dalekiej Brazylii. Najliczniej reprezentowana będzie oczywiście Polska.
Pobudka!
Choć turniej ten to od lat znakomity przegląd naszych najmłodszych talentów tenisowych, w ostatnich latach przechodził burzliwe koleje losu, o czym na początku czwartkowej konferencji prasowej opowiedział redaktor Bohdan Tomaszewski.
– To dopiero 46. turniej i to, co mówię, nie jest kokieterią, bo ja wierzę, że tych turniejów będzie więcej i więcej. Ten turniej ma swoją skromną, ale ciepłą historię. Na tę historię składają się oczywiście młode tenisistki i tenisiści, którzy od kilkudziesięciu lat na kilku kortach w Warszawie walczyli o zwycięstwo. Udało się z tego turnieju wyłonić dosyć dużą grupę czołowych polskich rakiet. Państwo wybaczą, że zaczynam tak osobiście, ale ten turniej jest dla mnie bardzo osobistą sprawą w mojej wieloletniej pracy dziennikarza. Ten turniej miał wiele osiągnięć, ale też wiele przygód. Nie chodzi o to, by podkreślać wysiłek grona ludzi, którzy pracują przy tym turnieju, ale trzeba mówić prawdę. Niełatwo taki turniej zorganizować. I tutaj na początku pewnie nietaktownie powiem, bo już żona mnie trąca. Ja chciałem powiedzieć bardzo prosto i jasno – władze sportowe, i nie tylko sportowe, od pewnego czasu rzuciły hasło, że przyszłość polskiego sportu zależy od tego, jak będziemy się zajmować młodzieżą, zachęcając ją do uprawiania sportu i kształtując ją poprzez sport. Otóż ten turniej, który tyle lat trwa, łącznie z tym, który ma się rozpocząć, właściwie nigdy nie otrzymywał ani zainteresowania, ani konkretnej pomocy – ja tu mówię otwarcie – ani od Ministerstwa Sportu, ani od Polskiego Związku Tenisowego, ani od władz naszej kochanej Warszawy. Właśnie tu, w Warszawie, od tylu lat odbywa się turniej dla młodzieży, z czasem turniej międzynarodowy. Mówię o tym nie dlatego, żeby się skarżyć, tylko żeby powiedzieć prawdę. Jeśli dalej tak będzie, my w naszym gronie dalej będziemy próbować organizować ten turniej i starać się, by był on coraz lepszy. Proszę mi wybaczyć, że może ja w tym swoim osobistym wstępie poszedłem jakimś torem nieodpowiednim czy niepotrzebnym, ale zrobiłem to rozmyślnie. Może te trzy placówki, które skrytykowałem, obudzą się i zrozumieją, że młodzież jest ważna, że sport jest ważny i że trzeba szanować społeczną pracę grupy ludzi, którzy pracują nie dla zysku, tylko dla innych.
Bohdan Tomaszewski w sierpniu skończył 92 lata. Turniej – 46, to dokładnie połowa życia wspaniałego dziennikarza. Jak wiele sił ma jeszcze pan Bohdan, by wraz z gronem oddanych przyjaciół walczyć o kolejną edycję tego turnieju? Tę odpowiedź poznamy zapewne za rok i oby historia tego turnieju pisana była jeszcze przez wiele lat. W tym celu pan Bohdan, z pomocą najbliższych i przyjaciół, założył fundację. Ogromny to wysiłek organizacyjny, ale czyż można pozwolić na zaprzepaszczenie tylu lat pracy tylu ludzi i idei? Może wreszcie naprawdę obudzą się wszyscy ci, którzy już dawno powinni się obudzić?