Villaguarda
Podczas podróży po Włoszech, w szczególności w części północnej i środkowej, coraz trudniej znaleźć miejsce położone z dala od turystycznego zgiełku i blichtru.
Czasami ta sztuka się udaje, a tym razem dokonałem tego w pełni sezonu turystycznego. W okolicach Treviso (Wenecja Euganejska) w poszukiwaniu bąbelków zatrzymałem się w hotelu Villaguarda w Pedeguarda niedaleko miasteczka Follina.
Hotel jest położony z dala od typowych wakacyjnych atrakcji, do morza daleko, obecności naturalnych zbiorników wodnych również nie stwierdziłem. Co prawda z hotelowego okna widać dolomickie przedgórza, jednak za daleko stąd do nartostrad, żeby ten hotel wybrać jako bazę na zimowy wyjazd. Cóż więc jest w tym miejscu, że warto je odwiedzić?
Czas, który się zatrzymał – to chyba idealna odpowiedź na to pytanie. Hotel jest urokliwy, kilkanaście pokoi urządzonych gustownie, bez zbędnego przepychu. Na terenie hotelu jest nawet basen, niezbyt duży, ale wystarczający na upalne lato. Z pokoi wychodzi się na taras z widokiem na ogród; wieczorem z rytmem bąbelków skaczących po kieliszku idealnie komponowała się ogrodowa fontanna. Hotel nie prowadzi restauracji, jednak kilkaset metrów od hotelu jest Pizzeria Alla Botte, menu tylko po włosku, specjalność – oczywiście – pizza i dania z grilla. Szukając kulinarnych rozkoszy, warto odwiedzić Osterie del Majo w Follinie (trzy kilometry od hotelu). Specjalność: ryby i owoce morza. Hotel i okoliczne restauracje nie zrujnują naszej kieszeni. Do posiłku obowiązkowo prosecco, ewentualnie czerwony merlot – wina sprzedawane są na dzbanki. Butelkowane można kupić w hotelowym sklepiku.